Rozdział 2.

252 14 0
                                    

Z snu wybudził mnie nieznośny dźwięk. Był to budzik. Otworzyłem niechętnie jedno oko i zacząłem  szukać mojego telefonu, aby wyłączyć dźwięk. Zanim go znalazłem i to uczyniłem, obudził chłopaków. Wiedziałem, że zapowiada się gorszy dzień, bo nie ma nic gorszego jak wybudzenie ich z snu. Położyłem z powrotem  ciężką głowę na poduszkę i wróciłem do spania.

- O nie mój kolega, wstajemy. - Krzyknął nasz menadżer.

Przerażony, podniosłem się i spojrzałem w kierunku, z którego dobiegał jego głos. Zacząłem intensywnie zastanawiać się, skąd on się tu wziął, w niedzielę i to o dziesiątej rano. Skoczyłem z powrotem na łóżka, a następnie schowałem głowę pod poduszkę.

- Nie chce Wam przeszkadzać, ale za 40 minut jesteście umówieni z dziewczynami na kręgle, więc ruszycie dupy?

- Co? - Powiedziałem ziewając.

Nagle z łóżka wyrwał się Felix, zabierając kilka swoich ubrań, a następnie pobiegł w stronę łazienki.

- Idioto, może pomyślał byś o innych. - Westchnął Omar

Chłopaki zawsze mieli żal do Felixa za to, że on zawsze musi być ten pierwszy i najlepszy, ja już do tego przywykłem. Ale nie wybaczę mu tego, że muszę tańczyć z Sophie. Oczywiście nic do niej nie mam, ale mam wrażenie, że ona wcale nie tańczy dlatego, że to kocha. Porównując jej taniec, a taniec Jessici to ogromna przepaść. Widać, że Jessice bardziej zależy na tym wszystkim niż jej. Coś czuję, że na próbach będzie fajnie, a na występnie jeszcze lepiej.  Wczoraj przez dłuższy czas myślałem tylko o blondynce. Jest niezwykła. Inna.

Po upływie 40 minut znajdowaliśmy się już na miejscu. Wielki budynek w Los Angeles robił niezłe wrażenie.  Jak i na zewnątrz i wewnątrz wyglądało zajebiście. Dziewczyn jeszcze nie było, więc poszliśmy po buty. Zawsze dobijał mnie wygląd tych trampek. Po dobraniu odpowiednich rozmiarów, udaliśmy się do baru.  Każdy z nas wziął sobie coś do picia i usiedliśmy na krzesłach przy samym bufecie. Zaczęła się oczywiście namiętna rozmowa o naszych partnerkach.  Wraz z Omarem byłem załamany naszymi partnerkami, chociaż i tak uważam, że on ma lepiej ode mnie. Ale taka jest prawda, że nic na to nie poradzę.

Po upłynięciu kilku minut dziewczyny przyszły. Gdy tylko ujrzałem je, zamarłem. Z resztą nie tylko ja. Patrzyliśmy się na nie i nie mogliśmy oderwać wzroku od nich. Jessica była śliczna, ale dzisiaj naprawdę wymiata. Jessica pierwsze co to podeszła do nas, rzuciła szybkie „hej” , a następnie wskoczyła  za bufet. Przytuliła chłopaka, który wcześniej podawał nam napoje.

-Czemu tak rzadko tutaj wpadasz? Stęskniłem się. –Powiedział nie wypuszczając dziewczyny z uścisku.

-Tak jakoś wyszło. Jak nie taniec to szpital.

Dziewczyna wróciła na naszą stronę i przytuliła każdego z nas. Jeśli ona zawsze tak dobrze przytula, to chce żeby została wyprodukowana jako maskotkę.

-Idziecie grać czy nie? –Spytała biorąc swój napój, a następnie odwracając się na pięcie

Bez słowa udaliśmy się za dziewczyną.  Gdy dotarliśmy już do reszty dziewcząt rozdzieliliśmy się na grupy. Sophie wpadła na pomysł żebyśmy grali na dwie drużyny, gdzie są 2 chłopaków i ich partnerki. Oczywiście Og był w drużynie z Felixem, więc grałem przeciwko Jessice.

