VI

36 5 0
                                    

Kihyun starał się znowu wpaść w swoją rutynę. Chodził na zajęcia, robił zakupy, czytał książki. Ignorował ciągłe wiadomości od Hyungwona, który średnio trzy razy dziennie pytał czy wszystko z nim w porządku. W międzyczasie zignorował też dwa kolejne telefony od matki.
Od pamiętnego spotkania „zapoznawczego" w klubie minęły dwa tygodnie, podczas których, za sprawą magii wszechświata, który robił wszystko, by uprzykrzyć życie Kihyuna, spotykał Changkyuna wielokrotnie. Przez kilka miesięcy mieszkania w tym samym bloku, nawet się nie widzieli, a teraz zaczęli wpadać na siebie przy każdej możliwej okazji. Już pierwszego dnia po imprezie, gdy Kihyun wracał z szybkich zakupów, blondyn otwierał właśnie drzwi swojego mieszkania. Następnym razem znów mijali się na klatce schodowej, a potem kolejny w markecie, przed blokiem, w autobusie, a nawet w ulubionej kawiarnii Kihyuna, do której wychodził, żeby na chwilę oderwać swoje myśli od jego osoby. Za każdym razem wymieniali między sobą szybkie spojrzenia, ciche hej i uciekali, wciąż podsycając rosnącą między nimi atmosferę niepewności. Kihyun wiedział, że w końcu będzie musiał stawić temu czoło. Nie mógł wiecznie uciekać, chowając się szybko za drzwiami swojego mieszkania. Tym bardziej, że wciąż czuł unoszący się wszędzie zapach perfum blondyna, który pozostawał taki sam, jak kilkanaście miesięcy temu.

Kihyun westchnął, gdy odłożył w końcu wszystkie swoje notatki. Wziął do ręki kubek z herbatą, który okazał się jednak pusty. Spojrzał na wyświetlacz swojego telefonu, który wskazywał godzinę drugą w nocy. Już dawno powinien położyć się spać, ale wiedział, że i tak pewnie nie uda mu się łatwo zmrużyć oka, więc postanowił przeznaczyć trochę czasu na naukę do egzaminów, które zbliżały się wielkimi krokami. Kihyun w ostatnich dniach znów nie mógł spać. Wpatrywał się w sufit, znając na pamięć wszystkie jego wypukłości. Ten stan spowodowany był oczywiście pewnym osobnikiem, który teraz, jak się okazało, zajmował mieszkanie na parterze jego bloku. Trzy piętra pod nim.
Kihyun westchnął po raz kolejny i przeczesał dłonią włosy. Wstał z zamiarem odniesienia brudnego kubka do kuchni, gdy poczuł wibracje swojego telefonu.

– Wonho? – zaczął, odbierając połączenie od przyjaciela, a od kilku dni, oficjalnego chłopaka jego drugiego przyjaciela. – Stało się coś? – zapytał, zdając sobie sprawę, że Hoseok nigdy nie dzwonił do niego w środku nocy.

– Cześć, Kihyun, nie obudziłem cię? Mam poważny problem i sytuację alarmową, – Kihyun usłyszał i po tych słowach już miał zacząć panikować – ale nikt nie zginął, spokojnie, tylko potrzebuję cię, żebyś przeniósł czyjś tyłek. Sam muszę zabrać Hyungwona do domu, jesteśmy trochę pijani, impreza się skończyła, a Changkyun prawie zgonuje. – Kihyun wypuścił głośno powietrze, słysząc imię blondyna i powoli rejestrując, o co chce poprosić go przyjaciel. Jego pierwszą myślą było stanowcze nie.

– Chcesz żebym...?

– Mógłbyś przyjechać tu i zabrać Changkyuna? Jest naprawdę pijany, a mieszkacie w tym samym bloku i mógłbyś go odprowadzić bezpiecznie do domu. Wiesz, martwię się o niego, ostatnio coś jest nie w porządku, inaczej bym nie prosił cię o coś takiego w środku nocy... – Wonho wciąż coś mówił, gdy Kihyun zdał sobie sprawę, że przestał go słuchać i wbrew rozsądkowi, zaczął ubierać się do wyjścia. Po chwili zakładał płaszcz i zamykał drzwi od mieszkania.

