Rozdział 9.
*Oscar's POV*
Stałem przed szafą i pakowałem ciuchy na najbliższe 3 dni, które spędzę z chłopakami, Jade i Jessicą w Disneylandzie. Szczerze? Nie wiem co nas pokusiło, aby tam jechać. Nie wiem co pokusiło naszych menadżerów, aby nas puścić. Mimo wszystko nie mogę się już doczekać.
- Mamy takie drobne pytanie. - Powiedział Omar stając za mną.
Przyjąłem ten fakt, jednak nie odrywałem myśli od wyjazdu i od tego co mam wziąć z sobą.
- Czy ty i Jessica? - Zapytał Ogge siadając na łóżku obok.
- Nie. - Odpowiedziałem krótko i stanowczo.
- Mógłbyś powiedzieć nam prawdę? My Cię nie kłamiemy. - Westchnął chłopak siedzący na łóżku.
- Jedyne co nas łączy to przyjaźń, jasne?
- Przyjaźń? Jasne. Wasze zdjęcia na Ig to tylko zwykłe przyjacielskie zdjęcia.
- Tak, Omar. Ty też mam zdjęcia z dziewczynami i co jesteś z nimi? - Zapytałem, byłam już lekko podenerwowany. Nie lubiłem kiedy ktoś nie chce mi wierzyć.
-No nie, ale ty i Jessica...
Chciałem zacząć gadać, że nic nie ma między mną a dziewczyną, jednak od myślenia oderwał mnie dźwięk sms'a. Szybkim krokiem podszedłem do łóżka, a następnie chwyciłem za telefon.
" Spakowany?"
"Jeszcze nie."
"To spakujesz się później, jestem na dole. Przyjdziesz?"
"Daj mi 3 minuty."
Nie myśląc ani sekundy dłużej schowałem telefon do tylnej kieszeni spodni i poszedłem w stronę drzwi.
-Gdzie idziesz? - Zapytał Omar zatrzymując mnie przy drzwiach.
-Daleko.
-Z Jess?
Pokiwałem chłopakowi twierdząco głową, a następnie wyszedłem z pomieszczenia.
* Jessica's POV*
Czekałam oparta o ścianę i bawiłam się kosmykiem włosów, gdy zaczęłam słyszeć jak ktoś zbliża się w moim kierunku. Momentalnie spojrzałam w bok, był to Oscar. Przywitał mnie ogromnym uśmiechem na twarzy, a następnie delikatnym pocałunkiem w policzek. Chciałabym żeby ta chwila nigdy nie minęła, chciałabym żeby był przy mnie wiecznie.
-Tym razem ja wybieram, gdzie idziemy. - Powiedział, a następnie splątał nasze dłonie razem.
-Nie boisz się fanek? Tego co powiedzą? - Zapytałam, gdy wychodziliśmy z bocznej uliczki.
-Nie, jesteś moja, a one muszą w jakiś sposób to zaakceptować.
Odpowiedziałam mu jedynie delikatnym uśmiechem.
-To co dzisiaj robimy? - Spytałam.
-No chodź, a nie marudzisz.
-Zawsze marudzę, więc zacznij się do tego przyzwyczajać.
-Jesteś straszna. - Powiedział otwierając mi drzwi do budynku.
-Dziękuje.
Weszłam do środka, gdzie panowała zupełna ciemność. Jednak bez obaw weszła w głąb pomieszczenia, ponieważ czułam jak ręka Oscara nadal obejmuje mnie w talii.
![](https://img.wattpad.com/cover/26209050-288-k442257.jpg)