19

2.3K 177 128
                                    

        Do moich oczu napłynęły łzy, gdy zobaczyłem Todorokiego leżącego w wannie. W jego dłoniach tkwił nóż piórowy i precyzyjnymi ruchami wycinał na swojej skórze pentagramy. Podbiegłem do niego i chwyciłem nożyk, rzucając go gdzieś na drugi koniec łazienki.

— Czy ty jesteś normalny? — krzyknąłem do niego.
— Nie jestem! Mam dość kurwa tego życia! Byłeś zajęty swoimi problemami do takiego stopnia, że nie zwracałeś uwagi na moje — odparł zapłakany, trzęsąc się.

     Miał rację. Byłem przejęty swoimi problemami zbyt bardzo i nie przejmowałem się życiem prywatnym mojego chłopaka. Nie miałem jednak pojęcia, że był załamany aż tak. Zrozumiałem swój błąd i było mi za siebie bardzo wstyd. Nie pozostało mi wtedy nic innego, jak tylko go mocno przytulić i pocałować w policzek. Jego ręka była cała z krwi, dlatego zacząłem szukać w łazience czegokolwiek, by zatamować krwawienie i trochę powycierać jego nadgarstki z krwi. Na szczęście w pomieszczeniu była apteczka z bandażami. Zawiązałem nimi jego ręce i próbowałem go uspokoić. Było ciężko, jednak po jakimś czasie było z nim już ok. Przez ten czas również powiedział mi, co się działo przez ten czas. Jego mama miała problemy finansowe i musieli sprzedać wiele, cennych rzeczy, by mieli co jeść. W dodatku zaczęto go prześladować w internecie. Nakłaniali go do samobójstwa i samookaleczenia. Byłem na siebie wściekły.

— Wstyd mi jest za to, że nie pytałem cię o to, jak się czujesz — oznajmiłem.
— Kiedyś ci pewnie wybaczę — rzekł. — Ale już jest trochę ok..

    Spędziłem z nim w łazience większość imprezy. Kiedy było z nim już dobrze na tyle, że mógł się bawić, wyszliśmy i daliśmy się ponieść imprezie. Dobrze było widzieć znów uśmiech na jego twarzy. Rozumiałem nawet teraz, jak się czuł gdy to ja się ciąłem. Naprawdę nieprzyjemna sprawa.

***

     Od niezapomnianej imprezy minęło już parę miesięcy. Wraz z Todorokim dostaliśmy się do naszej wymarzonej szkoły i staraliśmy się uczyć jak najlepiej. Znaleźliśmy też nowych znajomych. Bardzo dobrze czułem się z faktem, że powoli wszystko było dobrze. Wydarzyła się jednak pewna rzecz, która spowodowała, że nie wszystko było idealnie.

     Mianowicie chodziło o Kotaro. Niestety od jakiegoś czasu nie układało mu się z moja matką. Chodził na imprezy i potrafił upić się do takiego stanu, że potrafił ją szarpać, nie zdawając sobie z tego sprawy. Po kilku takich sytuacjach mama nie wytrzymała i wyrzuciła go z domu. Obiecała sobie, że nie pozwoli mu wrócić. Również miałem taką nadzieję. Nie chciałem już go widzieć.

    Czy z Todorokim było już dobrze? Na szczęście tak. Jego mama znalazła nową, dobrze płatną pracę, która była bardziej opłacalna niż poprzednia. Zacząłem się częściej nim zajmować, bo wiedziałem, że tego potrzebuje. Dzięki temu przestał z cięciem się. Ze mną o dziwo też było dobrze.

      Życie mimo wszystko toczy się dalej. Są wzloty i upadki, jednak nie można się poddawać. Wszystko będzie dobrze, nawet, jeśli się na to nie zapowiada. Cieszę się, że Todoroki pomógł mi to zrozumieć.

    ——————————————————

Dotarliśmy do końca.

Wszyscy: Ale jak to? Jaja se z nas robisz?
Ja: No nie.

Musiało to się stać. Prędzej czy później. Cieszę się, że pisałam tę książkę. Dzięki niej trochę głębiej dowiedzieliście o moim życiu.

Czy będzie kolejna książka? Tak. Pewnie niedługo z kiribaku. Teraz skupiam się na moim życiu prywatnym, jednak wrzucę ją, gdy tylko będę mogła.

Cieszę się, że byliście. Kocham was!
~Autorka

Dziś się zaśmieję, jutro zapłaczę | TododekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz