5

5 1 0
                                    

Sivina stała już przed bramą królestwa. Była lekko zdenerwowana, ale starała się tego nie pokazywać. Zależało jej aby wypaść jak najlepiej. Podeszła do jednego ze strażników, który stał na baczności.

- Spotkanie z Królową - Po prostu powiedziała. Spojrzała na zaspanego bruneta, którego skądś  kojarzyła. Może z jakiegoś szkolenia? Nie... Tak, to był... Quy Ortighminty! Zapytał jej się kiedyś czy ma ochotę wpaść do niego na coś do picia, ale odmówiła - raczej słabo zbudowany, był szorstki, miał szare oczy i ciągle ten sam wyraz twarzy.

- Mogę wiedzieć kim jesteś? - Zapytał przyglądając się Sivinie, która również nie była zadowolona z tego, że musi wstawać tak wcześnie, a jednak to była ta jedyna rzecz, która pozwalała jej za nic nie płacić.

- Jestem umówiona z Królową. - Powtórzyła już lekko poirytowana lekceważąc zbędne pytanie. 

- Ta jasne, a jestem jej mężem - Zaśmiał się ochryple, a strażnik z drugiego końca ryknął śmiechem. Sivinie kończyła się cierpliwość. - Słuchaj no, każdy se tak może powiedzieć. Nie otworze ci bramy.

Sivina gwałtownie podniosła go jedną ręką i mocno przywarła strażnikiem do muru. Gdy jego ciało spotkało się z kratą lekko jęknął, a jego głowa poleciała do przodu i wróciła na swoje miejsce.

- Strażniczka Sivina z góry Xide, Królowa osobiście mnie wezwała na rozmowę, Quya. Masz mi natychmiast otworzyć bramę - Dziewczyna mówiła przez zaciśnięte zęby, a w oczach strażnika było widać cień strachu.

- Tak, faktycznie. Sivina, ta od osobistej rozmowy z Królową - Powiedział i nerwowo nacisnął guzik schowany w ścianie, na co brama automatycznie się otworzyła.

- Łatwo was złamać Quya. Poćwiczcie nad tym.

                                                                                                  *

W środku było bardzo ładnie - pachniało lawendą, a przez korytarz przechodziły różne stworzenia, które spełniały jakąś rolę. Wystrój z pewnością nie należał do skromnych - meble stworzone z jakiegoś dziwnego drewna, którego nie rozpoznawała, dużo obrazów oprawionych w złote ramy, dużo roślinności. Sivina stanęła w przejściu rozglądając się. Po chwili zdała sobie sprawę, że nie wie gdzie iść, z kim porozmawiać i gdzie w ogóle spotka Królową. Stała tak z dziesięć minut zastanawiając się co ma robić do póki nie podszedł do niej niski, niebieski staruszek z brodą związaną w warkoczyka. Był to dżin. 

- Opiekunka góry Xide? - Zapytał bacznie przyglądając się ubiorowi Siviny.

- Tak - Odpowiedziała i się uśmiechnęła, lecz dżin to zignorował. - Miałam się spotkać z Królową.

- Tak - Przez chwilę analizował jej oczy po czym tylko dodał - tak wiem. Za mną -  Sivina posłusznie szła za lewitującym dżinem rozglądając się po ogromnej posiadłości. W końcu stanęli przed ogromnymi dębowymi drzwiami.

- Wpierw wejdę ja. Jak się zgodzi abyś weszła wyjdę po ciebie i cię do niej zaprowadzę, jeżeli nie odprowadzę cię do wyjścia. - I po prostu uchylił drzwi za którymi zniknął. 

Sivina stała lekko zdenerwowana, ale nie musiała długo czekać na dżina. 

- Królowa cię prosi do siebie - Powiedział i odwrócił się w kierunku drzwi otwierając je szerzej niż poprzednio


Zadanie SpecjalneWhere stories live. Discover now