🍬19🍬 Zostaw mnie, idioto!

5K 278 162
                                    

Absolutnie nie mam pojęcia gdzie jestem.

Rety, ale ze mnie dupa blada... A mógł się nie zatrzymywać ten samochód. Ale nieeee, zatrzymał się akurat przed moją twarzą.

Niektórzy się pewnie teraz zastanawiają ,,A co z wyjściem z Kubusiem?"...

Cóż, blondynek aka debilek Sebastianek skurwysynek złapał mnie za rękę akurat wtedy gdy stałem jak wryty przed autem, które było dosłownie 10 centymetrów przed moją twarzą i zaprowadził mnie do domu.

Fenomenalnie, nie?

Ale wracając...

Zgubiłem się jeszcze bardziej.

Nie dość, że nie mam pojęcia gdzie jest ten pierdolony automat z piciem i z żarciem, to jeszcze zapomniałem w jakiej sali znajduje się moja babcia, także jestem w dupie.

Wyciągnąłem mój telefon z tylnej kieszeni z zamiarem zadzwonienia do mojej mamy.

Byłem tak zajęty szukaniem jej numeru w moim telefonie, że nawet nie patrzyłem przed siebie.

Nagle na kogoś wpadłem.

Popatrzyłem do góry, a moim oczom ukazał się opalony szatyn z brązowymi oczami (zapewne soczewki), wyglądający na około 24 lata.

- Cześć, mały. Zgubiłeś się? - Powiedział z ciepłym uśmiechem na twarzy.

- Znamy się? - Odpowiedziałem lekko zirytowany.
Serio, nie miałem teraz czasu na romanse, ten kretyn przeszkodził mi w szukaniu numeru mojej mamci.

- Nie, nie znamy się. Ale kojarzę cię chyba ze snapa... I nadal nie odpowiedziałeś mi na pytanie.

Irytuje mnie już ten przydupas.

- Tak, zgubiłem się, kurwa! A teraz daj mi przejść, bo muszę znaleźć automat z piciem i żarciem oraz zadzwonić do mamy! - Zacząłem mówić wkurwiony.

Ten jego ryj mnie wkurwiał.

Był paskudny, gorszy niż Tomeczka.

- Automaty są zaraz tu po lewo. Jakiej sali szukasz? Może ci pomogę? - Powiedział jak najmilej.

A co ty kurwa przewodnik po szpitalu jesteś czy jak?

Chuja to cię obchodzi typie jakiej szukam sali.

- Dzięki, dam se radę. - Powiedziałem wymijając go i idąc dalej.

Chwila... Powiedział w prawo czy w lewo?

...

Prawo.

Skręciłem w prawo i nie było żadnych automatów.

Chuj, lewo.

-----------------------------------
Gdy już wreszcie kupiłem to co potrzeba, to postanowiłem zrobić to, co już dawno miałem zrobić zanim wpadłem na tego idiotę.

Wybrałem numer mamci i po chwili usłyszałem zdanie, które kompletnie mnie wypierdoliło z równowagi.

BRAK JEBANYCH ŚRODKÓW NA PIERDOLONYM KONCIE.

Ja
Pier
Kurwa
Dole.

Zabijcie mnie plz.

Zacząłem błąkać się znowu po szpitalu próbując wymyśleć jakiś plan.

Ale jestem w tym kiepski.

Rozejrzałem się uważnie i zauważyłem tego samego wkurwiającego typka, na którego wpadłem parę minut wcześniej.

Chyba nie mam innego wyjścia, bo z innymi ludźmi tutaj jeszcze bardziej boję się gadać.

Podszedłem do jegomościa i zaczepiłem go.

- O, hej! To znowu ty? - Zwrócił się do mnie uradowany.

Jeju, typie, uspokój się.

- Ta, dasz mi zadzwonić do mamy? Nie mam nic na koncie - Powiedziałem przewracając oczami.

Facet niemalże natychmiastowo dał mi swój telefon i pozwolił mi zadzwonić.

Był całkiem miły, ale i tak wkurzający.

------------------------------------

Jestem już w domu po zbędnym pierdzieleniu mojej matki w szpitalu oraz przez całą drogę do domu o tym jaki ja jestem nieodpowiedzialny, że gdzie ja mam głowę i wgl.

Szczerze to gówno mnie to obchodziło.

Ja to ja, nie moja wina, że Bóg postanowił, że będę spierdoliną umysłową.

Wgl to fun fact: Narzekanie na życie oraz jechanie po sobie to moje 2 ulubione zajęcia zaraz po spaniu i oglądaniu anime. No i ewentualnie też piciu i paleniu, ale to tam takie szczegóły.

Rodzice wyszli jeszcze na zakupy co oznacza, że zostałem sam w domu z Sebastianem.

Mi pasuje.

Sebastian właśnie siedział w salonie na kanapie i oglądał bodajże ,,Trudne sprawy".

Usiadłem obok niego.

- Co tam braciszku? - Pogłaskał mnie na głowie na co odpowiedziałem cichym mruczeniem.

Uwielbiam gdy ktoś mnie głaszcze po głowie i bawi się moimi włosami.

W pewnym momencie przestał.

Popatrzyłem się na niego.

- Jesteś taki uroczy... Kusisz mnie gdy mruczysz, wiesz? - Oblizał swoje usta.

Ah shit, here we go again.

Odsunąłem się od niego.

- Chyba pójdę już do pokoju, mam lekcje do odrobienia... - Wstałem, lecz on natychmiastowo złapał mnie za rękę i rzucił znowu na kanapę.

Wstał i usiadł na moich kolanach niepozwalając mi wstać.

- Nigdzie nie idziesz, Alan - Jego głos był stanowczy, patrzył mi się w oczy przez co przeszły mnie ciarki.

- Puść mnie...! - Zacząłem powoli panikować.

Zaczął mnie całować i dotykać po moim torsie mrucząc, a ja czułem, że powoli tracę kontrolę nad sobą. Zamiast nadal próbować go powstrzymać to pozwalałem mu kontynuować.

Zaczynało mi się to podobać coraz bardziej.

Zdjął moją koszulkę, a po chwili również i swoją.

Już przechodził do spodni...

Gdy nagle usłyszeliśmy obaj głosy naszych rodziców, którzy byli za drzwiami i właśnie otwierali drzwi.

Spojrzałem przerażony na Sebastiana.

Nadal patrzył mi się w oczy z tym swoim uśmiechem...

Be My Big Brother 💞Where stories live. Discover now