wolne

4.1K 111 11
                                    

ONESHOT dla Cakuniek

Otworzyłem drzwi zmęczony. Usiadłem na kanapie, zamykając oczy. To był bardzo męczący dzień. Usłyszałem delikatny szelest i mruczenie. Nie otwierając oczu pogłaskałem kota po puszystej sierści.

-cześć, czarny- mruknąłem a zwierzę się otarło o moje ramie. Po chwili zasnąłem nawet nie ściągając swojego stroju super bohatera. Następnego dnia, obudził mnie irytujący dźwięk, oczywiście zwany moim telefonem

-halo- mruknąłem przykrywając się kocem

-hej, pamiętasz mamy dziś wolne- usłyszałem zdanie, które było dla mnie niczym zbawienie

-mhm, super dobranoc -ziewnąłem widząc godzinę 6.55

-Shinso, myślałem o spotkaniu co ty na to?

-tak rano?

-jest już prawie dwunasta

-dwunasta...co ty gadasz- spojrzałem ponownie na zegar na ścianie-jest dopiero siódma..-jęknąłem

-jeszcze go nie przestawiłeś?-zaśmiał się. Spojrzałem na godzinę w telefonie, rzeczywiście miał racje była już dwunasta-to o 13.30 w parku

-ok-rozłączyłem się szybko. Wolnym krokiem skierowałem się do łazienki. Wziąłem szybki prysznic. Po czym razem z moim współlokatorem udałem się do kuchni. Dałem zwierzakowi pokarm. Szybko zjadłem kanapkę i wypiłem kawę. Po sprzątałem po sobie i wysuszyłem mokre włosy. Ubrałem na siebie czarne spodnie, szarą bluzkę, czarną kurtkę i fioletowy szalik, który zlewał się z moimi włosami. Wyszedłem z domu żegnając się z kotem. Gdy wyszedłem z apartamentu zawiał mi w twarz lekki wiatr. Jednak zimno bardzo nie było. Schowałem ręce do kieszeni i ruszyłem w stronę parku. Na chodniku było dużo ludzi niektórzy wracali ze szkoły niektórzy z pracy. Kilka osób poprosiło mnie o autograf, zdziwiłem się bo nie jestem jakoś takim bardzo znanym bohaterem. Po 30 minutach byłem w parku już w oddali mogłem usłyszeć irytujący śmiech blondyna, z którym miałem się spotkać.

-monoma...-mruknąłem a on się uśmiechnął

-hej

-po co chciałeś się spotkać

-przejdźmy się-powiedział idąc. Szliśmy przed siebie, tak przed siebie bez konkretnego celu. Zamknąłem oczy przestając słuchać chłopaka, który mi o czymś opowiadał. Nagle poczułem jak styknęliśmy się niechcąco ręką. Wyrwałem się z moich myśli i spojrzałem na niego a on się lekko zarumienił.

-jeśli ci zimno możemy wracać-mruknąłem zdejmując mój szalik owijając mu wokół szyi

-a-ale mi nie jest zimno...

-masz lodowatą dłoń i czerwone policzki-mruknąłem a on jeszcze się bardziej zarumienił chowając się w szaliku.

-....chodźmy do mnie, mieszkam niedaleko-ruszył dalej chowając swoją rękę w kieszeni kurtki.

-wiem gdzie mieszkasz-poszedłem w tamtą stronę obok niego. Przez resztę drogi on się nie odzywał a ja patrzyłem na jego czerwone policzki chowające się w szaliku, jego nos, piękne oczy czy przydługie włosy. Blondyn zwyczajnie mi się podobał. Nigdy tego nie pokazywałem, bo nie miałem po co. Widziałem jak fanki za nim latają i że to mu się podoba, ja nie mam pewnych krągłości i innych rzeczy, by się mu spodobać. 
Po kilkuminutowym spacerze byliśmy pod jego domem. Za płotem znajdował się dom, koloru białego. Do ów domu prowadził kamienny chodnik. Poszliśmy do drewnianych drzwi. Otworzył je wyciągając wcześniej klucz z pod donicy.

