III

210 32 1
                                    

Seonghwa usiadł na trawie pod małym drzewem i otworzył książkę, którą dostał od Yeosanga. Mimo że była już jesień, powiewająca chłodnym wiatrem, blondyn siedział tam, nie przejmując się panującą pogodą. Dopóki był powiązany z kosmosem, ciepło jakie emitowało jego ciało było w stanie go ogrzać na tyle, by nie potrzebował szala czy też płaszcza. Przewrócił kartkę na drugą stronę, coraz bardziej zagłębiając się w historię, czasem zapisując słowa, których znaczenia nie znał. Trwał tak przez jakieś może dwadzieścia minut, póki nie zaczął słyszeć rozmów ludzi dookoła niego, wytykających jego nietypowy wygląd czy niestosowny jak na tą porę roku strój. Nie zwracał na to aż tak wielkiej uwagi i kontynuował czytanie. Myślał, że jest to tutaj normalne, by mówić coś o kimś i po prostu w taki sposób wyrażają dla kogoś podziw, dopóki nie usłyszał rozmowy dwójki dorosłych ludzi.

– Widzisz to? Znowu jakieś dziwadło sprowadzili. Że jego rodzice pozwalają mu na taki wygląd, na ich miejscu porządnie bym go zlał, wtedy nie byłoby takiego ekstrawaganckiego wyglądu.

– Zgadzam się z tobą. W dodatku te ręce. Nawet nie pójdzie do domu, żeby się umyć tylko chodzi z takimi czarnymi rękoma. Farbą się pobawił. – prychnęła kobieta.

Seonghwa nie wiedział jak zareagować na to. Podejść do nich? Zignorować? Czy wszyscy są tacy? Nie, Yeosang się taki nie wydawał, rozmawiał z nim całkowicie normalnie. Nigdy też nie czuł czegoś takiego. Nie umiał opisać tego, co aktualnie miał w środku, nie był przyzwyczajony do takich emocji. Dopiero od kilku lat dowiedział się o czymś takim, jednak przez książki, które dostał od tamtych ludzi, nie miał mimo wszystko jak wypróbować dane emocje, by wiedzieć co to i jak to opisać.

Nim się spostrzegł, była już godzina szesnasta trzydzieści, co oznaczało, że Yeosang w końcu wraca ze szkoły. Poszedł tą samą drogą co wcześniej, by niedługo później zastać czekającego pod bramą chłopca.

– Już jesteś. Myślałem, że zabłądziłeś, chodź, pójdziemy do mojego domu. – uśmiechnął się do niego, jednak po chwili mina mu zrzedła. – Seonghwa, płakałeś?

– C-co? – zapytał, nie wiedząc o co chodzi.

– Masz tutaj zaschnięte ślady, jakby po łzach. Oczy też masz przekrwione. – powiedział, podchodząc do niego bliżej, po czym delikatnie, samym opuszkiem palca, przejechał wzdłuż strużki. – O tutaj, stało się coś?

– Nie wiem...chyba nie. – odpowiedział, jednak Kang nie uwierzył w jego słowa. – Po prostu ludzie...oni mnie chyba wyszydzali? Nie wiem. Słyszałem ich rozmowy, mówili dość przykre rzeczy o moim wyglądzie i...– przestał mówić, kiedy znów poczuł dłoń bruneta na swojej twarzy. – C-co ty...

– Płaczesz. Mimowolnie płaczesz. Nie lubię jak ktoś w moim otoczeniu płacze. – oznajmił. – Masz bardzo ciekawe łzy. Srebrne. – dodał, po czym chwycił za dłoń swojego towarzysza, jednak po chwili ją stamtąd zabrał. – Jesteś strasznie gorący.

– Jestem gwiazdą. Muszę być gorący, inaczej umrę. – odpowiedział.

– Nie możesz zniżyć temperatury ciała?

– Mogę, ale zbyt długo nie mogę tak pozostać... – w tym momencie Yeosang zdjął z siebie długi, czarny płaszcz, czapkę w tym samym kolorze oraz brązowy szalik, po czym założył to na Seonghwę, szczelnie go opatulając. – A-a tobie nie będzie zimno? – zapytał, patrząc na nastolatka w samej bluzie.

– Będzie okej, po prostu obniż temperaturę. – poprosił, a wyższy zrobił to, o co go poproszono. Następnie Kang chwycił go pewnie za rękę, prowadząc w stronę swojego domu. – Masz jakieś słowa, których nie rozumiesz?

– Jest kilka takich, ale najbardziej interesuje mnie miłość. – przyznał, a brunet zarumienił się, bynajmniej nie z zimna.

– No więc... miłość to uczucie, którym darzy się inną osobę. Miłość okazują rodzice swoim dzieciom troszcząc się one, ale robią to też osoby zakochane. Martwią się o siebie nawzajem, kochają z odwzajemnieniem, okazują sobie różne czułości typu trzymanie za ręce, mówią do siebie w specjalny sposób. Można kochać na wiele sposobów, ale wszystko to sprowadza się do troski, wtedy to zależy nam na tej osobie, chcemy dla niej jak najlepiej i stawiamy sobie jej dobro nad siebie. – odpowiedział mu po krótkiej chwili zastanowienia.

– Byłeś kiedyś zakochany? Odczułeś kiedyś miłość rodzicielską? – dopytywał

– Nie, nie doświadczyłem i raczej nie doświadczę. Mimo że państwo Kang są naprawdę mili, to nie sprawiają oni wrażenia jakby byli moimi rodzicami... być może dlatego, że wcale tak nie jest. – przyznał cicho. – I nie, nie byłem nigdy zakochany. Tego też raczej nie doświadczę. Nie wpasowuję się w tutejsze kanony. Ani nie jestem ładny, ani zdolny, nie wyróżniam się, jestem dla nich zbyt przeciętny. Jedyne czym odstaję, to orientacją. – powiedział, a gdy Seonghwa spojrzał się na niego dziwnie, ten od razu wyjaśnił mu enigmatyczny termin.

– Jest wiele orientacji, jednak można powiedzieć, że tylko o trzech jest najgłośniej. Hetero, czyli jak płeć damska kocha płeć męską. Homo, wtedy dziewczyna kocha dziewczynę i to samo działa u mężczyzn. No i bi, czyli osoba kochająca tą samą jak i przeciwną płeć. W sensie...tego jest o wiele więcej i jest to trochę bardziej złożone, ale chciałem ci to wytłumaczyć tak, byś to zrozumiał, że nie każdy jest taki sam i w przeciwieństwie co myślą o tym Koreańczycy, to jest coś zupełnie normalnego.

– A ty kim jesteś? – zapytał

– N-no...ja akurat jestem homoseksualistą.

– I nigdy nikogo nie miałeś?

– Nie, czy to aż takie dziwne?

– Dla mnie tak. Myślisz, że czemu są konstelacje? Tam wszystko trzyma się razem. A jeśli ty nikogo takiego nie masz, to od dziś masz mnie. – uśmiechnął się do niego.

– Nie uważasz, że to trochę za wcześnie? – zapytał niepewnie

– Ani trochę. Lubię mieć kogoś przy sobie.

Different/Seongsang [✓]Where stories live. Discover now