94. Spotkanie z suką

922 84 39
                                    

Pov Ala:

Jestem zła na Monikę, zła to mało powiedziane, jestem na nią wściekła. Wtrąca się w nie swoje sprawy. Kamil jest moim mężem i odwiedzę go, kiedy będę chciała, a nie kiedy ona mi każe. Czy ona nie rozumie, że boję się iść do szpitala? Co powiem jego mamie? Jak spojrzę jej w oczy? Nie. Ja nie dam rady. Nigdzie się nie wybieram, mogę zostać w kraju, ale moja noga nie przekroczy progu szpitala.
Ubieram kurtkę i wychodzę z domu przyjaciółki, muszę zaczerpnąć świetnego powietrza. Wolnym krokiem udaje się chodnikiem w stronę parku. Nie cierpię tego parku, ale nie mam dokąd iść. Nie chce się za bardzo wychylać, nigdy nie wiem gdzie ktoś z ekipy w tym czasie może być. Gdy jestem już na miejscu, siadam na jednej z ławek. Myślę nad sensem życia. Co, jeśli Kamil nigdy się nie obudzi? Co, jeśli naprawdę nie chcę tego dziecka?
Nagle zauważam Łukiego i Kasię, ubieram szybko kaptur na głowę i nachylam się udając, że wiąże buta.
- Popatrz a czy to nie czasami- słyszę głos dziewczyny, już po mnie myślę. Rozpoznali mnie.
- Faktycznie, dzięcioł- odpowiada chłopak, oddycham z ulgą. Podnoszę głowę, jestem przekonana, że zdążyli już przejść.
- Ala?- słyszę i widzę podążającą parę w moją stronę. Zrywam się szybko z ławki i zaczynam uciekać. Cholera biegną za mną. Co ja im zrobiłam? Uciekam najszybciej jak tylko potrafię, zachciało mi się wracać do swojego naturalnego koloru. W blondzie szybciej rzucam się w oczy. Kamil tylko blond i blond, no to teraz ma. Muszę uciekać a on sobie śpi od 34 dni, przynajmniej ma spokój od pojebów. Wbiegam między domy jednorodzinne i chowam się za jednym.
- Tutaj wybiegła- słyszę głos brodacza. Słyszę kroki, w ostatnim momencie łapę łopatę która stała oparta o kosz na śmieci. Gdy Łuki tylko się wychyla uderzam go nią w głowę, gdy się przewraca szybko uciekam. Mam podwójne szczęście. Pierwsze, chłopak jest oszołomiony i już mnie nie goni. Drugie, na posesji nie było alarmu ani psa. Gdy znajduje się w bezpiecznej odległości, zdejmuje kaptur z głowy. Mam dość wrażeń na dziś, wracam do domu przyjaciółki. Udaje się na skróty. Gdy prawie na miejsce zauważam znad przeciwka nadchodzącą podłą żmiję. Nie wytrzymuje, rzucam się od razu na nią. Targam ją za włosy, zadaje kilka ciosów.
- Zostaw mnie wariatko!!!- krzyczy próbując się wyrwać.
- Ja jestem wariatką? Ja?- pytam. - Faktycznie może nią jestem, ale to Ty, Ty mnie do tego stanu doprowadziłaś! Ty suko!! Patrząc mi prosto w oczy wmówiłaś mi, że Kamil zginął!!
- Zacznij się leczyć!
- Zapłacisz mi za każdą krzywdę, którą wyrządziłaś mi albo Kamilowi. Będę patrzeć jak wsadzają Cię do pierdla, jak dostajesz wyrok. Ten wstręty uśmieszek zniknie Ci z gęby.
- Nie boję się, nie masz na mnie żadnych dowodów!!- krzyczy i wyrywając mi się, kopie mnie w brzuch i ucieka. Upadam na ziemię. Z moich oczu zaczynają bezwładnie płynąć łzy. Moje ciało ogarnia okropny ból, łapę się za brzuch. Przed oczami zaczyna rozmazywać mi się obraz, z każdą chwilą jest coraz bardziej niewyraźny. Słyszę nadjeżdżający pojazd, zatrzymuje się, trzaskają drzwi.
- Ala? Ala słyszysz mnie?- ktoś pyta, nie mam pojęcia kto. Nie widzę go, widzę ciemność, ale słyszę jego głos. Czuję jego globie na swojej twarzy.
- Moje dziecko- szepczę i tracę przytomność.

Pov Łuki:

Obolały wracam z Kasią do domu ekipy.
- Łuki co Ci się stało?- pyta Friz od razu. Kładę się na kanapie.
- Alka przywaliła mu w głowę- oznajmia Kasia.
- Kto?- pyta zdziwiony Patec.
- Ala wróciła, jest w Krakowie. Byliśmy w parku i ją zauważyliśmy, chcieliśmy podejść i wtedy zaczęła uciekać. Więc pobiegłem za nią i w efekcie oberwałem łopatą- odpowiadam w skrócie.
- A gdzie Ona teraz jest?- dopytują.
- Nie mam pojęcia. Uciekła nam. Ale wiem jedno to nie jest ta sama Ala co była za czasów Kamila. W nią coś wstąpiło, jest dziwna, jakby dzika- dodaje.

I co teraz? Łuki poszkodowany, Sylwia oberwała i Ala również. Co będzie dalej? Kto pomoże Ali? Czy uda uratować się dziecko?

Jakie ogólne wrażenie?

Stworzeni dla siebieWhere stories live. Discover now