-rozgość się-mruknął oddając mi szalik

-zatrzymaj go-mruknąłem odpinając kurtkę-mam drugi taki sam w domu-nic nie powiedział tylko odłożył go na półkę. Odłożyłem buty na miejsce i wszedłem do salono-kuchnio-jadalni. Na prosto mnie był salon, gdzie na środku stała duża kanapa. Na ścianie przed nią duży telewizor i z boku kominek. Za kanapą stał długi stół a z zupełnie drugiej strony bliżej wejścia stała nie za duża kuchnia. Po prawej stronie przy kominku stały schody do góry.-dużo tu zmieniłeś

-teraz jest wygodniej-usiadłem na białej kanapie patrząc na ogień w kominku. Neito poszedł do kuchni.-coś konkretnego do picia?-pokręciłem głową cicho odpowiadając, że może dać mi to samo co on. Po chwili przyszedł z dwoma kieliszkami wina. Popatrzył na mnie i się uśmiechnął.

-chcesz mnie upić-zaśmiałem się cicho biorąc przedmiot do ręki

-może-zaśmiał się a ja na niego spojrzałem-mamy wolne więc to jedyna okazja, by się napić, bohaterowie rzadko moją wolne -napił się łyka siadając obok mnie

-trochę masz racji-napiłem się łyka rozkoszując się moim ulubionym smakiem wina

-jak tam z tą twoją dziewczyną?-zapytał odstawiłem swój kieliszek od ust i spojrzałem na niego-sorry nie wiedziałem- mruknął za nim coś powiedziałem

-nigdy jej kochałem...-byłem z jakąś dziewczyną. Nasz związek trwał tylko cztery miesiące. Niby całowaliśmy się, chodziliśmy na randki czy nawet razem spaliśmy, ale nigdy żaden z nas nie powiedział ''kocham cię'' ten związek nie polegał na miłości. Ona chciała sławę chodząc z bohaterem a ja chciałem mieć spokój od znajomych, którzy w każdy weekend znajdowali mi kandydatkę na moją dziewczynę. Nie wiedzieli, że już kogoś kocham. Spojrzałem na niego a potem wstałem zostawiając wino na stoliku przed kanapą. Podszedłem do okna i zacząłem przez nie patrzeć na mały ogródek blondyna.

-co-wstał z kanapy

-kocham kogoś innego....

-kogo?-podszedł do mnie

-ciebie-szybko złapałem go za biodra i przyciągnąłem do siebie Uroczo się cały zarumienił. Zbliżyłem się do jego ust, on zamknął oczy nie uciekając. Zarumieniłem się szybko odsuwając się od niego.-żartowałem-mruknąłem odchodząc od niego

-shinso!

-c...-odwróciłem się w jego stronę i zostałem złapany przez....moją moc.....stałem nieruchomo nic nie mogłem zrobić.

-powiedz prawdę-powiedział podchodząc do mnie-kochasz mnie?

-jak oszalały-powiedziałem wbrew swojej woli. Byłem lekko czerwony tak samo, jak chłopak.

-idź do mojej sypialni

-tak-ruszyłem przed siebie w stronę schodów. Nie mogłem się zatrzymać. On szedł za mną. Po chwili byliśmy już w dużej sypialni. On usiadł na brzegu łóżka zarzucił nogę na nogę i się do mnie uśmiechnął.

-rozbieraj się-mruknął opierając się dłońmi o łóżko-szybko-zacząłem odpinać swoją bluzę. Zrzuciłem ją na podłogę. Potem poszła bluzka. Próbowałem się opamiętać, lecz nie mogłem. Może używać mojej mocy tylko przez pięć minut...zostały mu jakoś dwie minuty... zacząłem rozpinać moje spodnie pasek, rozporek po chwili były już na ziemi. Gdy już moja ręka sięgała do moich bokserek nagle odzyskałem całą kontrolę.

-monoma-mruknąłem podchodząc do niego. Nadal siedział tak jak siedział-po co to wszystko?

-ja ciebie też kocham-pociągnął mnie za rękę i wyszeptał mi do ucha. Zarumieniłem się, a po chwili złączyłem nasze usta. Oddał mój pocałunek wplątując rękę w moje włosy. Nagle usłyszeliśmy powiadomienie z jego telefonu. Szybko odebrał na głośnik

-potrzebna jest wasza pomoc!

-już lecimy!

////


One Shoty|Yaoi| BOKU NO HERO ACADEMIA|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz