2.

82 6 0
                                    

MARINA

Edmund siedział obok mnie.Mimo,że spałam wiedziałam o jego obecności.Gdy się obudziłam,był nadal i chyba płakał?Zastanawiało mnie tylko czemu płakał.Nagle do mojej komnaty wszedł Kaspian.

-Marina,dlaczego mi nie powiedziałeś?-zapytał mój brat.

-Edmund ,jak mogłeś?-nakrzyczałam na chłopaka

-Yyyy....no bo jakby,tak, Kaspian ty jej powiedz-powiedział Edmund

-Ten idiota wysłał Ci listy z groźbami-powiedział mój brat

-CO!!?- zapytałam i zaczęłam płakać

Edmund zaczął mnie pocieszać .

-Cii,nie pozwolę aby znowu Cię skrzywdził-powiedział  i mnie przytulił.

- Zostawciemniewświętymspokoju - wykrzyczałam na jednym wdechu ,wyrwałam się z objęć chłopaka i uciekłam do  pobliskiego lasu.Z tego co mi się wydaje ,nie było mnie już od kilku godzin.Nagle zobaczyłam postać która się zaczęła się do mnie zbliżać .Okazało się ,że to Edmund.

-Marin,wróć do  zamku ,błagam-poprosił chłopak

-Nie ,nie chcę was narażać- powiedziałam i zaczęłam odchodzić.Edek mi na to nie pozwolił i chwytając mnie za nadgarstek ,obrócił mnie w swoją stronę.

-Powiedziałem,że nie dam Cię skrzywdzić i dotrzymam obietnicy -wykrzyczał wyraźnie przejęty Edmund - wiem ,że znamy się krótko ,ale ....- coś strzeliło do mnie z łuku i zaczęło walczyć z chłopakiem.

EDMUND

-Powiedziałem,że nie dam Cię skrzywdzić i dotrzymam obietnicy -wykrzyczałem  - wiem ,że znamy się krótko ,ale ....- coś strzeliło do Marin z łuku i zacząłem z nim walczyć.

Był to sługa Davida.Zadał mi cios w nogę,przecinając przy tym skórę i spodnie.Później to ja zadałem mu cios w klatkę piersiową.Z miejsca w które dostał zaczęła się sączyć krew.Zanim się wykrwawił ,udało mi się wyciągnąć miejsce pobytu tego skurwysyna .Zostawiłem go na pastwę losu,a Marinę  wziąłem na ręce i zaniosłem do Łucji.Moja siostra uleczyła księżniczkę.Mimo zażytego kordiału,dziewczyna się nie budziła.Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić.Znaliśmy się tak krótko,a ja się w niej zakochałem. Jednak myślę ,że ona nie czuje do mnie tego samego.Gdyby nie sługa Davida w tamtym lesie wszystko potoczyło by się inaczej.Złapałem jej drobną dłoń.Nie puszczę póki nie wstanie.Po jakichś kilku godzinach ,poczułem delikatny ścisk na mojej ręce.Czy Marin się właśnie wybudzała?Otworzyła swoje piękne oczy i spojrzała na mnie.

-Edmund?Długo tu siedzisz?-powiedziała zachrypniętym  głosem Marina.

-To nie jest ważne.Jak się czujesz?-zapytałem 

-Słabo-rzekła księżniczka-BOŻE EDMUND CO CI SIĘ STAŁO W NOGĘ?!

-Mówiłem,że nie pozwolę,aby Cię ktoś skrzywdził-odparłem,a mo...Kate usiadła i mnie przytuliła.

-Uratowałeś mnie królu Edmundzie ,co nie zmienia faktu,że nadal jestem zła.-powiedziała,udając obrażoną.

-Przepraszam,ale dzięki temu nic Ci nie jest-spojrzała i się uśmiechnęła

-Tylko,że ja nie chciałam żebyście się dla mnie narażali ,nie jestem tego warta-spoważniała-Co by powiedziała twoja dziewczyna,gdyby dowiedziała się dlaczego masz blizny lub w najgorszym wypadku dlaczego zginąłeś -z jej oczu spłynęła pojedyncza łza,którą szybko starłem i złapałem jej podbródek aby na mnie spojrzała.

-Nie mów tak nawet -powiedziałem-a propos  dziewczyny to żadnej nie ma

-Fajnie wiedzieć.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Krótki ,ale trudno 

Martyna








A m o r  f  l o r u m / P i o t r   P e v e n s i e  [ZAWIESZONE}Where stories live. Discover now