10. Miłosna rozterka

29 4 2
                                    

POV MAX

Niemal biegłem do domu Johna. Dylan mi powiedział, że panna Gelbero prosiła abyśmy się zajęli Mikim. To mi dalo takiego powera, że znalazłem się w domu przyjaciela w zaledwie 3 minuty. Przywitałem się z mama Johna i wbiegłem na górę do jego pokoju. Jak się okazało on nadal spał! Skoczyłem więc na niego, a brunet od razu się obudził podnosząc się do siadu i kładąc odruchowo dłonie na moich biodrach.

- Mamy nakaz pilnowania Mikiego! O ile to możliwe mamy nie odstępować go na krok! - Zawołałem szczęśliwy - Pani Gelbero się o niego strasznie martwi i mamy się przez najbliższy czas nim opiekować.

POV JOHN

- Tak, tak - ziewnąłem i zgarnąłem Maxa do uścisku, przytulając go jak misia i chcąc ponownie zasnąć. Oplotłem go rękami wokół bioder i przerzuciłem nogę, przez te jego, a twarz schowałem w zagłębieniu jego szyi. Było mi ciepło i wygodnie, a Max to idealna poduszka.

- Złaz ze mnie! - Pisnął zarumieniony chcąc sie spode mnie wydostać. Byłem jednak od niego o wiele silniejszy. Ale Max użył sposobu - Jest jeszcze wcześnie, więc jak się pospieszymy to może zdążymy zobaczyć Mikiego w koronce.

- Nichoś w koronce?! Gdzie?! - poderwałem się na równe nogi, rozglądając po pokoju, ale jedyne co zauważyłem, to Maxa tarzającego się ze śmiechu na moim łóżku. - Jesteś okropny - fuknąłem krzyżując ręce i patrząc na niego groźnie.

- Jak uda ci sie ubrać, zjeść, odświeżyć i spakować w 5 minut to powinniśmy go w niej zobaczyć - Powiedział z uśmiechem i przytulił się do mojej poduszki - Czas start.

- Robi się! - krzyknąłem zgarniając ubrania, na szczęście przygotowywałem je wczoraj, więc tyle dobrze. Skoro mam tak mało czasu to zrezygnowałem z prysznica, myłem się wieczorem, więc jestem w miarę czysty. Szybko się ubrałem, użyłem perfum i umysłem zęby, wbiegłem do pokoju szybko się pakując, po czym wpadłem do kuchni i zgarnąłem jabłko - Gotowy! - krzyknąłem z dołu ubierając buty.

- Trzy minuty, twój rekord - Zaśmiał się schodząc po schodach, a ja, jak uznałem, by nie marnować czasu wziąłem go na ręce i ruszyłem w stronę domu państwa Gelbero.

- Kiedyś zejdę do minuty. Gwarantuje ci to - zapewniłem idąc szybkim krokiem w kierunku domu Nichośia. W sumie to prawię, że biegłem - W ogóle, to która godzina? - zaciekawiłem się, bo nie słyszałem mojego budzika, który zawsze dzwoni o 7, żeby na spokojnie ze wszystkim zdążył.

- 6.30 - Zaśmiał się widząc moją minę - To specjalnie dla ciebie zerwałem się 6.00 byś mógł zobaczyć Mikusia w koronce - Cmoknął do mnie i schował twarz w mojej szyi co raz się śmiejąc.

- Podstępny jesteś - zaśmiałem się i zatrzymałem, a on popatrzył na mnie zdziwiony. Postawiłem go na ziemi i stanąłem do niego plecami - Wskakuj, tak będzie prościej - powiedziałem wskazując na swoje plecy, a chwilę potem na nie wskoczył i zaplątał nogi wokół moich bioder, a ręce na szyi. Złapałem go pod udami i szybciej niż wcześniej ruszyłem do Nichośia, a Max na powrót schował twarz w mojej szyi.

