1. Lexie

9.1K 187 11
                                    

Słyszę w końcu dzwonek, co oznacza, że zaczynam upragnione wakacje i tym samym kończę moją wątpliwą "przygodę"w college'u. Wychodzę z sali i widzę, że niestety na korytarzu kręci się tyle dzieciaków, że zanim dotrę do swojej szafki miną wieki. Pcham się jednak, bo chcę jak najszybciej stąd wyjść. Z ledwością otwieram szafkę i biorę swoje rzeczy. Zatrzaskuję ją i czym prędzej kieruje się do wyjścia z tej cholernej szkoły przepychając się przez tłum.


- Lexie! - woła ktoś za mną, ale nie zwalniam kroku i tym samym tempem idę w stronę drzwi.


Pewnie kolejny dupek chce do mnie zarwać. - Czy ja naprawdę muszę z nim gadać? Jasne, że nie. - Jak chce to niech sobie tu przybiegnie. Wychodzę już przez drzwi i dostrzegam siedzącego w aucie Martina. Tyle razy mu mówiłam, żeby nie przyjeżdżał pod samą szkołę tylko czekał przecznicę dalej. Następny idiotą na dodatek dziwny. Nie mam już wyjścia i muszę wsiąść do czarnej limuzyny przy wszystkich, którzy kręcą się przed budynkiem. Idę w stronę samochodu gdy nagle czuje ostre szarpnięcie.


- Co do chuja!? - Wściekam się od razu.


- To chyba twoje. - Słyszę. Odwracam się i widzę niskiego gościa, który przed chwilą szarpnął mnie za ramię a teraz trzyma w ręku mój telefon i cieszy mordę


- Moje. - Mówię spokojnie i odbieram od niego sprzęt po czym odwracam się na pięcie w stronę Martina.


- Może jakieś dziękuję? - gdera za moimi plecami.


- A może nie? - Odwracam się pokazując środkowy palec.


- A chociaż w ramach podziękowania zjesz że mną pizzę? - proponuje, ale ja nie mam ochoty spędzić z nim ani minuty dłużej.


- Zapomnij! - Odpowiadam bez zastanowienia.


- Dlaczego? Będzie miło. - zachęca.


- Miło to będzie jak dasz mi spokój koleś. - Odwracam się od razu i idę w stronę auta. Po chwili widzę, że ochroniarz wychodzi zza kierownicy i otwiera mi drzwi z tyłu tej kolubryny. Nigdy nie lubiłam tego samochodu. Jest wielki, czarny i mocno rzuca się w oczy. Tym bardziej pod szkołą gdzie zaparkowanie są stare gruchoty tutejszych uczniów. Jest kilka nowszych aut nauczycieli ale to wszystko. Nienawidzę tej budy, ale ojciec kazał mi do niej chodzić twierdząc że to będzie dla mnie najbardziej odpowiednie. Chciał żebym spotykała się z normalnymi, cywilizowanymi ludźmi a nie takimi z naszego towarzystwa. Podchodzę do Martina gdy dogania mnie namolny koleś.


- Nie daj się prosić. - mówi po czym zaczyna przyglądać się Hammerowi.


- Prosi to się świnia! - Odpowiadam bez wzruszenia a stojący obok ochroniarz paryska śmiechem.


- Pytam ostatni raz. - grozi, co już totalnie mnie śmieszy.


- Za wysokie progi na twoje krótkie nogi krasnalu. - Mówię i wsiadam do auta po czym Martin zatrzaskuje za mną drzwi.


Nie wiem co siedzi w głowach dzisiejszych chłopców. Nie mogę ich przecież nazwać mężczyznami, kiedy rwą wszystko co tylko się rusza i szukają jakichś głupkowatych pretekstów do rozmowy.


Droga ze szkoły to jakieś plus minus dziesięć minut, a kierowca już co najmniej sześć razy zdążył zapytać mnie o tego dziwnego, niskiego ucznia. Nie wiem czy jest tak głupi, czy po prostu się z tym idiotą utożsamia.


***


Przekraczam próg domu i od razu idę do gabinetu ojca. Koniecznie muszę porozmawiać z nim o tym kretynie, który nie rozumie, że nie chce żeby podjeżdżał pod samą szkołę i w przyszłości takie sytuacje są dla mnie niedopuszczalne. Przechodzę przez cholernie ciemny korytarz. Ojciec mógłby przestać wygłupiać się w końcu z tym mrokiem. Nie znoszę tego domu, bo wszędzie światło jej tylko minimalne i przez to czuję się jak wampir.

Racing Girl - ZAKOŃCZONAWhere stories live. Discover now