V

185 30 2
                                    

Następnego dnia Yeosang obudził się wtulony w ciepłe ciało Seonghwy. Wystraszony, spojrzał na dzielącą ich od siebie przestrzeń, a raczej jej brak. Spokojny i miarowy oddech wyższego delikatnie muskał jego zaróżowione policzki. Swój wzrok przeniósł na twarz gościa. Lekko rozczochrane włosy, powstałe podczas przewracania się przez pół nocy Seonghwy z jednej strony na drugą, przymknięte oczy i lekko otwarte, malinowe, pełne usta, które wręcz prosiły o poświęcenie im uwagi poprzez dotyk, nawet poprzez zwykłe przesunięcie po nich palcami, jednak Yeosang wolał nie ryzykować i pozwolić mu spać. W końcu nie wiadomo kiedy znowu mu się to uda. Następnie poczuł silniejszy ucisk na swojej talii, spowodowany zaciśnięciem się dłoni Seonghwy na owym miejscu. Kang miał to do siebie, że był bardzo szczupły, a jego sylwetka wyglądała bardzo kobieco, co było idealnym miejscem, gdzie blondyn kładł rękę. Yeosang postanowił postawić na trochę ryzyka i ostrożnie. Położył swoją dłoń, na tej odpowiedniczce jego towarzysza. Idealnie ze sobą kontrastowały. Wręcz alabastrowa cera, na tej ciemnej, spowitej głębokim granatem, a jednocześnie tak jasną, przez znajdujące się jasne punkty, będące odpowiednikami gwiazd. Kamg uśmiechnął się mimowolnie, czując przyjemne mrowienie jakie rozchodziło się w okolicy palców jego lewej dłoni. Ponownie spojrzał na Seonghwę z tym razem w pełni wybudzonego, patrzącego z ciekawości na poczynania bruneta.

— Co robisz? — zapytał zaciekawiony, a szesnastolatek zabrał swoją rękę z jej poprzedniego miejsca, jak oparzony.

— N-nic. Nie ważne. Wyspałeś się? Nie sądziłem, że gwiazdy mogą iść spać. — oznajmił Yeosang.

— Bo nie powinny. Przez to, jedynie szybciej tracimy blask. Z dwóch tygodni został mi teraz niecały tydzień przebywania tutaj — mruknął blondyn, nie wiedząc jaka będzie reakcja ze strony Kanga. — Im więcej ich zniknie, tym bliżej końca życia się znajduję. Jeśli zniknie ostatnia, zniknę z nią. — dodał, wskazując na swoje piegi, które powoli traciły swój blask i kolor. Brunet posmutniał, jednak nie chciał dać poznać tego po sobie, dlatego uśmiechnął się i odpowiedział mu:

— Przynajmniej wrócisz w rejony które już znasz. Jak na razie, zróbmy ten czas, niezapomniany, pełen wrażeń i przygód. — po czym pogłaskał go po policzku i ucałował delikatnie czoło Seonghwy, który spojrzał na niego zdziwiony.

— Tak zazwyczaj robią osoby, które są ze sobą blisko. — wyjaśnił. — Po lewej stronie szafy...wybierz sobie coś. — dodał i biorąc świeże ubrania, skierował się do łazienki, a blondyn, przez cały ten czas, trzymał się za czoło, pragnąc, by Kang dotknął go jeszcze raz w ten sam sposób i mógł poczuć ciepłe usta szesnastolatka na tych swoich.

Po zakończeniu porannych czynności, obydwoje skierowali się do kuchni, gdzie Yeosang zaczął przygotowywać posiłek.
— Lubisz tosty? Wolisz ser czy dżemm? A może ketchup? — dopytywał, starając się zrobić idealne śniadanie dla siebie oraz gościa.

— Mi to w zasadzie i tak bez różnicy. — podszedł bliżej, by móc zaglądać mu przez ramię i obserwować jego wyczyny. — Masz bardzo ciekawe znamię. — powiedział, przerywając ciszę Seonghwa.

