Dzień szósty

287 55 7
                                    

Antoni dotrzymał danego słowa i spotkał się ze mną, ale nie spodziewałam się po nim niczego innego. To słowny mężczyzna, na którym można polegać. Przez sześć ostatnich dni mogłam obserwować jego zachowanie nie tylko w stosunku do mnie, ale i do pozostałych gości oraz pracowników hotelu. Widać było w oczach tych ludzi wielki szacunek dla Antka, który, choć młody wiekiem, nie był człowiekiem lekkomyślnym czy infantylnym. To człowiek stworzony do interesów, a dodatkowo, potrafiący porozumieć się z każdą warstwą społeczną. Gdy spacerował ze mną po Krakowie, ludzie rozpoznawali go i patrzyli oczyma pełnymi podziwu.

I to głównie z tego powodu nie chcę jeszcze znikać z tego miejsca. Perspektywa powrotu nie jest zbyt kusząca... Moje życie nie należy do najbarwniejszych. Codziennie wstaję o piątej rano, by o szóstej rozpocząć pracę w wielkim magazynie. Popołudnia zwykle spędzam przed telewizorem – choć obecnie większość czasu poświęcam babci Zosi – a w co drugi weekend jestem na uczelni, próbując zdawać egzaminy, by zdobyć licencjat z zarządzania...

Kiedy Antek opowiadał mi dziś o rodzicach, ja zastanawiałam się nad słowami, które mogłabym wypowiedzieć w ramach pożegnania z nim. Próbowałam przygotować krótką mowę, jednak czułam uciążliwą pustkę w głowie.

– Panienko, za chwilę wyjeżdżamy! – W momencie, w którym padły te słowa, zerwałam się z fotela. Choć mogłam się ich spodziewać i czekałam na nie cały dzień, przyszły jakby znienacka.

Antoni również poderwał się z miejsca. Dotknęłam jego miękkiej dłoni, spojrzałam mu głęboko w oczy i powiedziałam po prostu:

– Jesteś wspaniałym człowiekiem!

Zima w jego objęciach ZOSTANIE WYDANAWhere stories live. Discover now