– Wyślij mi adres smsem.

Po dwudziestu minutach Kihyun stał przed klubem, o którego istnieniu wcześniej nawet nie wiedział i próbował dodzwonić się do przyjaciół. Po chwili zauważył blond grzywkę i jej właściciela wychodzącego z klubu. Albo raczej potykającego się i z marnym skutkiem próbującego utrzymać równowagę.
Kihyun zdążył złapać go za ramię, gdy prawie znalazł się na ziemi.

– Ki! – wykrzyknął pijany Changkyun, podnosząc wzrok. – Przyjechałeś po mnie – powiedział, a raczej, według Kihyuna, wybełkotał.

– Gdzie Wonho i Hyungwon? – zapytał, wzdychając. Przerzucił rękę Changkyuna przez swoje ramię i chwycił go w pasie, pomagając mu przetransportować się do czekającej taksówki. Kihyun przeklinał Wonho za sytuację w jakiej się znalazł. Ostatni raz dotykał Changkyuna ponad rok temu. Wciąż czuł na swoich policzkach jego palce. A teraz przywierał do niego połową ciała, opierając głowę na jego ramieniu. Brunet nie mógł powstrzymać natychmiastowej reakcji swojego serca, które nagle postanowiło zwiększyć swój rytm.

– Wyszli – odparł spokojnie młodszy, uśmiechając się głupkowato. Kihyun postanowił, że jutro da do zrozumienia przyjaciołom, jak okropnie postąpili, zostawiajac blondyna samego w klubie w tym stanie. Pewnie siłą wepchnął go do taksówki i podał kierowcy adres. Przez głowę przeszła mu myśl, że to ich wspólny adres. Westchnął po raz kolejny, gdy zdał sobie sprawę, że w czasie jazdy Changkyun zasnął, wciąż opierając się o jego ramię. Przez kilka minut obserwował jego unoszącą się klatkę piersiową. Po raz pierwszy od roku znów mógł na niego spojrzeć. Jego twarz wciąż była taka sama, jasna cera, zarysowana żuchwa, ładne brwi. Może jedynie bardziej widoczny był delikatny zarost, który zaczął się już pojawiać.
Brunet musiał powstrzymywać się, by nie dotknąć kosmyka jego włosów, który opadł na twarz.
Z transu wybudził go kierowca, który oznajmił, że są już na miejscu.
Po kolejnych minutach, w których najpierw musiał wyciągnąć młodszego z auta, następnie wprowadzić do bloku, teraz stali przed jego mieszkaniem, a Kihyun próbował odnaleźć jego klucze, co nie okazało się łatwym zadaniem.
Oparł go o ścianę, zdając sobie sprawę, że sam Changkyun nie jest w stanie otworzyć sobie drzwi. Dotknął najpierw kieszeni jego kurtki, ale tam znalazł portfel. Czuł się dziwacznie, stając przed ledwie kontaktującym chłopakiem, próbując wyciągnąć klucze z kieszeni jego bardzo ciasnych jeansów. W końcu udało mu się i gdy tylko skończył mocować się z zamkiem, wprowadził blondyna do środka. Nie miał zamiaru rozglądać się po jego mieszkaniu, ani w żaden inny sposób naruszać jego prywatności. Pozostawił go więc na kanapie, pomagając mu zdjąć jedynie buty.
Przykrył go kocem, który znajdował się obok na fotelu i odłożył na stolik klucze. Changkyun zasnął od razu.
Kihyun nie mógł się powstrzymać i przez chwilę po prostu przyglądał się twarzy śpiącego mężczyzny.
A potem znowu i zwyczajnie uciekł.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 26, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

the sound of rain x changkiWhere stories live. Discover now