Rozdział II

24 0 0
                                    


    Obudziłam się o 20. Moja krótka drzemka nie była taka krótka jak sądziłam na początku. No trudno. Wstałam i postanowiłam pójść do kuchni aby coś zjeść. Na moje nie szczęście spotkałam tam moją mamę. Podeszłam do lodówki i wyjęłam z niej szynkę, masło i ser. Następnie podeszłam do wielkiej wyspy stojącej na środku kuchni i zaczęłam robić sobie kanapki.

    Nasza kuchnia była duża. Urządzona nowocześnie, w odcieniach bieli i jasnego brązu. Na środku znajdowała się duża wyspa kuchenna, a po jednej jej stronie znajdowały się wysokie krzesła. To była wymarzona kuchnia mojej mamy. W poprzednim domu kuchnia była malutka, połączona z jadalnią. Ledwo mogły się tam na raz znajdować trzy osoby.

     Mama robiła zapewne kolację dla swojej nowej rodziny. Zauważyłam w piekarniku zapiekankę, którą ja bardzo lubiłam, chociaż ona o tym nie wiedziała. Nie jadłam z nimi posiłków. Ona nigdy mnie nawet nie zapytała dlaczego, a nawet nie mówiła abym usiadła z nimi. No cóż nie dziwiło mnie to. W końcu po co jej stara córka skoro ma nową i swojego ukochanego synka obok siebie, a teraz nawet dwóch ulubionych synów. Ja byłam, tą którą zepchnęła do kąta.

     Zamieszkałam z nimi tylko dlatego, że nie miałam się gdzie podziać. Na mojego biologicznego ojca nie miałam co liczyć, zresztą on siedział w pierdlu. Zostałam sama.

    Nowy mąż mojej matki nie była taki zły. Widziałam, że stara się abym go polubiła. I lubię go, naprawdę. Ale nie mam ochoty z nimi spędzać czasu, przez nią. Bo ona mnie albo wtedy przy wszystkich krytykuje albo patrzy na mnie jakby mnie zabić chciała i mówiła bez głoście abym zeszła jej z oczu. Zadaję sobie pytanie dlaczego. Dlaczego ona się tak zachowuje? Gdy mieszkaliśmy z moimi ojcem nie zachowywała się tak, może i miała mnie w dupie ale zawsze wiedziałam, że jej na mnie zależy i na moim dobru. A teraz jestem tego pewna, że mnie nie kocha i nigdy nie kochała.

    - Część skarbie! - powiedział wchodząc do kuchni Ken. Od razu podszedł do swojej żony i pocałował ją na przywitanie.

    - Ceść- wykrzyknęła mała dziewczynka, która była na jego rękach.

    To jego córka, z poprzedniego małżeństwa ma na imię Mia i ma pięć lat. Jest uroczą małą bestyjką. Ma długie brązowe włosy i prześliczne szaro niebieskie oczka. Urodę odziedziczyła zapewne po swojej matce, którą widziałam na zdjęciach. Jest do niej bardzo podobna.

    - Hej i jak było na basenie? - Opowiedziała moja matka dając jej buziaka w policzek.

    - Super!- krzyknęła z radością - Tata zabrał mnie na taką duzą cerwoną zjeżdżalnie.-Chwaliła się Mia.

    Mia uściskała mocno swojego tatę. Ken postawił ją na podłogę, a ona od razu do mnie podbiegła i się przytuliła do moich nóg. Nie lubiłam dzieci, nie wiem czemu. Ale ona była cudownym dzieckiem i nie dało się jej nie kochać. Chociaż miała pięć to miała ogromne serce i była bardzo mądra.

    Pamiętam co zrobiła na moje 18 urodziny, to było urocze.

    Stoję na lotnisku już od jakiś dwóch godzin. Nie mogę się dodzwonić ani do mojej mamy ani do Kena. Nikt ode mnie nie odbiera, a zaraz się mi telefon rozładuje. Mama obiecała po mnie przyjechać, ale jak widać znowu nie dotrzymała obietnicy.

    Wróciła właśnie od mojej cioci, która zaprosiła mnie do siebie do Francji. Były to cudowne dwa tygodnie w moim życiu. Dużo z nią zwiedzałam i imprezowałam. Jest to wyluzowana ciotka, która zawsze mnie rozumie, tylko ona wie co się tak naprawdę dzieje w moim życiu. Dostałam od niej cudowny naszyjnik z serduszkiem i znakiem nieskończoności na moje osiemnaste urodziny, które obchodził właśnie dzisiaj. Jest trzydziestego maja, dzisiaj ma też swoje piąte urodziny moja przybrana siostra Mia. Pewnie nie odbierają temu bo świętują jej urodziny, a o mnie zapomnieli.W Końcu zdecydowałam się,że zadzwonię po taksówkę.

Weaknesses give us strenghtWhere stories live. Discover now