𝐿𝑌𝐷-𝓒𝓱𝓪𝓹𝓽𝓮𝓻 𝓸𝓷𝓮

38 5 4
                                    

   -Zastanawiam się...

- To przestań-odparła cicho, ta cisza mnie przerażała, mówiła jakby uszło z niej całe życie.-Za dużo myślisz...teraz nie lubią jak ludzie myślą.-wypalała swojego ostatniego papierosa, oj pamiętam to jak dziś, jakby to było wczoraj.-Musimy się wziąźć w garść.

Wypaliła go doszczętnie, teraz zapali jak jakimś cudem zdobędzie chociaż jedną paczkę, chociaż jednego...

-Jesteś ciekawą osobą, mimo tego co nam pierdolą..jakoś się trzymasz.-poprawiła sukienkę i łyknęła trunku z kieliszka. Kosztował więcej niż jebana pensja ale wtedy jeszcze o tym nie wiedziałam, domyślałam się tylko i tak za dużo wiedziałam.-Ja powoli odpadam, jak wyjadę...no wiesz jutro. Mądra jesteś, nie słuchaj co pierdolą...-mruknęła gdy alkohol wypełniający jej kieliszek się skończył. Popatrzyła na niego z wyrzutem. Po chwili rozbiła go o tapetę w kwiatki, chyba nawet została plama, nie jestem pewna. Pamiętam tylko, że z wrażenia przymknęłam oczy.

-Szkoda...No Wiesz....

-Dobra, pierdolić. Ten kieliszek i mojego ojca, jego zakłady tym bardziej. Kupi sobie nowy, mam nadzieję, że ostatni roztrzaskam na jego mordzie.-Jęknęła cicho, teraz żałuję, że powiedziałam jej prawdę. Niepotrzebnie.-Okaż jakoś swój strajk, nie wiem zacznij jeździć na rowerze. To ostatni szyk mody, prędzej czy później go dostaniesz. Tylko nie tnij ubrań, one się przydają i nie głodź się, nie dostaniesz przez to mocy, to pierdolenie. Wiesz zrób cokolwiek jak wyjadę, ja nie mogę, ty możesz. Znasz mojego ojca lepiej niż kto inny, znasz jego biznes. Zniszcz to, powstrzymaj.-więcej już jej nie zobaczyłam, myślę, że traktowała mnie jak młodszą siostrę, przez te trzy dni ale jednak. Gadała mądrze, choć mówiła, że nie wolno.

Ja uważam, że miała rację. Nawet po paru latach tak myślę, przepraszam...możemy już skończyć wywiad? Chcę odpocząć...nie nie żałuję...

 𝓞𝓷𝓮 𝓟𝓪𝓲𝓻 𝓞𝓯 𝓑𝓸𝓸𝓽𝓼 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz