14

9.7K 421 103
                                    

Jeśli myślał, że sobie nie poradzę bez niego to był w błędzie. Do poruszania się po mieście nie był mi potrzebny samochód jego produkcji ani jego osoba do towarzystwa. Z telefonem w dłoni przemierzałam stolicę Włoch w poszukiwaniu galerii handlowej. Nie ciężko było do niej trafić. Praktycznie na każdym rogu jakaś się znajdowała. 

Pragnęłam, aby żałował. Chciałam, żeby był zazdrosny, kiedy spojrzy na mnie podczas dzisiejszej nieplanowanej kolacji. Byłam zdenerwowana za naszą poprzednią rozmowę. Nie umiałam dopuścić do siebie myśli, że naszą relację mógł traktować jako romans. To nie był romans. To nie było moim celem. 

W sklepach przesiedziałam kilka godzin, szukając odpowiedniej kreacji. Nie mogła być zbyt rzucająca się w oczy, ale na tyle odważna i klasyczna, że miała powalić ludzi na kolana. 

W końcu wyszukałam swój ideał. Sukienka sięgająca przed kolano. Była krwisto czerwona z dekoltem, który kończył się w połowie moich piersi. Nie był za szeroki, dlatego odkrywał tylko niewielką część mojej skóry. Rękawy były koronkowe, a reszta posiadała gładki, przylegający materiał. Nie dość, że była taka jaką sobie wymarzyłam to jeszcze była na promocji. 

Wróciłam taksówką do ogromnego hotelu przed siedemnastą i z zadowoleniem wypisanym na twarzy witałam się z każdym pracownikiem tej placówki. Styles'owie mieli głowę do biznesu. Ich auta były jakościowe jedne z najlepszych, a na dodatek hotele były pięciogwiazdkowe ze świetną, przemiłą obsługą. Mogłam im tego pogratulować. 

- Zbieraj się. Idziemy na obiad, wszyscy czekają. - ledwo doszłam do swojego pokoju, a zostałam napadnięta przez Walsh'a z wypiekami na twarzy zapewne spowodowane nienałożeniem filtra ochronnego przed słońcem. 

- Mówiłam ci, żebyś się kremował. - mruknęłam, otwierając drzwi od swojego pokoju.

- Nie zachowuj się jak moja matka. - przewrócił oczami. - Jestem starszy od ciebie o dwadzieścia lat. To oczywiste, że się ciebie nie posłucham. 

- Nie wiem czy pójdę, bo mam kolację za dwie godziny. - oznajmiłam czym go zmieszałam. 

- Kolację?

- Biznesową. Frank stwierdził, że genialnym pomysłem będzie jeśli się tam pojawię. - w tym momencie nawet się z tego cieszyłam. To była kolejna okazja do zagrania Harry'emu na nosie. 

- Sam musiałem z nim na takie chodzić, ale przecież Frank...

- To jest nauczka za mały konflikt z Harry'm. - wyjaśniłam od razu. Adam nie wiedział o mnie dwóch rzeczy. Dokładnie o dwóch aspektach mojej przeszłości czyli brunecie we własnej osobie i o moim życiu rodzinnym. Nie byłam gotowa na dzielenie się tym. 

- Rozumiem. W takim razie miłej zabawy, kochana. - pożegnałam się z nim i zniknęłam we wnętrzu swojego pokoju, w którym było przyjemnie chłodno. Temperatura na zewnątrz wynosiła ponad trzydzieści stopni, ale przewidziałam to i zostawiłam balkon szeroko otwarty. 

Rozłożyłam swój nabytek na łóżku, aby nie wygniótł się w papierowej torbie. Przygotowałam bieliznę dopasowaną pod kolor sukienki i schowałam się w łazience, gdzie postanowiłam wziąć relaksującą kąpiel. Przy okazji umyłam włosy, aby były świeże. Chciałam wyglądać jak najlepiej. 

Kiedy zorientowałam się, że powinnam wychodzić z wanny na zegarku była już siedemnasta czterdzieści, dlatego miałam naprawdę niewiele czasu, żeby osiągnąć odpowiedni efekt. Po użyciu suszarki oraz prostownicy, ubrałam się w czerwoną kreację, a następnie wzięłam się za makijaż. Składał się z tego co zawsze, a moja szminka dokładnie wpasowywała się w odcień tego co znajdowało się na moim ciele. 

We Are Free || h.sWhere stories live. Discover now