12

2.3K 172 152
                                    

     Kiedy nikt nie patrzył, wszedłem do kuchni i zacząłem szukać w niej tabletek przeciwbólowych. Byłem bardzo zdeterminowany do tego, aby w końcu zakończyć swój żywot. Miałem dość już użerania się ze swoimi problemami. Zabrałem tabletki z szafki z lekami i wróciłem do pokoju. Tam zacząłem liczyć, ile jest tabletek w opakowaniu i na ulotce poszukałem wzmianki o tym, jaka ilość jest niebezpieczna dla człowieka. Chciałem być pewny, że je przedawkuje. Wziąłem ich kilka, a może i kilkanaście w dłoń. Otworzyłem usta i powoli przybliżałem swoją trzęsącą się rękę z tabletkami do niej.

    Niestety, a może i stety, zadzwonił Todoroki.

     Wahałem się, czy odebrać. Cały załamany znów zacząłem płakać. Wsypałem tabletki znowu do pojemnika i chwyciłem telefon w dłoń. Niepewnie przycisnąłem zieloną słuchawkę. Głos Todorokiego trochę mnie uspokoił. Był taki kojący. Mówił, że martwił się o mnie, bo nie odpisywałem. Musiałem mu skłamać, że się uczyłem. Również musiałem mu skłamać, że nie mogłem się z nim spotkać przez naukę. Chłopak był bardzo zawiedziony, ale zrozumiał i się rozłączył. Znów łzy zaczęły mi się zbierać do oczu. Postanowiłem wstać, wziąć książki i zacząć się uczyć, aby chociaż trochę poprawić oceny.

***

     Męczyłem się nad książkami już trzecią godzinę, kiedy to do mojego pokoju weszła mama. Widząc mnie uczącego się, poczuła ogromną satysfakcję. Powiedziała jedynie, że jest obiad i że mam zjeść. Nie byłem ani trochę głodny. Nie chciałem w ogóle nic jeść. Mama jednak mnie zmusiła. Gdy wyszła z pokoju, wstałem i poszedłem do łazienki, aby się zważyć. Robiłem to bardzo często, ponieważ chciałem schudnąć 10 kg. Jednak cyfry, które mi się pokazały, zdołowały mnie jeszcze bardziej.

— 58 kilo? — powiedziałem sam do siebie zdołowany. — Jakim cudem? P-Przecież ja pilnowałem się!..

    Udawałem przed mamą, że zjadłem. Nie chciałem sobie dodawać kolejnych kilogramów, skoro i tak już byłem wystarczająco gruby. Tak mi się właściwie wydawało, bo tak naprawdę ze mną było wszystko w porządku.

    Siedziałem w swoim pokoju i ćwiczyłem. Ćwiczyłem tyle, ile mogłem. Mimo, iż byłem wykończony, to i tak się nie poddawałem. Motywowało mnie to, że wtedy nie musiałbym się wstydzić pokazywać przed Todorokim nago. Jemu w zasadzie moja waga nie przeszkadzała, jednak gdybym schudł to wydawałbym się seksowniejszy. Po ostatnim ćwiczeniu obolały opadłem na łóżko. Dyszałem jak nigdy, ale cieszyłem się z sukcsesu. Liczyłem na to, że te ćwiczenia coś dadzą. Nagle znów zadzwonił telefon. Tym razem jednak to nie był Todoroki, tylko Kotaro. Niechętnie odebrałem. Kazał mi się ubrać i wyjść za zewnątrz. Zdziwiłem się, bo miałem w planach nigdzie wyjść. Rozłączyłem się i przebrałem sobie świeże ubrania. Wybrałem czarną bluzkę i czerwoną koszulę w kratę, a na dół założyłem czarne jeansy. Zszedłem na dół i powiedziałem mamie, że wychodzę z Kotaro, na co ona jedynie odpowiedziała "Ok". Ubrałem buty i wyszedłem z domu, czekając na dworze na samochód Kotaro. Przyjechał po chwili. Wsiadłem w miejscu pasażera i w ciszy pojechaliśmy.

— Gdzie chcesz mnie zabrać? — spytałem po chwili ciszy.
— Na zakupy - odparł jedynie. Zdziwiła mnie jego odpowiedź, przez co byłem bardziej zaintrygowany.
— W sensie.. Do galerii?
— Nie kurwa. Do spożywczaka — oznajmił ironicznie.

     Ucieszyłem się, że chciał mnie zabrać do galerii. W końcu mógłbym kupić sobie coś fajnego. Jedynie dziwiło mnie to, że chciał mi sprawić przyjemność. W końcu on mnie strasznie nienawidził.

     Na miejscu od razu zaczęliśmy szukać jakiś ładnych ubrań. Kotaro również szukał czegoś dla siebie. Kiedy jednak w pierwszym sklepie nic nie znaleźliśmy, ruszyliśmy do kolejnych. Postanowiliśmy się rozdzielić. Dał mi 200 złoty, co było ogromną sumą jak na nasz budżet i miałem do niego zadzwonić, jak coś znajdę.

     Przeglądając sklepowe wieszaki natrafiłem na ładną, czarną bluzę z czerwonymi różami. Od razu mi się spodobała i poszedłem przymierzyć. Wzięłam o kilka rozmiarów większy, ponieważ uroczo wyglądałem w za dużych ubraniach. Przebrałem się w ową bluzę i przejrzałem. Bardzo mi się podobała, ale chciałem również znać opinię jednej osoby, którą był oczywiście Todoroki. Zrobiłem zdjęcie i wysłałem mu, pytając się go, czy mi w niej ładnie.

Elsa: bardzo uroczo ci w niej, tylko czy ty nie miałeś się uczyć przypadkiem?

Ja: Uczyłem, ale Kotaro zabrał mnie na zakupy.

Ja: Też tego nie rozumiem, nie musisz się pytać.

Elsa: powalony :v

    Wyszedłem z przymierzalni i zapłaciłem za bluzę, po czym swoje kroki skierowałem do kolejnego sklepu. Chciałem kupić sobie kabaretki. Dlaczego? Otóż miałem niecny plan. W skrócie: Chciałem powysyłać kilka fotek w nich Todorokiemu. Po co? Dla śmiechu.

    Wzrok pani kasjerki, kiedy kupowałem te kabaretki był piękny. W końcu to normalny widok chłopaka, który kupuje sobie kabaretki. Postanowiłem zadzwonić do Kotaro, aby go poinformować o skończonych zakupach. On czekał na mnie obok lodziarni, tuż przy wejściu do galerii. Bardzo byłem zadowolony z tych zakupów.

***

     Kiedy byłem już w domu, od razu założyłem na siebie kupione wcześniej kabaretki i bluzę. Wyglądało to całkiem nieźle, a rzadko uważałem, że ładnie wyglądam. Zrobiłem seksowną pozę i zrobiłem zdjęcie. Podobało mi się całkiem. Trochę niepewny wysłałem mu to zdjęcie z dopiskiem "Dobranoc kochany ❤️". Odpowiedź, którą dostałem, wywołała u mnie szeroki uśmiech na twarzy.

Elsa: dobranoc, śpij dobrze ślicznotko ❤️

    Coraz bardziej utwierdzałem się w przekonaniu, że to nie jest zwykła przyjaźń.

Dziś się zaśmieję, jutro zapłaczę | TododekuWhere stories live. Discover now