one

731 67 29
                                    

☆

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

     Brak spóźnialstwa i brak nerwów nie istniały w życiu Jeongguka. Większość czasu się spóźniał, był kłębkiem nerwów i wszędzie się spieszył, chociaż nadal nie był punktualny tak, jak trzeba. W szkole nauczyciele już nie zwracali na to uwagi po setnym razie. Ile razy on klnął na Boga, że ukształtował go sobie jako spóźnialskiego smarkacza o króliczej twarzy.

     Jednak to wszystko wynagradzały jego życzliwość, zabawne poczucie humoru, cudownym charakterze oraz ciele, które można było mu pozazdrościć. Czasem wiele osób nie mogło uwierzyć, że z pozoru wstydliwy chłopak miał wyrzeźbiony brzuch, szerokie ramiona i umięśnione uda.

     To wszystko było spowodowane jego dobrą dietą, jak i marzeniem dzieciństwa, aby zostać policjantem. Specjalnie wyjechał z Busan do Daegu w celu porządnego liceum policyjnego, które było zachwalane. I sam Jeon przyłapał się na tym, że po przejechaniu do drugiego miasta oraz uczenia się w owej placówce było jego najlepszą decyzją, jaką kiedykolwiek mógł podjąć.

     Tak właśnie minęły mu dobre cztery lata w liceum w gronie dobrych ludzi i super nauczycieli. Gguk nie mógł sobie wyobrazić lepszego życia licealnego. Spotkania klasowe, imprezy szkolne, pierwsze zakochanie i treningi, które były w sam raz, żeby się podszkolić na prawdziwego policjanta.

     Jednak wszystko szlag strzelił, brutalna rzeczywistość uderzyła go plaskaczem w twarz. Próbował zgrywać jakieś pozory, odchodzić od stereotypów nudnego życia dojrzałego człowieka. To była jego okazja się wykazać i pokazać innym, że mogą inaczej prowadzić dorosłe życie. Przecież to takie łatwe.

     Tak też się stało, gdy bez problemu przeszedł dane etapy rekrutacji i zdał śpiewająco. Miał stawić się w przyszły poniedziałek na posterunku, żeby powoli rozpocząć swoją karierę jako policjant. Nie powinno być tak źle, prawda?

     W niedzielę przed poniedziałkiem niestety nie było tak pięknie, jak sobie wyobrażał dwudziestodwulatek. Według niego było okropnie. Niedość, że jego pies nasikał na dywan, to jeszcze lodówka była pusta, karmy dla Kiseki. Nazwał tak psa, ponieważ był cholernie słodki i cudownie się uśmiechał.

     Niestety w tym momencie nie mógł rozmyślać, jak bardzo miał cudownego pieska, bowiem nie miał nic na śniadanie, a karmy były dosłownie resztki. Ta niedziela będzie dla niego największym koszmarem w jego dwudziestodwuletnim życiu.

     Wybiła godzina jedenasta. Młody mężczyzna zaczął się szybko ubierać w odzież wierzchnią. Miał na sobie dresy i jakąś koszulkę. Było dość ciepło, jak na koniec września. Zapiął smycz do obroży pieska oraz założył mu kaganiec, po czym wyszedł ze swojego skromnego mieszkania i w szybkim tempie zaczął kierować się do sklepu. Przy okazji Kiseki się załatwił i zadowolony poszczekał, że wychodził z panem na spacer. Co prawda był on bardzo szybki, to i tak Jungkook miał zamiar mu to wynagrodzić. Koniec końców zwierzak oczekiwał od niego jakieś zabawy.

     Z wielkim bólem przywiązał go szczelnie do jakiejś bramy, aby mu nie uciekł i nie stanowił zagrożenia dla innych. Wszedł całkowicie roztrzepany do sklepu. Chwycił koszyk, który miał pod ręką, a następnie zaczął się kręcić wokół półek w poszukiwaniu kilku produktów. Raz je znajdował, a raz niekoniecznie, przez co jeszcze bardziej się stresował.

     Na dodatek całe jego zamieszanie w głowie przerwał pewien osobnik, który zagrodził mu drogę. Zupełnie nieświadomie, ale jednak to i tak nie usprawiedliwiało go od przeszkodzenia Jeonggukowi w zakupach. Szatyn opadł niespodziewanie na podłogę, rozsypując jakieś produkty z koszyka. Dobrze, że nie było słoików w środku.

— Jak ty chodzisz?! — warknął w stronę nieznajomego. Zaczął szybko zbierać wysypane jedzenie, żeby ludzie nie podeptali. Równie wściekły brunet spojrzał na smarkacza, który także mu przeszkodził w zakupach.

— Nie ukrywajmy tego, że to ty nie patrzysz na drogę. — powiedział w miarę spokojnym tonem głosu. Jako posterunkowy już nie raz napotkał takie sytuacje, więc chciał podejść do tego czysto zawodowo w silnej psychice.

     Jeon prychnął na słowa nieznajomego. Spojrzał na niego z mordem w oczach, chociaż to bardziej można było powiedzieć o wyższym mężczyźnie. Miał bardziej zabijający wzrok.

— Jesteś głupi czy głupi? — spytał wrednie, chcąc jakkolwiek okazać swoją złość. Jakby nie ten chaotyczny dzień, to by zapewne przeprosił faceta. Teraz wolał drążyć w to, co miało dzisiaj miejsce.

— Na pewno mądrzejszy od ciebie. Złaź mi z drogi. — mruknął niskim tonem głosu nieznajomy. Wyminął Jungkooka i na samo zakończenie ich krótkiej, dosadnej wymiany zdań, podeptał palce Gguka, na co ten bez zastanowienia rzucił w bruneta masłem z całej siły.

     Jakby nie fakt, że wyższy mężczyzna też się spieszył, to mógłby się jeszcze bardziej kłócić z rozwydrzonym dzieciakiem albo go wysłać na posterunek policji za naruszanie przestrzeni policjanta. Niestety nie był teraz na zmianie, co było dla niego wielką szkodą.

     Niestety przyszły policjant też musiał się uspokoić, bowiem coraz większy tłum się wokół niego zbierał. Wziął rzucone przed chwilą masło i pognał do kasy, gdzie pani dość prędko uporała się z zakupami zdenerwowanego Jeona. Na nieszczęście tej samej dwójki mężczyzn zaczęli się przepychać, który wyjdzie pierwszy przez drzwi, co musiało z trzeciej osoby komicznie wyglądać.

— Pajac. — burknął Jungkook.

— Rozwydrzony bachor. — odezwał się brunet.

Niespodzianka..?

The police bunny | TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz