7

10.2K 391 94
                                    

- Minęło sporo czasu, Indie. - zgodziłam się skinięciem głowy.

Po ostatniej rozmowie z Frankiem nie miałam z nim kontaktu. Do wczoraj. Wczoraj wysłał mi szczegóły dotyczące naszego spotkania i zapewnił, że to będzie to miało charakter czysto towarzyski. Nie wierzyłam w to.

Nie widziałam Harry'ego od ponad tygodnia, ponieważ wszystkie dokumenty mieliśmy już podpisane, a interesy były zamknięte. Nie było więc powodu do ponownego trafienia na siebie. Czy czułam rozczarowanie? Nie. Im mniej na niego patrzyłam, tym mniej cierpiałam. Zemsta nie była warta aż takiego bólu i wracania wspomnieniami do ostatnich pięciu lat. Nie tym razem.

W tym momencie znajdowałam się w jednej z japońskich restauracji w Nowym Jorku, siedząc naprzeciwko ojca mojego byłego pracodawcy. Nie umiałam mówić o Harry'm jako chłopaku czy partnerze. To była dziwna relacja. Nie mogłam jej określić normalnymi słowami.

- Czy mogę znać powody tej przyjemności? - nie zamierzałam bawić się z nim w gierki, które były dla mnie jedynie stratą czasu. Przecież nie byłam nikim ważnym w jego otoczeniu, dlatego musiał mieć konkretny cel swojego działania. Nie wierzyłam w jego cudowne nawrócenie.

- Nie będę oszukiwał, że mam kilka spraw do załatwienia z twoją osobą. - zrobił się poważny. Wyprostował plecy, poprawił krawat i spojrzał na mnie chłodnym, surowym spojrzenie. Nic by mnie nie zaskoczyło, gdyby nie moja reakcja. Przeszedł mnie dreszcz tak nieprzyjemny jak jeszcze nigdy. - I nie waż mi się przerywać. - ostrzegł. - Kiedy wyjechałaś, Harry się kompletnie załamał. - już miałam się odezwać. Nie chciałam o tym słyszeć, jednak Frank wręcz spiorunował mnie wzrokiem. - Załamał się do tego stopnia, że dobrowolnie oddał mi całą firmę. Wcześniej myślał nawet o sprzedaniu jej. Na szczęście miałem coś jeszcze do powiedzenia. W każdym razie, nie doszło do tego. Zrozumiałem też, że jeśli przejmę "Styles" to on straci wszystko. Prawda, byłem okropnym ojcem, ale żaden rodzic nie może pogodzić się z upadkiem jego dziecka. Mam trójkę dzieci. Dwójkę z poprzedniego małżeństwa, ale tylko Harry mi został, Indie. Leon zmarł mając trzy lata, a Elle przejechał samochód, gdy ukończyła zaledwie trzynaście lat. Harry jest moim jedynym dzieckiem i nie pozwolę, żeby źle skończył. Rozumiesz?

- Tak. - mój głos się łamał, był niewyraźny, zagłuszony, ściszony i przepełniony obawą, co wypłynie z jego ust za chwilę. - A co z...

- Keira? Keira Adamson nie jest moją córką. Między innymi dlatego ma inne nazwisko. - spojrzał na mnie krzywo. No co? Kto cię tam wie jak bogate rodziny się rządzą. - Myślę, że nadal to w nim siedzi. Twoje odejście. Nie zamierzam wywoływać presji na tobie. Nie chcę, abyś się nad nim użalała. Harry popadł w depresję. Prosiłem, żeby zaczął się leczyć, lecz on znalazł lepsze rozwiązanie. W jego mniemaniu oczywiście. Charlotte spotkał przypadkiem. Nie będę ci o tym opowiadał. On kiedyś sam to zrobi, ale musisz wiedzieć jedno. Odkąd on wie, że jesteś w Nowym Jorku, nie odpuści. To go za mocno zabolało. Charlotte miała mu pomóc, ale najwidoczniej nic to nie zmieniło. Chodzi mi o to, że ta kobieta to nic dobrego. Znalazł ją gdy był na dnie, a ona to wykorzystuje, ponieważ myśli, że ma nad nim kontrolę. Od paru miesięcy stara się przepisać na siebie naszą sieć hoteli. Nie mogę do tego dopuścić.

