24

8.7K 348 121
                                    

Miałam związane ręce. Nagranie, na którym uprawiałam seks z Harry'm, nie dość, że mogło mnie zrujnować pod względem kariery to jeszcze ponownie dałabym się upokorzyć. W końcu nikt nie chciałby za adwokata gwiazdy seks taśmy z najbogatszym człowiekiem w Ameryce. W dodatku Adam nie pozwoliłby sobie na taką zniewagę. A ja nie mogłam pozwolić znów zniszczyć sobie życia. 

Nienawidziłam jej. Nienawidziłam jej za to, że nawet nie byłam blisko zmiażdżenia jej, a ona już miała kilka dobrych haków. Bezradność była jednym z najgorszych uczuć, gdyż nic nie mogłam na nią zaradzić. Nie tylko bawiła się  Styles'em, lecz teraz też mną. Nie umiałam znaleźć rozwiązania. Żadne z nas nie było w bezpiecznym położeniu. Wkurzałam się i z większą zawziętością szukałam ważnych informacji na jej temat. 

Wieczór spędziłam przed komputerem. Wyciszyłam telefon, nalałam wina do kieliszka, puściłam spokojną muzykę i przeszukiwałam wszystkie możliwe kąty internetu, aby znaleźć cokolwiek na Charlotte. Zadziwiające były rzeczy, które mogły okazać się oczywiste. 

Jej ojciec był lokalnym politykiem. To mnie nie interesowało.

Jej matka porzuciła ją w wieku trzech lat. Nie było mi przykro.

Skończyła politologię w Nowym Jorku czyli poszła w ślady ojca, lecz nigdzie nie było wiadomości czy kiedykolwiek pracowała. 

Właściwie żadna rzecz mi się nie przydała. Do momentu, aż nie natknęłam się na inne artykuły, które media zaczęły produkować po jej ślubie ze Styles'em. 

Charlotte Styles z domu Jones posiadała liczne rodzeństwo. Miała czterech braci i dwie siostry, lecz aktualnie żyła jedynie Charlotte oraz jej brat Steven. Najstarszy był Paul, który zginął siedem lat temu w wypadku samochodowym. Rok później w niewyjaśnionych okolicznościach zamordowany został William. Ostatni Michael zapił się na śmierć podczas surowej zimy w Nowym Jorku. Młodsza siostra Charlotte - Amelia zaginęła kilkanaście lat temu i rok temu została uznana za martwą. Rachel zmarła na zapalenie płuc. 

Steven z tego co zdążyłam pojąć, leżał w tutejszym szpitalu przy Manhattanie. 

Wszystko to wydawało się wielką tragedią, gdyby nie fakt, że niektóre śmierci pokrywały się z dwoma małżeństwami. Charlotte wyszła za mąż za Henry'ego Harrison'a - inwestora i właściciela wielu agencji nieruchomości w całej Kalifornii siedem lat temu, trzy miesiące po śmierci jej brata. Rozwiodła się z nim i związała z Gary'm Zawadzkim - architekta, który zaprojektował budynek należący do Styles Empire. W czasie ich związku William został zamordowany. Niesamowity przypadek. 

Potem złapała Harry'ego, który spowodował wypadek, w którym poszkodowanym został Steven. Wypadek, w którym jedyną osobą, która ucierpiała był jej członek rodziny. 

Musiałam sięgnąć po kolejną butelkę wina, aby uspokoić swój umysł. Byłam jednocześnie podekscytowana, lecz również przerażona tym, do czego moje myśli dążyły. 

Nie mogłam jej oskarżać bezpodstawnie, lecz wyglądało to wszystko jak gra. Mogła wykorzystywać swoje rodzeństwo, aby zarobić na biednych, pełnych wyrzutów sumienia, mężczyznach. Być może aranżowała zdarzenia, w których śmierć lub szkodę ponosiło jej rodzeństwo, a wolni faceci starali się ją jakoś udobruchać w zamian za milczenie. Nie miałam na to dowodów. Prawdopodobnie tworzyłam to przez nienawiść do niej i brak lepszych wytłumaczeń. 

- Pan Harrison? - zapytałam, stukając długopisem o biurko. Znalazłam jego numer na jego stronie internetowej i liczyłam, że odbierze. Widocznie miałam dobrą passę. 

- Tak, w czym mogę pomóc... o dwudziestej drugiej? - spojrzałam na zegarek stojący na meblu i mentalnie palnęłam się w czoło. Byłam zbyt zajęta, aby pomyśleć o takich rzeczach.

