Rozdział XVII - Bardzo ładna broszka...

179 0 2
                                    

"My smile light the world."

Cztery dni później
Pałac Topkaı

Roksolana właśnie oczekiwała na przybycie Mehmeda Paszy. Mieli się spotkać w jednej z niewielkich komnat w pałacu, w części, gdzie mało kto zaglądał. Ostatnimi czasy Çihangir zawyknął milczeć o swoich decyzjach oraz rozporządzeniach. Zaniepokoiło ją to, być może jest coś, co przed nią ukrywa, a tego by nie chciała. Umarłaby ze zamartwiania się, jeśli nie dowiedziałaby się o co chodzi. Zawsze bardzo troszczyła się o swojego najmłodszego syna, a teraz jej troska pogłębiła się. Nie chodziło tylko o państwo, ale to, że teraz dźwigał na swoich barkach o wiele więcej. Bardzo chciałaby go odciążyć jakkolwiek i pomóc we wszystkim, jak tylko zdoła. Chciała delikatnie wypytać się męża stanu nad czym teraz pracują. Zawsze był wierny dynastii, a teraz ona była jej ostoją, więc powinien wszystko przekazać tak, jak należy.
Nie musiała długo czekać, ponieważ wkrótce Mehmed zjawił się w komnacie Sułtanki, chociaż godzina była wczesna. Ukłonił się nisko i czekał na jej słowa.
- Doszły mnie słuchy, że dużo dyskutujecie z moim synem. - rzekła sugestywnym tonem.
- To prawda Sułtanko, jednak... Sułtan wyraźnie zaznaczył, że nie są to rzeczy przeznaczone dla osób trzecich.
- Dobrze wiesz Paszo, że moje serce będzie niespokojne, dopóki nie dowiem się o co chodzi.
Mężczyzna był w rozterce. Z jednej strony Padyszach nakazał nikomu nie wspominać o swoich planach, a z drugiej wiedział jak może być niespokojne matczyne serce. Ponadto Sułtanka Hürrem miała wielu zaufanych ludzi, którzy mogliby się przydać podczas wyprawy przeciwko wrogom. Intensywny wzrok rudowłosej sprawił, iż z ciężkim sercem zdecydował.
- Wojna. - rzekł krótko.
Prawowita żona Sułtana Sulejmana, Allahu świeć nad jego duszą aż przysiadła z wrażenia. Prawda, od ostatniej wyprawy minęło wiele czasu, ale Çihangir definitywnie nie mógł wyruszyć teraz! Nie w jego stanie, nie bez męskiego potomka!
- Co ty mówisz Mehmedzie?! Nie może być, mój lew nie może wyruszyć teraz na wyprawę!
Sultanka zerwała się z miejsca i pełna zaskoczenia oraz przejęcia spojrzała na mężczyznę, który pochylił głowę z szacunkiem.
- Musisz jak najprędzej wybić mojemu synowi to głupstwo z głowy. Jeszcze zdąży zorganizować wyprawę wojenną, ale wtedy, kiedy będzie to bezpieczne. Nie obchodzi mnie jak to zrobisz, ale masz użyć wszystkich dostępnych środków!

 Nie obchodzi mnie jak to zrobisz, ale masz użyć wszystkich dostępnych środków!

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Roksolana opuściła komnatę w pośpiechu zbyt przejeta usłyszanymi słowami. Musiała ochłonąć i przemyśleć sobie to wszystko. Mehmed zaś powoli opuścił niewielkie pomieszczenie zastanawiając się nad słowami Valide Sultan. Wracając do głównej części pałacu napotkał na drodze Osmana Beya. Ten od razu przystąpił do niego.
- Cóż masz taką strapioną minę przyjacielu?
- Spotkałem się ze Sułtanką Hürrem... niestety nie miałem serca skrywać przed nią ostatniego postanowienia naszego Sułtana. - westchnął żałośnie.
- No i cóż teraz?
- Nie wiem... jestem rozdarty... z jednej strony Padyszach chce wyruszyć i trzymać to w sekrecie, a z drugiej strony Sułtanka kazała mi go powstrzymać...
- Nie mogę zbytnio ci doradzi przyjacielu, ponieważ toczę tą samą bitwę w swoim sercu i umyśle.
Obaj mężowie stanu bardzo martwili się o Sułtana, ale z drugiej strony, wiedzieli, że kiedyś wyprawa wojenna będzie musiała się odbyć i nie będzie można z nią zwlekać w nieskończoność. Razem udali się do sułtańskich komnat, gdyż Çihangir chciał widzieć ich bardzo wcześnie, zastanawiali się o co może mu chodzić z samego rana.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 17, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Wspaniałe Stulecie: Panowanie ÇihangiraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz