39

6.9K 309 101
                                    

- Harry...

- Przypomnę ci, że nie uprawialiśmy seksu z zabezpieczeniem! Kurwa mać! - wrzasnął i wyrzucił szufladę na podłogę. Byłam przerażona w jaki stan wpadł. Na jego twarzy widoczne było cierpienie, a za agresywnymi ruchami przemawiała złość. 

- Uspokój się... - starałam się do niego podejść, lecz natychmiastowo robił kroki w tył. Łzy w moich oczach były na granicy, żeby wypłynąć. 

- Uspokoić się?! Pieprzyłaś się...

- Cholera jasna! Zamknij się, zamknij się, zamknij się! - teraz to on był zaskoczony moim wybuchem. Złapałam się za włosy i z wściekłości zaczęłam płakać. - Daj mi coś powiedzieć, a nie robimy te same błędy! Zataczamy jakieś pierdolone kółko i zamiast porozmawiać to potrafisz tylko krzyczeć! Mam dosyć twoich wrzasków! Możesz być zły, ale zamknij się chociaż na chwilę!  - to była rozpacz z mojej strony. Wiedziałam, że źle zrobiłam i okropnie się z tym czułam, aczkolwiek nie umiałam znieść już ponownych rozstań i powrotów. Byłam zmęczona i sfrustrowana, a na dodatek moje poczucie winy zabijało mnie od środka. Ja także posiadałam swoje potknięcia. 

Milczał. Oddychał już normalnie, agresja minęła, jednakże zastąpiło ją zdziwienie oraz zmieszanie. Usiadł wycieńczony na materacu i spoglądał na mnie w oczekiwaniu. 

- Popełniłam błąd. Popełniłam ogromny błąd i nawet nie wiesz jak bardzo tego żałuję. Po tym, gdy stwierdziłeś, że nie możemy być razem, upiłam się. Mocno. - nie dałam rady spojrzeć mu w jego zielone oczy. - Jack był miły, aż za bardzo i nie pamiętam...

- Z Jackiem? - jego załamany głos obijał mi się o uszy, kując moje serce. Czułam się winna.- Jak mogłaś...

- Nawet nie jestem pewna czy faktycznie tak było! - to była prawda. Nie byłam w stanie z sama siebie powiedzieć, czy to wszystko się wydarzyło. Musiałam ufać szatynowi.

- Co?

- Urwał mi się film jak wróciliśmy do domu...

- Robiliście to tutaj. - dotarło to do niego i obrzydzony podniósł się z łóżka. - I to dzień po naszym teoretycznym rozstaniu. I co, Indie? Za każdym razem jak się upijesz, to będziesz wchodziła innym...

- Nie bądź niesprawiedliwy, Harry. Nie masz pojęcia jak się z tym czuję. Nie chciałam tego i to nie miało żadnego znaczenia. Poza tym, to nie była zdrada. Nie możesz zachowywać się jakbym dokonała jakiejś zbrodni. Jesteśmy dorośli i wiele razy ty byłeś w mojej sytuacji...

- Jesteś żałosna.

- Słucham?

- Jesteś żałosna, że bronisz się tym jaki kiedyś byłem, aby teraz wyjść na niewinną. Teraz jestem inny i nigdy bym tak nie postąpił. - otworzyłam buzię z rozczarowania, które we mnie uderzyło. Potrząsnęłam głową, by obudzić się z tej paranoi, której właśnie byłam świadkiem. 

- Wiesz co, Harry? - zaczęłam, uśmiechając się z pobłażaniem. - Znosiłam twoje pieprzenie Mii, znosiłam twoje traktowanie mnie jak zabawkę. Sam przyznałeś, że zatrudniłeś mnie tylko po to, by rozprawić się ze mną jak z każdą inną. Dałam radę po naszym nieudanym wyjeździe na Malediwach. Zostawiłeś mnie, bo nie mogłeś na mnie patrzeć, ponieważ ktoś prawie mnie zgwałcił. Broniłam cię przed twoim ojcem mimo, że twoje nastawienie do mnie było beznadziejne. - zaśmiałam się. - W porządku. To przeszłość. W takim razie wybaczyłam ci wzięcie ślubu z Charlotte, prawdopodobnie ją pieprzyłeś w łóżku, którym robiliśmy to niedawno,  odbierałam wszystkie niepotrzebne kłótnie, a ty w tej chwili prezentujesz sobą to? - parsknęłam kpiąco i miałam nadzieję, że zrozumiał jak bardzo mnie zwiódł. - Tyle razy wracałam, aby otrzymać coś takiego. - pociągnęłam nosem. Emocje opadły, a po nich została pustka. Krople na moich policzkach leciały same z siebie. Nie kontrolowałam ich. Było mi już zwyczajnie obojętnie. 

We Are Free || h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz