two

639 65 22
                                    

Następnego dnia w poniedziałek, Jungkook miał się stawić o dziewiątej na posterunku policji

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Następnego dnia w poniedziałek, Jungkook miał się stawić o dziewiątej na posterunku policji. Dalej miał gdzieś w tyle głowy wydarzenie z niedzieli. Żałował, że postąpił tak źle na obcego faceta. Mógł się troszkę opanować, ale było za późno na przeprosiny. Było bardzo małe prawdopodobieństwo, iż go spotka ponownie. Niby świat był mały, ale nie w jego oczach.

Specjalnie nastawił budzik półtora godziny przed spotkaniem, by się nie spóźnić. Tym razem musiał się bardzo postarać, bowiem nie była to jakaś szkoła. Teraz to było dorosłe życie, a tam nie ma zmiłuj się. Koniec końców musiał kiedyś skończyć z tym swoim spóźnialstwem.

Zjadł trzy kromki czarnego chleba z pastą z awokado i z plastrami pomidora. Po tym przygotował sobie szejka czekoladowo-orzechowego z białkiem na drugie śniadanie, aby jakoś wytrzymać do szesnastej na obiad. Jeszcze nie znał swojego harmonogramu, więc na razie stosował się do diety, której trzymał się od kilku dobrych lat. Osiemdziesiąt procent zdrowego jedzenia i dwadzieścia procent cheat mealu.

Następnie wrócił do sypialni, mając na celu ubrania się w jakieś galowe ciuchy. Wybrał sobie czarny golf, czarne jeansy i nowe lakierki, które sobie niedawno kupił. Wyglądał conajmniej, jakby na pogrzeb szedł, ale nie przejmował się tym. Wszystko dobrze się ze sobą komponowało, był przygotowany na dzisiejszy chłodny dzień i to mu w zupełności wystarczyło.

Spakował do swojego małego plecaka butelkę wody oraz owy szejk, który kilkanaście minut temu przygotował. Do dziewiątej jeszcze trochę daleko. Popsikał się swoimi perfumami, no i na koniec włożył sobie srebrne kolczyki do uszu. Były one okrągłe i małe. Może wyglądał, jak gej, ale przynajmniej przystojny gej.

Spojrzał na zegarek. Miał jeszcze pół godziny, ale wolał już teraz wychodzić, ponieważ dość daleko mieścił się wcześniej wspomniany posterunek policji. Ubrał na siebie swój płaszcz, po czym przykucnął przy swoim zwierzaku.

— Tylko nie pogryź mi fotela, jak poprzednio. — pogroził mu palcem z głupkowatym uśmiechem i zadowolony wyszedł z mieszkania.  Był z siebie cholernie dumny. Właśnie pierwszy raz w swoim życiu nie spóźni się. Musiał to sobie koniecznie zapisać w kalendarzu, bo nawet złapał taksówkę, a kierowca dość szybko jechał.

Zjawił się przed posterunkiem dziesięć przed dziewiątą. Chyba nikt nie mógł zepsuć mu tego dnia. Dostanie swój mundur, przebierze się i stanie się policjantem tak, jak sobie wymarzył w podstawówce.

Wszedł do środka wielkiego budynku i rozejrzał się wokół. Było dziesięć biurek, a przy każdym jeden policjant. Było jeszcze kilka drzwi z różnymi przypisanymi pokojami. Biuro komendanta, pokój przesłuchań, szatnia, toaleta i pokój socjalny, gdzie można było zjeść drugie śniadanie. Wszystko było ładnie urządzone, zapach posterunku był specyficzny, ale dla Jeongguka zbyt piękny.

Rozglądał się tak przez chwilę, dopóki pewna policjantka go nie zaczepiła.

— Dzień dobry, w czymś panu pomóc? Stoi pan tutaj przez dobre pięć minut i grodzi pan drogę innym obywatelom. — oznajmiła. Przy jej lewej stronie klatki piersiowej nad małą kieszenią widniał napis „policja". Mundur mówił sam za siebie, że pracowała tutaj, lecz dwudziestodwulatek nie mógł wyjść z podziwu.

