Rozdział 5 [10 lipca]

15 2 0
                                    

- Widziałeś gdzieś Łukasza? - spytałam Eryka, gdy szykował sobie kanapkę.

- Nie. - wzruszył ramionami. - A co? Znów zwiał?

- Wątpię. Pewnie jest po prostu u siebie w pokoju... - westchnęłam. - Poza tym... zaraz północ. Nie za późno na kanapkę? - wyszczerzyłam się, ale tylko przekręcił oczami i poszedł jeść do salonu.

Skierowałam się więc na górę, by odważyć się porozmawiać ze swoim byłym chłopakiem. Miałam przeczucie, że to dobry moment na to, by się zobaczyć. Może coś razem wypić. Obejrzeć film. Cokolwiek. Nie chciałam być wiecznie zawiedziona i przestraszona, więc stawiałam kolejne kroki na stopniach, by dotrzeć na wyższe piętro. Tam kroki zdecydowanie spowolniły, bo nie miałam aż tyle odwagi, by podejść i zapukać. Odetchnęłam mocno i odważyłam się. Nie usłyszałam nic przez dłuższy czas, więc nacisnęłam na klamkę i otworzyłam drzwi. Łukasz siedzący na łóżku nerwowo coś schował pod kołdrę, którą był przykryty.

- Co tak ukrywasz? - spytałam.

- Hej, Ellie. - bąknął. - Nic takiego.

- Łukasz... no weź.

- Boże, nie ważne.

Podeszłam do niego i usiadłam na skraju łóżka. Wyglądał jakby się trochę spiął. Milczałam dłuższą chwilę.

- Idziesz już spać? - znów zagadałam mając nadzieję, że wyciągnie się z tego jakaś rozmowa.

- Mhm.

- Dziwnie się zachowywałeś przy grze w butelkę, wiesz?

- Bywa. Mam zły humor.

- Widzę...

Spojrzałam na niego uważniej. Chciałam zobaczyć jakiekolwiek emocje, ale mój wzrok przykuło coś zupełnie innego.

- Twoje źrenice nie reagują na światło. - szepnęłam. Nie odpowiedział nic, więc przełknęłam nerwowo ślinę podnosząc się energicznie i podchodząc do niego, po jego stronie łóżka. - Pokaż mi rękę.

Podał rękę. Odwróciłam, by widzieć zgięcie w łokciu, ale zupełnie nic tam nie było. Wskazałam mu drugą rękę.

- Naprawdę myślisz, że byłbym takim idiotą, by sobie coś teraz wstrzykiwać? Zwłaszcza tu? - zaśmiał się bardzo niemiłym tonem. Poczułam się głupio i znów zerknęłam mu w oczy.

- Ćpałeś coś.

- Nie.

- Nie okłamuj mnie. Kurwa. Ćpałeś coś... - powiedziałam strojąc jak sparaliżowana. - Nawet wczoraj. Byłeś na grze kompletnie naćpany. Tak było, prawda?

- Ells, nie jesteśmy razem i raczej masz to w dupie, więc daj spokój...

- Kurwa. Łukasz no! - powiedziałam płaczliwie. - Ty nie możesz, przecież Ty naprawdę nie możesz...

- Masz to gdzieś.

- Nie.

- Czemu nie?

- Jesteś dla mnie ważny! Kurna, nie pozwolę Ci wrócić do tego co tak bardzo Cię niszczyło. Przecież wiesz już jak to się kończy i po prostu nie można tak... - mówiłam prawie płaczliwie.

- Myślisz? - znów powiedział drwiącym głosem. Nim się zorientowałam to wyciągnął spod kołdry dłoń, którą otworzył pokazując mi tabletkę i ją połknął. Stałam patrząc na jego prowokujący wzrok.

- Co to było?

- Morfina? Może. Sam nie wiem. - jego drwiący uśmieszek doprowadzał mnie do szału. Odwróciłam się na pięcie i rzuciłam się do jego jeansów zawieszonych na krześle przy biurku. Przeszukałam szybko kieszenie wyciągając woreczek z jedną tabletką. Trzymałam ją w dłoniach patrząc to na nią, to na chłopaka. Szybko wyciągnęłam ją stamtąd i położyłam sobie na języku.

Sama w tłumie 3.Where stories live. Discover now