chapter three

222 19 0
                                    

Po tym, jak Changkyun wrócił do domu, zamierzał spędzić cały wieczór sam. Dosłownie – wyciszył telefon, odpalił Netflixa i zaczął oglądać przypadkowy film, nie mając ochoty na nic innego. Nic dziwnego – kiedy przyjaciel daje Ci znać, że zwyczajnie w świecie męczy go Twoja obecność, nie jest Ci do śmiechu.

Na szczęście oprócz tej dwójki, Im miał również wspaniałego, najlepszego na świecie przyjaciela, który zawsze go pocieszał i pomagał w ciężkich sytuacjach. Tak było także tego dnia.

Minęła godzina siedemnasta, kiedy ktoś zapukał do jego drzwi. Zaskoczony podniósł się z kanapy. Tego dnia jego rodzice musieli zostać do późna w pracy, więc mógł urządzić swój mini wieczór filmowy w salonie. Odstawiając miskę z popcornem na stolik, ruszył do przedpokoju, ciągnąc za klamkę od drzwi.

— Heeej, Kyun! — od razu na jego szyję rzucił się Minhyuk, prawie przewracając go na podłogę. Chang zmarszczył brwi, odsuwając się i spoglądając na przyjaciela. Jednak, co zaskoczyło siedemnastolatka, rówieśnik nie był sam.

— Przyprowadziłeś znajomych. — Zauważył ciemnowłosy, wzdychając pod nosem. Nie dość, że zamierzał spędzić wieczór sam, to jeszcze na chatę wbił mu Minhyuk z ludźmi, których nawet nie znał.

— Aaa, no tak, jak widać. — Zachichotał cicho. — Kihyuna, Hyunwoo i Hyungwona znasz, ale raczej tej dwójki nie za bardzo. Lee Hoseok i Lee Jooheon. — Zakończył, a następnie wszedł do środka i rzucił się na kanapę. — O cholera, popcorn! Spodziewałeś się, że wpadnę?! — krzyknął z salonu, a Chang już wiedział, że całą buzię miał wypchaną przysmakiem.

Co do jego pytania, przecież ostatecznie byli umówieni na seans, no nie? – Im przewrócił oczyma, otwierając drzwi szerzej. 

— Wchodźcie.

***

Pół godziny później, po obejrzeniu 1/4 pierwszej części Percy'ego Jacksona, Changkyun zaczął czuć się niezręcznie. Chyba dopiero wtedy zaczęło do niego docierać, że w jego domu znajduje się trzech nieznanych mu typów, pośród których jest największy szkolny rozrabiaka, jego najlepszy przyjaciel i... Hyungwon. Właściwie to sam nie wiedział, co mógłby powiedzieć, o tym trzecim. Zupełnie nie pasował do pozostałej dwójki – był spokojny, cichy i raczej nieśmiały. Nie, żeby mu to przeszkadzało. Ale wyróżniał się i mimo tego, że już go znał, to czuł się, jakby spotkali się pierwszy raz.

Po prostu Kyun dziwnie czuł się z faktem, że tuż obok niego siedzi chłopak, na którego niedawno wpadł przed szkołą. I którego definitywnie nie lubił, przez opowieści innych. 

Dlatego też przeprosił ich i wyszedł z salonu, wychodząc przed dom. Potrzebował odetchnąć, potrzebował spokoju i ciszy na zastanowienie się. Co on tak właściwie robił? 

— Co się stało, że tak uciekłeś? — obok niego, na schodku, usiadł nie kto inny, jak Jooheon. 

Chang westchnął. Nie miał ochoty na rozmowy z 'królem szkoły'. Chciał spokoju, chciał chwili dla siebie i nie mógł jej dostać nawet we własnym domu.

Ale cóż, najwidoczniej nie mógł mieć spokoju także przed swoim domem. Bo mimo tego, że Minhyuk tłumaczył mu, że Taehyung i Jungkook są siebie warci i tylko ciągną go na dno, on nie mógł tak szybko o nich zapomnieć.

I może uczucie bezradności powróciło do niego, kiedy zobaczył dwójkę uśmiechniętych 'przyjaciół', którzy właśnie całowali się w oknie pokoju jasnowłosego. I zrozumiał, że oni są szczęśliwi, ale kiedy są we dwójkę. A Changkyun sprawia, że nie są uśmiechnięci i radośni. 

Tej nocy Im obiecał sobie, że już nie wejdzie w drogę Taehyungowi i Jungkookowi. Oni zasługują na szczęście, a przecież Changkyun nie jest nikim ważnym, on może poczekać.

Ale czy na pewno?


savage | i.ck + l.jhWhere stories live. Discover now