-A ty Jess gdzie masz buty? – Zapytał jeden z gości z obsługi.

Dziewczyna wskazała na swoje buty i uśmiechnęła się do młodego mężczyzny.

-Przepraszam, zapomniałem, że ty masz swoje.

Posłał mu delikatny uśmiech i poszła po kulę. Nie zastanawiając się poszedłem za nią. Gdy ją dogoniłem pomogłem wybrać jej odpowiednią kulę, mimo że ona zrobiłaby to dwa razy lepiej.

-Często tu bywałaś? –Zapytałem.

-Codziennie po szkole przychodziłam tutaj z braćmi.

Zauważyłem, że nie była chętna do tej rozmowy, może chodziło o mnie, może o ten temat. Nie mam pojęcia, ale przestałem, wróciłem do swojej drużyny i usiadłem na wielkiej czerwonej kanapie.

Obserwowałem każdy jej ruch, nie mogłem powstrzymać się o tego. Wcale nie obchodziła mnie gra.

Po rozstrzygniętej grze postanowiliśmy wyjść z tego pomieszczenia, bo każdy z nas miał dość tego , gdzie kolorowe światła dawały po oczach. Sophie i Jade poszły do domu, więc zostawiliśmy sami z Jessicą i Lucy. Nie mieliśmy pomysłu dokąd iść. Tak szczerze liczyłem na to, że to dziewczyny coś wymyślą jednak tak nie było. Omar wpadł na pomysł, żeby iść na pizzę.

Gdy wyszliśmy z budynku, na zewnątrz czekały już fanki. Dziewczyny spokojnie zaczęły do nich podchodzić, więc bez wahania zrobiliśmy tak samo. Wszyscy naprawdę się śmiali, nagrywali filmiki czy robili zdjęcia. Było naprawdę fajnie, jednak nic nie trwa wiecznie.  Nagle przybiegły do nas dziewczyny i powiedziały, że musimy już iść.  Były przestraszone, a my nie wiedzieliśmy co się stało. 

-Proszę Was, chodźmy już. - Powiedziała Lucy.

Zrobiliśmy sobie ostatnie zdjęcia z fankami i poszliśmy stamtąd.  Jessica cały czas patrzyła za siebie.  Szliśmy szybszym krokiem w równej linii, w pewnym momencie blondynka została gdzieś z tyłu. Odwróciłem się za siebie. Stała tam z jakimś chłopakiem, który na nią krzyczy. Nagle dołączyła do nich Lucy, po czym chłopak ją popchnął, stwierdziliśmy, że tak nie będzie. Podeszliśmy do nich na spokojnie.

-Jessica, proszę Cię. – Powiedział brunet łapiąc dziewczynę za rękę.

Miała spuszczoną głowę, jej druga dłoń się trzęsła.

-Nie rób tego. Pomyśl o tym ile razy Cię już okłamał, ile razy Ci obiecywał. Rozmawiałyśmy wczoraj o tym, pamiętasz?  - Tłumaczyła jej na spokojnie.

Zauważyłem, że po jej policzku spływa łza. Stałem jak ten głupi i nie wiedziałem co mam zrobić. Spojrzałem pytająco na chłopaków, jednak oni też jedynie stali i się patrzyli.

Dziewczyna wyszarpała swoją dłoń. Popatrzyła mu w oczy.

-Nienawidzę Cię! –Krzyknęła, a następnie pobiegła w przeciwną stronę.

Momentalnie pobiegł za nią Felix. Młody mężczyzna złapał Lucy w nadgarstku i przyciągnął ją do siebie.

-Nigdy Cię nie lubiłem, ale działaś mi już na nerwy.

-Posłuchaj, to ty zostawiłeś Jessicę, nie ja.

Mężczyzna puścił ją i odszedł. Byłem wstrząśnięty tą całą sytuacją.  Chyba żadne nas nie spodziewało się takiego czegoś.  Po niespełna sekundzie otrzymałem sms od Felixa, żebyśmy szli już na pizzę, a oni zaraz do nas dojdą. 

Give Me LoveWhere stories live. Discover now