white

251 39 10
                                    

Następnego dnia chłopcy nawet się nie przywitali. Ciężko powiedzieć za co dokładnie się na siebie obrazili. Zachowywali się jakby nawzajem ustalili, że tego dnia mają focha i tyle.

Izuku kreślił chaotyczne szkice na marginesie olewając totalnie lekcje, a Shoto leżał jak zwykle wtulony w rękawy bluzy. Nie było opcji, aby się rozsiedli, więc chcieli chociaż zachować dystans pomiędzy sobą. Rozsunęli krzesła jak najdalej od siebie.

Nawet po dzwonku oni nie ruszyli się z miejsca. Todoroki drapał się uparcie po dłoniach zdrapując strupy i tworząc nowe czerwone pręgi na bladej skórze.

Midoriya ostatecznie rozdarł rysikiem ołówka kartkę zeszytu w nerwach. Pociągnął nosem i wrzucił przedmiot do piórnika. Położył się podobnie jak nastolatek obok tylko, że miał zwróconą głowę w stronę kolegi.

Widząc jego poranione dłonie zagryzł wargę. Domyślił się, że robi to od dawna. Nadal chciał być obrażony na niego, ale nie mógł patrzeć na jego krzywdę. Wyprostował się i sięgnął do plecaka. Wyciągnął otwarte, podniszczone już, kartonowe pudełko. Tak, plastry miał zawsze przy sobie. Na wszelki wypadek, gdyż należał do osób z wiecznym piątkiem trzynastego w kalendarzu.

Nądął policzki i przykleił jeden plasterek w miejscu nowego zadrapania. Todoroki momentalnie przestał się drapać. Jego dłoń stanęła w powietrzu. Pod paznokciami widać było ciemną, zaschniętą krew. Izuku korzystając z tego nakleił dwa następne. Uśmiechnął się ciepło widząc jak jego fochnięty jeszcze kolega z ławki nie protestuje.

Łącznie na dłoniach Shoto znalazło się siedem plastrów. Cztery na lewej i trzy na prawej. Klasnął w dłonie i sięgnął do piórnika. Wyjął kilkanaście kolorowych cienkopisów. Niektóre miały połamane rysiki, ale nadal pisały. Cytrynowy chłopiec zaczął rysować i pisać po białych plastrach. Materiał wchłaniał tusz przez co obrazkom i napisom rozlewały się kontury.

Midoriya w skupieniu wystawił lekko język. Todoroki obrócił głowę w jego stronę. Jego serce zadrżało, widząc zapał Izuku. Mrugnął kilka razy i odwrócił wzrok zawstydzony.

- Ładnie - powiedział, gdy nastolatek kończył rysować kolejną gwiazdkę na jego opatrunku. Wiedział, że chłopak go nie usłyszy, ale o to chodziło. Oficjalnie był jeszcze na niego obrażony.

Midoriya skończył pracę chwilę później, niezwykle dumny z dzieła. Szturchnął delikatnie nastolatka, który uniósł z powrotem obojętny wzrok.

- Nie rób tak, dobrze? - zamigał z lekkim uśmiechem, gryząc przy tym wargę. - Możesz ze mną porozmawiać - jego ruchy były pewniejsze. - Znaczy popisać albo... - cytrynowy chłopiec sam się teraz pogubił.

Todorokiemu w oczach błysnęły drobne gwiazdki. Pierwszy raz ktoś zaproponował mu coś takiego. To było dla niego niesamowite.

- Dziękuję - odpowiedział nieśmiało. - Ty też możesz ze mną porozmawiać - uśmiechnął się jednostronnie.

Izuku momentalnie rzucił mu się na szyję szczęśliwy. Odpowiedź Shoto uznał za koniec sprzeczki i focha. Heterochromik jednak zaskoczony trzymał ręce uniesione, bojąc się dotknąć chłopaka. Nie pamiętał kiedy ostatnim razem dostał aż tyle czułości

Cytrynowy chłopiec z szerokim uśmiechem odsunął się i wystawił do niego dłoń z podniesionym małym palcem. Jego koledze z ławki chwilę zajęło zanim zrozumiał co się dzieje. Również wystawił mały palec, aby zaraz spleść je delikatnie.

- Najlepsi przyjaciele? - zamigał jedną ręką Izuku, co nie wyszło mu najlepiej, lecz Shoto zrozumiał.

- Najlepsi - odpowiedział heterochromik nie puszczając palca swojego przyjaciela.

Może było odrobinę za wcześnie na przyjaźń, ale skąd chłopcy bez przyjaciół mogli wiedzieć, jak ważne jest to słowo?

═════⚣═════

Przepraszam za wszelkie błędy lub niedociągnięcia.

ciężkie życie robaków || tododekuWhere stories live. Discover now