28

570 20 0
                                    

Po trzech dniach dotarli do Wilna. Mimo tego, że był wieczór mnóstwo ludzi witało Wielkiego księcia. W tłumię wydawało się Władysławowi, że zobaczył ją Ragane. Rozpaczliwie szukał jej wzrokiem, ale nie widział już tamtej osoby. Gdy weszli już do zamku książę był rozstrojony widokiem kapłanki.

-Jedź – nalegał Władysław gdy siedzieli przy stolę w sali jadalnej.

-Nie mam ochoty – broniła się Jadwiga – Wołałabym coś postnego – była jedyną osobą, która dostała pełny i syty posiłek, nie jak mąż, który miał w misce kaszę i kawał mięsa. -

W twoim stanie musisz się lepiej odżywiać – gładził machinalnie królową po dłoni, zawsze się nie kontrolował gdy coś go dręczyło.

-Wybacz jest przemęczoną pójdę się położyć – wstała.

-Posłuchaj! – książę złapał ją za rękę dosyć mocno, Jadwiga, aż się przestraszyła – Nosisz pod sercem być może mojego syna, więc żądam, żebyś o niego zadbała ! – wyszarpnęła rękę i wyszła z sali bez słowa. Poszła do swojej komnaty myślała, że zwymiotuje. W komnacie czekała na nią Ruta młoda Litwinka, rozpakowywała kufry.

-Spójrz pani jaki prezent od księcia – pokazała królowej koszulę nocną była z lekkiego prawię przeźroczystego materiału, wyszywana złotymi nićmi i wiązana na piersiach.

-Ładna – Jadwiga się siliła na normalną rozmowę.

-Ile ja bym dała, żeby i mnie kiedyś mąż taką sprezentował – Ruta się rozmarzały pomagała królowej się przebierać.

-Więc weź, skoro ci się podoba – Jadwiga już przebrana w swoją zwykłą białą koszulę, chciała dać dwórce tę, która była prezentem.

-Oj nie książę by nie był zadowolony – Ruta kiwała głową.

-Władysław to zrozumie – zapewniła ją królowa. Prawda byłą taka, że Jadwiga nie chciała by mąż ją kochał ją dzięki temu co ma na sobie, a nie tak po prostu.

-Dziękuję pani – dwórka była przeszczęśliwa.

-Możesz już iść na spoczynek, ja odmówię jeszcze modlitwę i też się położę – dziewczyna zgodnie z rozkazem zabrała koszulę nocną i wyszła.

-Gdzie nasza droga matka? – pytał Jagiełło rodzeństwo gdy kończyli wieczerze.

-Nie chce się spotkać – odezwała się Maria swoim śpiewnym głosem.

-Pewnie w cerkwi siedzi – Skirgiełło się wtrącił z głupawym uśmiechem.

-Nie ciebie pytam! – Władysław skarcił brata.

-Dosyć –  Maria i Oleńka zaczęły braci uspokajać.

-Idę odpocząć – Władysław wstał i opuścił salę. Matka nie chciała się spotkać trudno nie będzie prosił, Skirgiełło dureń i jeszcze Ragana w tłumię dowali do ognia. Stwierdził, że zajrzy na chwili do Jadwigi za ostro ją potraktował na wieczerzy uchylił drzwi. Dziewczyna odmawiała modlitwę, wszedł więc do komnaty. Podszedł do niej i pocałował ją w główkę, klęknął obok niej i zaczął się modlić. Królowa dużo lepiej się poczuła dzięki modlitwie i obecności męża.

-Wybacz – szepnął gdy skończyli modlitwę, Jadwiga nic nie powiedziała tylko oparła na jego ramieniu głowę.

-Prezent nie dotarł? – spojrzał po niej, królowa wiedziała, że nie omieszka zapytać dlaczego ma zwykłą białą koszulę nocną na sobie.

-Oddałam Rucie, bo jej się od razu spodobała – powiedziała Władysławowi prawdę jeśli będzie zły trudno jakoś to zniesie.

-A tobie ptaszyno nie? – wstał z kolan.

-Jest ładną dziękuję, ale....-zawahała się.

-Ale? – Wielki książę ją ponaglił, żeby dokończyła.

-Nie chcę byś mnie kochał dzięki przeźroczystej koszuli nocnej – również wstała z kolana nie chciała, żeby wychodził.

-A co to ma do rzeczy? – podszedł do królowej i ją przyciągnął do siebie w tuliła się.

-Zostaniesz?

-Jeśli mi obiecasz, że będziesz jadała pełniejsze posiłki nie postne – nie spodziewała się, że książę posunie się do szantażu.

-Wiesz co wolę? – odsunęła się od niego. Władysław się rozebrał i wziął Jadwigę na ręce.

-Tak czy siak każę, żeby cię pilnowali – zabrał ją do łoża. Byli w łożu Władysław leżał obrócony bokiem do Jadwigi przytulał się do niej i ją obejmował.

-Co cię dręczy kochany? – stwierdziła, że zapyta męża wprost. Władysław zamiast odpowiedzieć zaczął przygryzać jej brzuch.

-Przestań, już dosyć – jakoś go zepchnęła, szczelniej się przykryła.

-Kiedy nic – położył się na plecach.

-Niech ci będzie – odwróciła się tyłem do niego.

-Skirgiełło matka mam wrażenie, że chcą mi zaszkodzić szczęśliwa!? – i znowu kłótnia nie mogli, choć raz spokojnie.

-Miłujesz ty mnie jeszcze? – odwróciła się, żeby patrzeć na księcia.

-Co to za pytanie? – był zaskoczony pytaniem, ale od razu pocałował dziewczynę, jak mogła mu zarzucić, że nie.

-Bardzo – powiedział między pocałunkami, trwały one kilka chwil. Gdy się od siebie oderwali ułożyli już do snu, dosyć szybko oboje zasnęli.

Królowa , Poganin .... I ten trzeci Où les histoires vivent. Découvrez maintenant