-10-

1.9K 89 4
                                    

,,OmG tO aVeNgErSi!"

  Ostatecznie wysiedliśmy z samolotu i pojechaliśmy do hotelu. Był ogromny, a za nim piętrzyły się piękne ogrody. Weszliśmy do środka przez obszerne drzwi. Tony udał się do recepcji, a ja, Ned, Mishelle i Peter oglądaliśmy wnętrze. Ogromny hol z wysokim sufitem. Przy beżowo-pomarańczowych ścianach ustawione były eleganckie kanapy, które nie wyglądały na wygodne i palmy sięgające około metr osiemdziesiąt. Podłoga była z prawdziwego drewna, lub bardzo dobrej jakości paneli. Recepcja stała na środku kilka metrów od wejścia. Była w kształcie półkola, a za nią stała kobieta średniego wieku i sprawdzała coś na komputerze, rozmawiając ze Starkiem. Po drugiej stronie długiego holu było wielkie, zajmujące całą ścianę okno i przeszklone drzwi prowadzące do ogrodu.

- Dobra, mam kluczyki! Chodźcie! - krzyknął do nas Tony i całą grupą udaliśmy się za nim.

  Skręciliśmy w prawo i doszliśmy do wielkich schodów. W pierwszym momencie się wystraszyłam, ale po chwili zauważyłam windy. Podzieliliśmy się na dwie grupy - Ja,  Peter, MJ, Ned, Tony, tata, Natasha, wujek Wong, Banner, Buck i Pepper, a w drugiej reszta. Weszliśmy do wind podzieleni w ten sposób i zrobiliśmy wyścigi, która winda dojedzie szybciej na szóste piętro. Ostatecznie przegraliśmy, jednak wygrana grupa nie mogła wejść do apartamentu, bo Tony miał klucze.
Stark otworzył drzwi, z naszym oczom ukazał się wielki salon, który rozmiarem prawie dorównywał temu w Avengers Tower. Na środku stały dwie kanapy zwrócone przodem do wielkiego okna. Pomiędzy nimi stał szklany stolik i parę palm. Z prawej strony było przejście do pokoi. Starsza część naszej grupy wycieczkowej poszła wylegiwać się na kanapach, a my poszliśmy zobaczyć pokoje. Przeszliśmy przez drzwi, żeby zobaczyć więcej drzwi i kolejną palmę. Zrobiliśmy wyliczankę i weszliśmy do piątych od prawej strony drzwi. Ukazał nam się pokój z wielkim łóżkiem i ogromnym oknem z widokiem na ogrody. Pobiegłam i rzuciłam się na łoże.

- Ale wygodne~ - powiedziałam wtulając się w pościel.

- Czyli to będzie pokój Sary - powiedział Ned - Chcesz pomóc nam wybrać pokoje, czy będziesz nas zdradzać z pościelą?

- To oczywiste, że wybierze na...- zaczął Peter, ale mu przerwałam.

- Chyba zostanę, jak skończycie to mnie zawołajcie i pokażcie mi, które są wasze - powiedziałam zamykając oczy i jeszcze bardziej wtulając się w pościel.

- Ty tak serio? - zapytał Peter, który był święcie przekonany, że wybiorę ich.

- Serio, serio - powiedziałam wstając i idąc do łazienki.

- Dobra, to my idziemy! - krzyknęła MJ i wyszła, ale sama.

- Nawet duża ta łazienka - zauważył Ned, gdy ja sprawdzałam zawartość szafek.

- Nawet ręczniki mam i kubek na szczoteczkę - powiedziałam.

- Ale wielki prysznic! - krzyknął Peter, który stał za szklaną ścianką prysznica - tu się zmieszczą wszyscy Avengersi!

- A ostatnio mówił mi, że jestem dziecinna - przewróciłam oczami, a Ned prychnął śmiechem.

- Oboje jesteście - powiedział opierając się o zlew.

- Powiedział chłopak, który dostał ataku jak napalona nastolatka w samolocie, bo OmG tO aVeNgErSi!  - zaśmiałam się otwierając szafkę za lustrem - Ej ja mam tu mydło w płynie i w kostce w czterech zapachach!

- Wszyscy jesteście dziecinni - powiedziała MJ wchodząc do pomieszczenia - przyszedł portier z naszymi walizkami.

- W końcu! - krzyknęłam - Peter popilnuj mi pokoju, a ja przyniosę nasze walizki.

- Dobra - powiedział parując kabinę i rysując po niej.

- Też tak chcę - powiedział Ned.

- Ale ty masz dwie walizki, a Peter jedną. Szybciej się zabiorę - powiedziałam wychodząc i machając.

  Pobiegłam korytarzem i wbiegłam w Bucky'ego. Trzymał moją walizkę. Podał mi ją.

- Dzięki - powiedziałam, przytulając przyjaciela.

- Tydzień się nie odzywałaś, a teraz się przytulasz? - zapytał drocząc się.

- No sorki. Wiesz, że cię uwielbiam - uśmiechnęłam się szeroko - A teraz muszę iść jeszcze po walizkę Peter'a, bo pilnuje mi pokoju.

- Już zajełaś sobie pokój? - zapytał podnosząc brwi.

- Tak i mam taaakie wielkie łóżko! Chyba jest dwa na dwa! - krzyczałam podskakując jak mała dziewczynka.

- Ostatnio zachowujesz się na młodszą niż jesteś - zaśmiał się.

- Mówi to stulatek, który przyjaźni się z nastolatką i zachowuję się jak czternastolatka z okresem - powiedziałam podnosząc jedną brew - i nie umiesz podnieść dwóch brwi, więc jestem lepsza.

- I to moja sarkastyczna, złośliwa Sara - powiedział uśmiechając się.

- A jak jestem miła, kochana, dziecinna i rozczulająca jak kotek to już mnie nie znasz? Co z ciebie za przyjaciel! - powiedziałam krzyżują ręce na piersi.

- Oj no... po prostu jesteś przy mnie zwykle sarkastyczna, więc twoja złośliwa strona jest taka bardziej moja, a ta miła to bardziej do Ned'a i Peter'a - powiedział, po czym złapał mnie za nos - ale mi to nawet pasuję, bo masz więcej przyjaciół i nie muszę wysłuchiwać cię gdy masz okres.

- ... - chwilę przemilczałam, żeby zrobić napięcie - Ty tak serio?

- Nie, robię sobie z ciebie żarty - powiedział parskając śmiechem - Wiesz, że cię uwielbiam?

- Po tym co powiedziałeś nie jestem pewna - powiedziałam mrużąc oczy.

- Żartowałem. Przecież mnie znasz - powiedział puszczając mój nos.

- Tym razem ci wybaczę, ale to tylko dlatego, że Ned zerka zza drzwi mojego pokoju - powiedziałam pokazując na chłopaka.

- To w ramach przeprosin za nieudany żart zaniosę twoją walizkę, a ty idź po tą Parker'a - powiedział machając i idąc w stronę mojego pokoju.

Czarodziejka | Peter ParkerWhere stories live. Discover now