— Dzięki? Mam je od urodzenia. — odparł chłodno, jednak to nie powstrzymało blondyna od kontynuowania intensywnego wpatrywania się w wybrane miejsce. Ale również przyczyniło się do tego, iż Seonghwa odgarnał ostrożnie włosy bruneta, tak, by kosmyki nie wpadły mu do oczu, po czym delikatnie przycisnął swoje wargi do znamienia. Brunet spojrzał zszokowany na wyższego i odsunął się od niego, mówiąc:

— Siadaj do stołu. Zaraz będzie gotowe. Chcesz coś do picia? Kawa herbata czy nie możesz?

— Wolę nie ryzykować. Może po prostu będę siedział. — zaproponował, zwieszając głowę. Czuł coś dziwnego. Jego oddech wtedy wyraźnie przyspieszył, a dłonie lekko się trzęsły z ekscytacji, jednak obecnie, siedział przy stole ze zwieszoną głową, nieobecnym wzrokiem i poczuciem zniknięcia z miejsca zdarzenia.

— Swoją drogą, mógłbyś nie robić tego tak znienacka? — zapytał, a blondyn spojrzał na niego zdziwiony. — Dobrze wiesz o co mi chodzi. Jeśli chcesz już tak bardzo się całować, to możesz zapytać, zamiast próbować ugrać coś takimi czynami. — dodał, upijając łyk swojej kawy zbożowej. Seonghwa przyglądał się mu tak jeszcze chwilę, póki nie wstał ze swojego miejsca, podchodząc bliżej Yeosanga. Blondyn lekko pochylił się, przybliżając swoją twarz do tej Kanga.

— Seonghwa, twoje gwiazdy nie świecą już tak jak wcześniej...

— Wiem. Dlatego muszę wykorzystać cały czas jaki mi tu pozostał, by doświadczać nowych rzeczy, zanim wrócę ponownie na swoje właściwe miejsce — odpowiedział i zbliżył się jeszcze trochę, tak, że ich usta dzieliło nie więcej jak pięć centymetrów. Spojrzeli na siebie znacząco i gdy Yeosang miał wykonać ostateczny ruch, niwelując przestrzeń pomiędzy nimi, zadzwonił do niego telefon od Wooyounga – jego przyjaciela z którym chodzi do jednej klasy.

— Czy ty jesteś poważny? Obiecałeś przyjść i pomóc mi na kartkówce z chińskiego! Co ty sobie wyobrażasz, zostawiając mnie samemu sobie!? — krzyczał do telefonu tak głośno, że brunet musiał położyć smartfona na blacie, by nie ogłuchłnąć.

— Przepraszam Woo, zaspałem. Jutro już przyjdę. Powiedz panu Qian, że napiszę dwie kartkówki na raz. A wychowawczyni powiedz, że... musiałem jechać do lekarza, jeszcze tego nie wykorzystałem w ciągu dwóch miesięcy. Może się nie zorientuje. — westchnął ciężko. — Jeszcze jakieś informacje Woo? Trochę jestem zajęty. — mruknął

— Co tym razem? Już sobie kogoś znalazłeś? Chyba nie myślisz, że nam nie przedstawisz go. Nie uwierzę ci, jeśli mi powiesz, że robisz coś pożytecznego. Jedyne twoje zdjęcie to nauka i taniec, a skoro cię nie ma w szkole, a echo się nie odbija, to znaczy że siedzisz w domu, prawdopodobnie z kimś, a ja nie wiem kto! — wrzasnął, a Kang zaczął przeklinać się w myślach, za swojego głośnego przyjaciela. — Dobrze Woo, przedstawię go wam, ale to nie jest nic oficjalnego. Nie wyobrażaj sobie za dużo.

— Dobra, dobra, ja wiem lepiej. Trzymaj się tam Sang. — zaśmiał się i zakończył połączenie.

— A więc mówisz, nic oficjalnego, huh? — zapytał Seonghwa, kucając obok Yeosanga. — Jak dla mnie wszystko jest już oficjalne. Gwiazdy od zawsze mają kogoś do towarzystwa i wydaje mi się, że ja właśnie też kogoś takiego mam. — uśmiechnął się przebiegle, wprawiając szesnastolatka w niemałe zakłopotanie.

— W-wiesz...wystarczy zapytać...— odparł Yeosang, chcąc brzmieć przekonująco.

— Po dzisiaj chyba nikt z nas nie ma wątpliwości, prawda Sangie?

Different/Seongsang [✓]Where stories live. Discover now