- Z tej strony Indie Denis. Jestem prawnikiem w kancelarii Adam'a Walsh'a. Dzwonię w ważnej sprawie, ale nie jest to temat na rozmowę przez telefon. Czy moglibyśmy się spotkać u mnie w pracy jutro o trzynastej? - miałam nadzieję, że się zgodzi, ponieważ był mi potrzebny. Na szczęście jego aktualny adres wskazywał na Nowy Jork, dlatego miałam jeszcze większe nadzieje. Gdyby to się nie udało, byłabym w większym dołku niż aktualnie się znajdowałam. 

- Rozumiem. Wiem, gdzie to jest. Będę o trzynastej. - odetchnęłam z ulgą i pożegnałam się z nim, życząc dobrej nocy. Musiałam brzmieć na bardzo zdesperowaną skoro zgodził się bez żadnych wahań. Może to kwestia tego, że był zaspany.

Odsunęłam się od biurka i potrzebowałam kilka minut na przymknięcie oczu oraz wsłuchanie się we własny oddech. Starałam się poukładać informacje i przypuszczenia, które obciążały mój mózg. 

Powoli pozwalałam sobie na stwierdzenie, że Charlotte miała coś wspólnego z tak nagłymi śmierciami w swojej rodzinie. Mimo tego jak mogłoby to absurdalnie wyglądać to wierzyłam w takie sytuacje. W końcu to były Stany Zjednoczone Ameryki. Mieliśmy większych zbrodniarzy. Mieliśmy Zodiaka, Ted'a Bundy'ego, John'a Gacy'ego i wielu innych. W tym kraju znajdowało się wielu chorych ludzi. Charlotte mogła być jednym z nich. To mogłoby przydarzyć się każdemu.

Skoro związała się z Harry'm głównie, aby zyskać pieniądze z powodu wypadku jej brata, który spowodował brunet, to mogła zrobić to z poprzednimi mężami. 

Sytuacja wydawała się skomplikowana i nie wiedziałam czy na pewno sobie z nią poradzę. Mogłabym wiele osiągnąć dzięki temu w mojej pracy, lecz dużo ryzykowałam przez nagranie jakim ta kobieta dysponowała. Musiałabym także wyjawić sekret Styles'a, czego na razie nie zamierzałam robić. Miałam tyle do stracenia, ale również do zyskania.

Z uwagi na późną porę postanowiłam nie nawiązywać kontaktu z Gary'm. Najpierw musiałam poprowadzić dyskusję z panem Harrison'em. Wszystko potrzebowało czasu i cierpliwości. Trzeba było robić małe, uważne kroki. Na studiach zdążyłam się tego nauczyć. 

Wyłączyłam urządzenie, od którego moje oczy były suche i zmęczone. Puste butelki po winie oraz kieliszek odniosłam do kuchni i rozpoczęłam przyrządzanie gorącej kąpieli na rozluźnienie mięśni, które przez ostatnie godziny były spięte bardziej niż przez całe moje studenckie życie. Nigdy nie czułam się tak przemęczona. 

Nigdy nie sądziłam, że całe moje istnienie będę miała pod górkę. Myślałam, że wyjdę na prostą, ale Harry pojawił się w moim życiu i zadecydował o tym jak to się wszystko potoczy. 

Zasługiwałam na odpoczynek, jednakże nie w tej chwili najwidoczniej. Musiałam jeszcze zaczekać, ale już teraz planowałam wyjazd daleko stąd.

Wrzuciłam do wanny olejki eteryczne i zaczęłam się rozbierać. Ubrania włożyłam do kosza na pranie, jednak nie było mi dane wejść do ciepłej wody, ponieważ po apartamencie rozniósł się odgłos dzwonka do drzwi. 

Sfrustrowana założyłam jedwabny szlafrok na siebie i owinęłam wokół bioder. Przeszłam się przez cały salon i jeszcze raz poprawiłam delikatny materiał. Odgarnęłam włosy do tyłu i westchnęłam. Pociągnęłam za klamkę i z rozmachem przesunęłam drzwi.

Nie spodziewałam się osoby, którą ujrzałam. 

- Jack? Jack Kerry?

moje misie wróciłam z nowymi rozdziałami i wieloma niespodziankami.

JACK KERRY PAMIĘTACIE Z PIERWSZEJ CZĘŚCI? GRA GO TOM HIDDLESTON

Wiem jak zakończy się to ff, ale wszystko zależy od was.

i pomóżcie mi, jest nas tutaj sporo. Co moglibyśmy wspólnie zrobić dla ratowania Australii?

Mówię poważnie. Skoro wyświetlenia się nabijają tak szybko to oznacza, że jest nas tutaj sporo, więc nasza społeczność jest w stanie jakoś działać. Dajcie mi jakieś pomysły a to zrealizujemy!

Piszcie komentarze o rozdziale i z pomysłami, a niedługo pokusimy się o maraton!

Kocham xx


We Are Free || h.sWhere stories live. Discover now