- Czego ode mnie oczekujesz? - nie podobało mi się do czego dążyliśmy. Jeśli jego celem było zeswatanie mnie z zielonookim, to musiałam go rozczarować. Na to nie było miejsca.

- Adam niedługo idzie na emeryturę, aby zająć się swoją rodziną. Współpracowaliśmy przez wiele lat. Jest genialnym doradcą prawnym i finansowym, więc czy zechciałabyś przyjąć tę posadę. Walsh już się zgodził. Wystarczy twoja odpowiedź. - złączył dłonie i ułożył je na stole.

Poczułam jak robiło mi się niedobrze, ale zarazem wyczuwałam ekscytację. To było niespodziewane i ryzykowne dla mnie. Z jednej strony mogłam nareszcie uzyskać satysfakcję i narobić bałaganu w życiu Styles'a, jednak czy to poniosłoby za sobą negatywne konsekwencje dla mnie? Oczywiście. Nie ufałam sobie samej jeśli przychodziło do tematu o Harry'm. Bo łatwo było mówić o nim złe rzeczy, gdy go nie widziałam. Łatwo było być wypranym z emocji oraz uczuć, kiedy jego piękne zielone oczy nie analizowały każdego skrawka mojego ciała. Natomiast ciężko było oddychać i nie płakać, kiedy stał obok.

- Co będę z tego miała?

- Myślę, że wiele profitów. Kochana, za kilka lat sama będziesz mogła otworzyć kancelarię i nie będę do niczego ci potrzebny, a poza tym sądzę, że ty też nie chcesz zostawić tego w ten sposób. - rozumiałam o co mu chodziło. Doskonale. - Dobrze wiesz, że to nie ona tam powinna być. - prowokował mnie, lecz jakby siedział w moim umyśle. Chcieliśmy tego samego. Pozbyć się jej i osiągnąć swoje marzenia. Czy właśnie przyznałam, że moim marzeniem było wrócenie do bruneta? Nie, ale jedyne czego potrzebowałam to on, całkowicie oddany mi.

- Czyli chcesz mnie wykorzystać, bo wiesz, że Harry ma do mnie słabość?

- Źle to rozumiesz. Zależy mi najbardziej na twojej wiedzy oraz umiejętnościach. Adam wiele mi opowiadał o tym jak radzisz sobie na studiach i uważam, że twoja obecność dodatkowo zrujnowałaby plany Charlotte.

- Chwila. Przez ten cały czas wiedziałeś co się ze mną dzieje?

- Oczywiście, Indie. Nie pozwoliłbym, abyś kompletnie odeszła. Gdyby ci się nie udało, byłbym w pogotowiu. Jeżeli mój syn potrafił dla ciebie zrobić wszystko, to to był mój obowiązek. - nigdy nie spodziewałabym się po Franku Styles'ie takich słów. To nie był ten sam człowiek, gdy go poznałam. W tym momencie wydawał się idealnym materiałem na ojca dla mnie. Nie przypuszczałam, że taka szara postać jak ja, będzie go interesowała do takiego stopnia, że będzie się o mnie troszczył. Zrobiło mi się ciepło na sercu. Cholera, Indie. - Jeszcze jedno. Chciałbym, żebyś została moją wspólniczką. Harry przejął biznes samochodowy całkowicie, a hotele prowadzimy po równo, lecz restaurację należą do mnie. Byłbym wdzięczny gdybyś zechciała ze mną je prowadzić. Zyski mam ze wszystkich trzech inwestycji, więc nie muszę posiadać tego wszystkiego. Sam chciałbym w końcu odpocząć i zająć się swoją żoną, wyjechać na wakacje.

- Dlaczego? Dlaczego to wszystko robisz? - byłam zaskoczona jego postawy, aczkolwiek czułam, że jemu chodziło tylko wyłącznie o jedno. To wszystko działo się bardzo szybko, a ja miałam wrażenie, że los na siłę pchał mnie w stronę człowieka, który strasznie mnie skrzywdził. To było niesamowite, że po prostu wróciłam do Nowego Jorku po pięciu latach nieobecności i nagle każde zdarzenie zbliża mnie do Harry'ego ponownie.

- Zasługujesz na nowy start, a wierzę, że to też dobrze odbije się na Harry'm...

- Nie mam w planach do niego wracać...

- A powiedz mi, Indie, jaki prawdziwy związek się planuje?


do zobaczenia! Piszcie co sądzicie!

We Are Free || h.sWhere stories live. Discover now