4. Uświadomienie

282 23 13
                                    

Marinette stała jak wryta. Już kiedyś słyszała z ust przyjaciółki, że jest zdradzana. Ale od Adriena?

- Nie wierzę wam - odparła stanowczo Marinette, po czym podeszła bliżej mulatki. - Już kiedyś próbowałaś mi to wmówić. Masz tym razem dowody?

Alya kiwnęła głową. Puściła Leona samopas, i wyjęła telefon. Na nim były zdjęcia Chloe trzymającej Lukę za rękę.

- To nic nie znaczy - powiedziała Marinette znużonym głosem. - Chociaż przyznam, że nic mi nie powiedział, że się spotkał z Chloe.

Następnie Alya pokazała trzysekundowy filmik, na którym oboje się żegnają. Chloe posłała Luce buziaka. Kolejnym i ostatnim jej dowodem było zdjęcie, na którym się całowali, a blondynka trzymała dłoń na jego kroczu.

- Wierzysz już nam? Ja też mam kilka zdjęć - powiedział Adrien.

- Nie musicie. - Łza zleciała po jej policzku. - Wiecie kiedy to się zaczęło?

Nastała cisza. Marinette zaczęła się martwić. " Czy ja tak długo byłam oszukiwana, że nawet nie pamiętają od kiedy?" przeleciało jej przez myśl. Nagle pojawił się przy nich Leon, który swoją krótką rączką podał jej chusteczkę.

- Jeśli cię wujek Luka nie kocha, to czemu ty nie pokochasz wujka Adriena?- zasugerował mały chłopiec.

Marinette i Adrien popatrzyli się na siebie z przerażeniem. Ta cisza była bardzo niezręczna, chociażby ze względu na to, czego się dowiedzieli o sobie nawzajem kilka dni wcześniej. W czasie, gdy obydwoje zastanawiali się nad sensem słów trzylatka, jego mama właśnie dawała mu mocny ochrzan, by trzymał język za zębami w nieodpowiednich chwilach. Po chwili, gdy Leon zrozumiał kazanie Alyi, i wrócił z mamą do Marinette i Adriena, granatowo włosa się odezwała.

- Prosiłabym was o wyjście. Potrzebuję to w samotności przemyśleć - Alya i Adrien natychmiast zaczęli się zbierać. Jednak Leon stawiał opór.

- Pomyśl nad tym co ci mówię - powiedział mulat, po czym posłuchał się nalegań rodzicielki, i wyszedł z nią z mieszkania.

Kilka minut później Marinette została sama w pokoju. Nie wiedziała, co ma zrobić. Z pewnością rozważy rozwód. Ale czy jest taka potrzeba? Można to przecież normalnie wytłumaczyć. Wahała się, czy słuchać głosu serca, czy rozumu. Serce mówiło „zostań z nim", lecz rozum mówił „odejdź". Nie miała nikogo bliższego jej sercu niż Luka, i czuła, że jej życie bez niego byłoby puste. Jednak czy jest sens się oszukiwać? Jej życie teraz mogło się odwrócić do góry nogami. Wszystko przez tę jedną decyzję - co dalej?

Nagle sobie przypomniała, że wkrótce Luka wróci z pracy. Automatycznie spojrzała na zegar. Zostało jej około pół godziny. Nie miała ochoty na konfrontację z nim, więc szybko założyła na siebie niedokończoną jeszcze czarno-zieloną kurtkę, i wybiegła w mieszkania.

Biegnąc tak, odczuła deja vu. Oczami wymazanej pamięci widzi ogień dookoła niej. Trujący tlenek węgla próbuje dostać się do jej płuc, utrudniając prawidłowe oddychanie. Samo chodzenie już jest dla niej ciężkie, a nogi zdają się przybrać na wadze w ciągu ostatnich kilku sekund. Musi się pospieszyć, zanim ogień ją dopadnie. Wydaje się, że biegnie obok niej blond włosa postać w czarnym kostiumie. Marinette wszędzie rozpoznałaby swojego ulubionego superbohatera - Czarnego Kota. Najbardziej niedocenianego i umniejszanego.

Po chwili wróciła do rzeczywistości. "Co to było?" spytała siebie samą w myślach. To było dziwne. Oprócz pomocy przy piecu w piekarni rodziców nigdy nie była tak blisko ognia. Niespodziewanie poczuła wibracje telefonu. Znowu dzwonił do niej ten sam obcy numer. Tym razem wcisnęła zieloną słuchawkę.

"Nigdy" ¦ MIRACULOUSWhere stories live. Discover now