III

26 6 0
                                    

Przez kilkanaście sekund wpatrywał się w twarz, na którą myślał, że nigdy więcej nie będzie musiał patrzeć. Albo na którą pragnął spojrzeć choć raz jeszcze. Powoli wyjął z uszu słuchawki, widząc, że chłopak robi to samo. Czuł, jak drżały mu ręce i pragnął zrobić wszystko, byleby tylko tego nie zauważył. Myślał, że kiedy dojdzie do tego spotkania, jego serce będzie chciało wyskoczyć z piersi, ale zorientował się, że wcale tak nie jest. Po prostu stał przed nim, patrząc na jego pełne usta, jasną twarz i grzywkę, opadającą na oczy. Po prostu stał. Jego serce wcale nie przyspieszyło swojego bicia. Nie poczuł motyli w brzuchu na nowo, ani jakiejś złości czy żalu, że po tylu miesiącach, miał go przed oczami.

- Cześć? - powiedział brunet, wciąż nie mogąc oderwać od niego wzroku. Jeszcze dzisiejszej nocy myślał właśnie o tych oczach, które teraz z zaciekawieniem na niego spoglądały.

- Cześć - usłyszał lekko zachrypnięty głos Changkyuna i poczuł, że jego serce jednak się porusza. - Nie wiedziałem, że mieszkasz w okolicy.

- Skąd wiesz, gdzie mieszkam? - spytał, zbity z tropu, nieco podnosząc głos, czego od razu pożałował.

- Minęliśmy się na ulicy. Widziałem, że nie przyjechałeś samochodem, tylko przyszedłeś tu piechotą, więc musisz mieszkać gdzieś niedaleko - blondyn przerwał na chwilę, przeczesując ręką swoje włosy. - Przepraszam... Pewnie nie tak powinniśmy zacząć naszą rozmowę. - Kihyun zarumienił się, gdy Changkyun podał tak logiczne wyjaśnienie, a on od razu wcześniej na niego naskoczył. Zwrócił uwagę na to, że wciąż malował paznokcie. Przypomniał sobie nagle, jak uwielbiał, gdy właśnie tymi palcami Im sunął po jego twarzy, doprowadzając go do szaleństwa. Poczuł, że jego twarz znowu staje się czerwona.

- Oh, okej - powiedział. Przez chwilę między nami zapanowała cisza. Kihyun nie miał pojęcia, co powinienem zrobić w tamtym momencie. Spojrzał na swój koszyk, wypełniony już prawie wszystkimi produktami, jakich potrzebował. - Ja... chyba muszę już iść - powiedział, rzucając mu szybkie spojrzenie. Odwrócił się i poszedł w stronę kasy, przymykając lekko oczy. Wiedział, że powinien powiedzieć coś więcej. Zrobić coś więcej. Wciąż drżącymi dłońmi, wypakował zakupy na taśmę. Odwrócił się, nie wiedząc właściwie co mógłby jeszcze powiedzieć, ale Changkyun zniknął.
Brunet rozejrzał się jeszcze kilka razy, ale już więcej go nie zobaczył. Bezmyślnie zapakował zakupy i zapłacił, po czym znów założył słuchawki.
Powrót do domu zajął zdecydowanie więcej czasu niż powinien. Kihyun musiał przemyśleć całą tą absurdalną sytuację, jaka miała miejsce przed kilkunastoma minutami. Miał wrażenie, że nagle, jednego dnia, powróciło do niego wszystko to, o czym starał się zapomnieć przez ostatnie pół roku. Najpierw zaspał, ten dziwny telefon od matki, teraz spotkanie Changkyuna. Miał wrażenie, że nagle cały wszechświat uwziął się na niego, żeby właśnie dzisiaj przypomnieć mu o wszystkich najważniejszych osobach, jakie stracił.
Brunet stwierdził, że ma dość bezmyślnego spaceru, który tylko jeszcze bardziej wprawił go w zły nastrój. Szybko wrócił do swojego mieszkania. Wypakowując zakupy zorientował się, że ostatecznie, przez to niespodziewane spotkanie, zupełnie zapomniał o kupnie nowej herbaty.
Westchnął głośno, siadając na kuchennym krześle. Jedyną myślą, jaka wypełniała jego głowę, był obraz pomalowanych na czarno paznokci, sunących po jego twarzy.

the sound of rain x changkiजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें