// Zróbmy show, przynajmniej będzie o nas głośno... //

14 4 0
                                    

#fuckinhollywooddream

Dziwnie się czuję z samego rana, tak jakby coś mnie przygniatało i nie pozwalało mi normalnie oddychać, ale staram się to ignorować, co niestety kiepsko mi wychodzi. Dopiero po chwili orientuje się, że jestem przygnieciona przez Dominica. No tak, przecież wczoraj zasnęliśmy razem.

To jest ciekawe, bo znamy się zaledwie jeden dzień, a już spędziliśmy ze sobą noc, nawet jeśli nie zrobiliśmy nic, co przekraczałoby barierę komfortu któregoś z nas. W sumie to nie będę na to narzekać, bo przynajmniej nie musiałam znowu sama zapijać swoich smutków. I chociaż na chwilę mogłam zapomnieć o samotności. Nawet dowiedziałam się, że nie tylko ja zmagam się z różnymi problemami wynikającymi z bycia sławnym.

Postanawiam, że nie będę jeszcze budzić chłopaka, w końcu kiedyś trzeba też odpocząć, prawda? Zamiast mnie, robi to po kilku minutach telefon chłopaka, który nie chce przestać dzwonić, dlatego próbuje się jakoś wydostać spod Dominica i biorę jego komórkę.

Na wyświetlaczu widzę imię Xaviera, więc po prostu postanawiam odebrać. Chłopak nawet nie ukrywa swojego zdziwienia, że to ja odebrałam połączenie. Po wymienieniu kilku zdań prosi mnie, żebym naprawdę obudziła Dominica, bo za półtorej godziny mają próbę dźwięku, na którą nie mogą być spóźnieni.

To, że ja zawsze jestem za późno wszędzie, nie znaczy, że pozwolę na to chłopakowi, dlatego brutalnie zaczynam go budzić. Nie jest to łatwe zadanie, ale po kilku minutach udaje mi się. Dominic z początku jest zdezorientowany i nie wie, gdzie się znajduje, ale kiedy jego wzrok się wyostrza i zauważa mnie, wszystko zaczyna mu się układać w całość.

— Masz zaraz być na jakiejś próbie dźwięku, Xavier dzwonił — informuję go głosem totalnie pozbawionym emocji.

— Cholera jasna, przecież ja nawet nie mam tutaj ubrań na zmianę. — Dominic jest widocznie zrezygnowany. Jednak jego poranna chrypka sprawia, że mimowolnie się uśmiecham, a on po chwili reaguje tak samo. — Dobra, zrobimy tak, że ty się szybko teraz naszykujesz, a ja przygotuję w tym czasie śniadanie, które szybko zjemy, i pojedziemy do mnie, tam się przebiorę i pozakrywam korektorem wory pod oczami, które pewnie mam i pojedziemy już do The Forum.

— Dlaczego my? Przecież to twoja próba, nie moja.

— Wczoraj mówiłaś, że przyjdziesz na koncert.

— No właśnie, na koncert, nie próbę. — Chłopak kręci ze zrezygnowaniem głową, na co ja zaczynam się śmiać. — Dobra, mogę z tobą jechać i tak pewnie nic bym dzisiaj nie robiła.

Ewidentnie widać ulgę na twarzy blondyna i po chwili znów leżę w jego ramionach. Dominic delikatnie wplata swoją rękę w moje włosy i zaczyna się nimi bawić, by po chwili zacząć robić mi warkocze, które są wyjątkowo nietrwałe. Szybciej się rozwalają, niż w ogóle on je kończy.

— Czy przypadkiem nie spieszyło się nam? — Pytam się, wtulając się w niego jeszcze bardziej, na co on jedynie zaczyna się śmiać, po czym mnie puszcza i sam zaczyna iść w kierunku kuchni.

Zdecydowanie jego śmiech jest czymś pięknym, nie wiem dlaczego, ale przechodzi mi przez głowę myśl, że chciałabym częściej słyszeć, jak się śmieje, i w ogóle widzieć go szczęśliwym, a nie załamanym. Jest to naprawdę dziwne, zwłaszcza że wcale nie chciałam go poznawać, o współpracy nie wspominając. Wydaje mi się jednak, że możemy dobrze się dogadywać na planie...

Poza tym mógłby mi częściej gotować, bo zdecydowanie jest w tym dobry. Dawno nie jadłam tak dobrego śniadania przyrządzonego w tak krótkim czasie! Tego raczej się nie spodziewałam po chłopaku. Jak tylko zjadamy jajecznicę z tostami, zabieram ze sobą torbę i jakieś kosmetyki, którymi pomaluję się już u Dominica w domu, i kierujemy się do mojego samochodu.

fuckin' hollywood dreamWhere stories live. Discover now