— Szukam pana generalnego inspektora Kim Taehyunga. Mówił mi jeden komisarz, bym się do niego zgłosił, gdy podpisywałem papiery. Gdzie mogę znaleźć jego biuro? — zapytał. Wyjął ze swojego plecaka portfel i pokazał swój dowód osobisty, jak i papiery. Wszystko było tu kontrolowane.

Policjantka kiwnęła głową na znak, że zrozumiała i zaprowadziła szatyna na pierwsze piętro, gdzie znajdował się kilka kolejnych pokoi. Był to dziwny rozkład budynku, ale miał w tym swój urok.

Zapukała kilka razy do drzwi i słysząc odpowiedź, uchyliła je.

— Panie Kim, przyszedł ten nowy chłopak, który miał najlepsze wyniki w rekrutacji. — powiedziała zgodnie z prawdą. Niektórzy policjanci byli pełni podziwu, że dostał tyle punktów, ile było maksymalnie w rekrutacji. Rzadko się ten typ zdarzał, a jeśli już, to Taehyung miał takie same wyniki, lecz za młodych czasów.

— Niech wejdzie. — mruknął tym swoim charakterystycznym, niskim głosem. Jeongguk zmarszczył brwi. Skądś kojarzył ten ochrypły głos. Miał pewne podejrzenia, które potem okazały się słuszne.

Stał, jak wryty na środku pokoju. Dobrze, że szatynka sobie poszła, choć teraz była kryzysowa sytuacja i wolał mieć przy sobie kogoś na wsparcie. Nawet podwładnego tego mężczyzny ze sklepu.

Miał trochę dużo roboty jako generalny inspektor, a jego nowy podwładny nie raczył nic powiedzieć. Uniósł wzrok znad papierów. Wtedy też złapali między sobą kontakt wzrokowy. Z każdą chwilą młodemu chłopakowi zaczęło być gorąco. Nie ze względu na podniecenie, a zestresowanie tym nieprzyjemnym spotkaniem.

— No, no. Kogo ja tu widzę. — zacmokał, odkładając długopis na biurko. Wstał z krzesła i podszedł do młodszego o osiem lat chłopaka. Stał tak w bezpiecznej przestrzeni tak, jak teoretycznie nakazywały normy.

Trzydziestolatek spojrzał z pogardą na niego, który dzień wcześniej był niezwykle rozgadany, krzycząc na niego i rzucając różnymi produktami w policjanta.

— Wczoraj miałeś niewyparzoną gębę, a teraz się nawet nie przywitałeś, gówniarzu. — spojrzał z wyższością na Jungkooka.

— Um, dzień dobry... — wyszeptał, ledwo słyszalnie.

— Głośniej!

— Dzień dobry, panie Kim! — odkrzyknął cały czerwony na twarzy.

— Trzeba nauczyć cię dyscypliny, bo z takim gnojem nie chcę pracować. Wstyd mi za ciebie. — uśmiechnął się do niego chytrze, łapiąc go za żuchwę. — Durny zając.

Na samo przezwisko w Jungkooku trochę się zagotowało. Nienawidził, jak ktoś do niego tak mówił. Już wystarczająco miał kompleks ze swoją króliczą twarzą.

Odtrącił żylastą dłoń Kima. Próbował zgrywać twardziela, a nie jakiegoś mięczaka. W pracy policjanta nie istniały ulgi.

— Czyli pan będzie mnie przez dłuższy czas nadzorował? — spytał, przerażony tą wizją. Przecież będzie miał u niego przesrane.

— Według papierów tak, ale mogę ciebie pilnować do zasranej śmierci. — powiedział pewny swoich przekonań. Patrzył na niego z góry, po czym usiadł przy biurku, nie odrywając od niego wzroku. — A teraz idź do pani Seulgi. Ona ciebie tutaj przyprowadziła, więc wiesz, jak wygląda i da ci przy okazji mundur. Pokażę ci pare rzeczy, które będą ci przydatne. Z najwyższymi wynikami nie możesz się zmarnować. Nie na mojej warcie.




Witam w drugim rozdziale 🥺

The police bunny | TaekookWhere stories live. Discover now