POV MAX

Zaciągnąłem się cudownym zapachem perfum Johna i zamknąłem oczy. Już od dłuższego czasu nie traktuje go jak przyjaciela. Gdy chwilami jesteśmy bliżej niż tylko przyjaciele, moje serce bije tak samo szybko jak przy zobaczeniu po raz pierwszy Mikusia.

Jednak dobrze znam Johna i wiem, że on za wszelką cenę będzie chciał być z Mikim. Z jednej strony bardzo dobrze go znamy, bo przecież go stworzyliśmy, a z drugiej przecież on nas nie zna. Może nas jedynie uważać za swoich stwórców czy coś takiego. Żaden z nas nie ma prawa go przy sobie przytrzymać.

Jeśli jednak mojemu przyjacielowi uda się podbić jego "serce"... Ja nie będę się wtrącał. Znowu zostanę odrzucony na bok. Przez wszystkich...

Może trochę dramatyzuje, ale taki mam charakter. Lubię się przejmować. Taki już jestem...

- O czym myślisz? - spytał John po dłuższej chwili, gdy milczałem. Rzadko się zdarza, żebym o czymś rozmyślał. Jak już, to w większości to poważne rzeczy.

- Po prostu... Tak jakby... Nie umiem tego wytłumaczyć... - Westchnąłem bardziej się w niego wtulając - Ja... Ja boję się, że jak kogoś sobie znajdziesz to znowu zostanę sam - Wyszeptałem dosyć ogólnie mówiąc o tym o czym naprawdę rozmyślałem

- Max - westchnął - Jesteś moim przyjacielem i najbliższą mi osobą. Nigdy cię nie zostawię. Gdy tylko zauważysz, że się oddalamy z mojego powodu, to przyjdź, daj mi w twarz i mi to powiedz. - powiedział spokojnie i lekko się uśmiechnął. Nie chcę go stracić.

- Nie oddam cię nikomu... No chyba, że Mikusiowi. Mu zaufam nawet jeśli chciałby mi wmówić, że umiem latać. - Zaśmiałem się przypominając sobie jego cudne, niebieskie, hipnotyzujace oczy.

- Nichoś przekona nas do wszystkiego - zgodził się i krótko zaśmiał - Nie licząc Nichośia, to nigdzie się bez ciebie nie wybieram Maxsiu - zapewnił odchylając głowę i cmokając mnie w policzek.

Moje policzki na ten gest spłonęły rumieńcami, a serce włączyło najwyższe obroty. Zerknąłem na jego roześmianą twarz. Jeszcze chwila to ja bym go pocałował... Co prawda w policzek, ale jednak.

- Uwielbiam, gdy się rumienisz - zaśmiał się patrząc na mnie ukradkiem - Wyglądasz wtedy naprawdę słodko - wyznał, a ja zawstydzony zamknąłem oczy i schowałem twarz w jego bluzie.

ZAMKNIJ SIE!!! ZAMKNIJ SIE!!! ZAMKNIJ SIE!!!

Krzyczał mój umysł gdy brunet mnie komplementował. 

A serce?

Serce milczało... Jednak z każdym dźwiękiem jego głosu rozpływało się mogąc słuchać go godzinami.

Czemu to akurat musial być John?

- Znowu się zamyśliłeś. Co cię gryzie? - spytał, gdy byliśmy już prawie na miejscu.

- Nic... - Westchnąłem schodząc z jego ramion i wyjąłem z kieszeni klucz do domu państwa Gelbero. Byli od rana w pracy, a ja co weekend przychodziłem do nich by wszystkie roboty posprawdzać, więc dali mi klucz.

🤖🤖🤖🤖🤖🤖🤖

Nie zapomniałam o rozdziale! Dodatkowo jest świeżo sprawdzony i poprawiamy, więc nie powinno być błędów. Mam nadzieję, że sie podoba.

Do następnego

Cześć! ❤️

I'm Not  HumanWhere stories live. Discover now