10

2.4K 180 257
                                    

Rozdział miał być wczoraj, ale niestety ojczym miał inne plany i postanowił zrobić awanturę po pijaku.

—————————————————

     Todoroki nie mógł niestety zostać u mnie na noc, ponieważ jego mama prosiła go, by wrócił do domu. Mimo tego cieszyłem się, że mogłem się z nim zobaczyć. Brakowało mi go. Jego dotyku, jego głosu i jego oddechu. Jeszcze nigdy nie czułem się tak wspaniale. To było jak uzależnienie.

***

   Następnego dnia znów się spotkaliśmy. Tym razem jednak nie w moim domu, a na mieście, niedaleko jego domu. Potem mieliśmy pójść do mieszkania Todorokiego, abym mógł poznać jego mamę oraz jego nowy dom. Stresowałem się trochę.

   Wraz z Todorokim chodziliśmy po różnych sklepach i przymierzaliśmy drogie ubrania jak za starych czasów. Przeglądając różne ciuchy, znalazłem coś, co idealnie pasowałoby do stylu Todorokiego. Był to tęczowy golf. Od razu pobiegłem pokazać mu go. Bardzo się spodobało Todorokiemu i poszedł go przymierzyć. Pasował na niego idealnie.

— Jest na przecenie — stwierdziłem. — Kup!
— Hmm.. W porządku, a ty coś bierzesz? — zapytał kolorowowłosy.
— Raczej nie. Nic mi nie przypadło do gustu!

    Poszliśmy z chłopakiem zapłacić za golf i wyszliśmy ze sklepu. Postanowiliśmy w końcu z Todorokim ruszyć do jego domu. Był dosłownie na przeciw sklepu, w którym kupiliśmy "gejowski golf". Otworzyliśmy drzwi od klatki schodowej i szliśmy schodami na jego piętro. Będąc na miejscu, chłopak otworzył drzwi i weszliśmy do środka. Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, to niesamowity luksus. Mieszkanie było urządzone bardzo nowocześnie. Z kuchni, która była tuż obok wejścia wydobywał się przepiękny zapach obiadu. Z owego pomieszczenia wyszła kobieta o białych włosach z widocznym przemęczeniem na twarzy.

— Cześć, mamo! — przywitał się Todoroki. — Poznaj Midoriyę, mojego najlepszego przyjaciela!
— Miło mi cię poznać, Midoriyo! Może chcesz się czegoś napić? — zaproponowała kobieta.
— Nie, dziękuję. Nie trzeba.

   Po krótkiej rozmowie Todorokiego z jego matką, poszliśmy do jego pokoju. Również wyglądał nowocześnie. Ściany były szaro-niebieskie. Przy wejściu stało duże, niebieskie łóżko. Naprzeciw niego stała komoda w beżowym odcieniu, a na niej telewizor. Tuż obok komody znajdowała się większa komoda w tym samym odcieniu, tylko, że na niej były rozmieszone przeróżne kwiaty oraz ramki ze zdjęciami. Na większości z nich byłem ja wraz z Todorokim. Uśmiechnąłem się na ten widok, co musiał zauważyć Todoroki.

— Nie chciałem, aby było tu tak pusto! — wytłumaczył.
— No dobrze, dobrze! — zaśmiałem się.

   Todoroki zaproponował, abyśmy obejrzeli razem jakieś anime. Pierwsze, co nam przyszło do głowy, to "Shounen ai", bądź "Yaoi". Wiedziałem, że na chłopaka takie rzeczy źle wpływały. W końcu po naszym ostatnim oglądaniu romansów, skończyliśmy na uprawianiu seksu. Mimo to zgodziłem się na obejrzenie czegoś właśnie z tego gatunku. Musiałem jednak go pilnować, aby nie zrobił czegoś głupiego.

***

— ONI SIĘ KOCHAJĄ! — krzyknął Todoroki, widząc jak homoseksualna para w anime się namiętnie całowała.

(W.D.A: DOSŁOWNIE MOJA REAKCJA GDY OGLĄDAM YAOI OK XD)

— Spostrzegawczy jesteś — ironicznie oznajmiłem.
— No ale patrz! To jest takie słodkie! Też tak chcę! — stwierdził, spoglądając na mnie z dwuznacznym spojrzeniem.
— Wiedziałem, że tak będzie.. — prychnąłem.

    Todoroki nieustannie spoglądał na mnie tym swoim napalonym wzrokiem. Musiałem wymyślić coś, aby opanował swoją chcicę. Oczywistą rzeczą było to, że nie mogliśmy "pogrzeszyć", dlatego seks odpadał od razu.

— Pójdź do kibla i pofapaj do moich zdjęć. Może ci pomoże — zaproponowałem.
— Nie~! Ja chcę to z tobą! — oznajmił.
— Nie i koniec! — odparłem, dając nacisk na słowo "koniec".

   Heterochromik skrzyżował swoje ręce na piersi i zrobił obrażony wyraz twarzy. Wiedziałem, że w tamtym momencie już tak łatwo nie przestanie się na mnie obrażać.

— Ehh.. Dobra! Ale dopiero, jak nikogo nie będzie w domu, w porządku? — w końcu poddałem się.
— Nareszcie! — krzyknął uradowany.

   Zacząłem się wtedy porządnie zastanawiać nad tym, kim my dla siebie byliśmy. Przyjaciele z korzyściami? Być może.

Dziś się zaśmieję, jutro zapłaczę | TododekuWhere stories live. Discover now