Rozdział 11

467 24 33
                                    

Spotkanie z mieszkańcami i wyjaśnienie im tego, że Niebezpieczny tak naprawdę nigdy nie umarł, nie było takie ciężkie jak Henryk się spodziewał.

Wystarczyło kilka historii, które obaj wymyślili wcześniej, przekonanie ludzi, że jeśli widzieli już chłopaka to nie, to nie był duch.

Jedynie kilka pytań się pojawiło, które sprawiły, że blondyn poczuł się niekomfortowo.

Dlaczego opuściłeś Swellview?

Czy wiesz, że Kapitan cię zastąpił?

Skąd mamy mieć pewność, że nagle nie stchórzysz i się znów nie wycofasz?

Przynajmniej Danger Force ma jakieś przydatne moce...

Skłamałby jeśli powiedziałby, że nie zabolały go trzy ostatnie zdania.

Wyczuwając zmianę nastroju swojego pomocnika, Ray wymyślił na szybko jakąś wymówkę i zabrał ich stamtąd.

Siedząc w samochodzie, Kapitan posyłał w kierunku nastolatka zmartwione spojrzenia.

— Młody? — zaczął, patrząc na drogę — Mały?

Dopiero słysząc drugie słowo Niebezpieczny zwrócił uwagę na swojego mentora. "Mały" przypominało mu o czasach kiedy był młodszy i wszystko nie było takie trudne, skomplikowane. No i najczęściej Ray używał go, gdy się martwił.

— Hmm?

— Dobrze się czujesz? — spytał delikatnie, z troską, zerkając na dziewiętnastolatka.

— Nic mi nie jest, Ray... — Hen odparł wpół szeptem, opierając czoło o szybę.

Kapitan westchnął.

— Hen, jeśli ich słowa cię zabolały to przypomnę ci, że ostatnio ci powiedziałem, że Danger Force cię nie zastąpiło — wyjaśnił — poza tym, pamiętasz co ci mówiłem rano? Miałeś się nie przejmować opinią tłumu — dodał, ponownie zerkając w jego kierunku.

— No wiem... — mruknął Hart, patrząc na widok za swoją szybą — ale poważnie, Ray. Jest dobrze.

Brunet ponownie westchnął, ale więcej nie naciskał.

Chciałbym po prostu żeby dzieciak przestał dusić wszystko w sobie...

                                    ***

Kiedy wrócili do kwatery/szkoły, Danger Force przyszło jakoś chwilę po nich i mężczyzna postanowił, że pora na trening.

Więc wyszło tak, że chłopak siedział i obserwował dzieciaki podczas treningu. Patrząc jak dobrze szło im używanie swoich mocy sprawiło, że Henryk zaczął się zastanawiać jak by to wyglądało w terenie, podczas prawdziwej walki.

— Ej, a oni umieją walczyć tak normalnie, bez mocy? — odezwał się w pewnym momencie.

Manchester zerknął na swojego pomocnika po czym na swoją drużynę.

— Umiecie?

Chapa zmarszczyła brwi i założyła ręce na piersi.

— Po co?

— Właśnie... — zgodziła się Mika — przecież mamy supermoce.

Blondyn przewrócił oczami. Typowe

— Naprawdę niczego ich nie nauczyłeś? — zwrócił się do swojego szefa, wstając.

Tym razem Ray zmarszczył brwi.

— Myślisz, że nie próbowałem?

— Tak, myślę, że nie próbowałeś.

— Dobra, panie mądralo, to sam ich naucz — odpowiedział Kapitan i automatycznie wszystkie spojrzenia skierowały się na nastolatka.

Niebezpieczny zrobił krok w tył.

— Ja?

— No tak — kontynuował brunet — poza tym, obaj wiemy, że jesteś w tym lepszy niż ja — wzruszył ramionami, kątem oka widząc, że dziewiętnastolatek uśmiechnął się lekko.

— Okej, słuchajcie — Hen zwrócił się do dzieciaków — nie możecie zawsze polegać na waszych mocach. Różnie jest w życiu, przestępcy wymyślają coraz więcej sposobów jak was zniszczyć lub odebrać wam moce... — drugą część zdania powiedział ciszej, z bólem w głosie, ale szybko się otrząsnął — no i dlatego musicie umieć walkę wręcz — dokończył.

— To co, nauczysz nas jej? — spytał Bose.

Młody superbohater zerknął w kierunku swojego mentora, a gdy ten kiwnął głową, z powrotem na Danger Force.

— Uh, jasne. Mogę spróbować.

Obserwując całe zajście, mężczyzna zauważył jak bardzo Henryk odnajdywał się w roli mentora oraz jak bardzo chłopak dorósł od czasu kiedy Ray go zatrudnił.

Wiem, że młody nigdy nie chciał zostać Kapitanem, ale...

Tylko jego w tym widzę.


Hej, hej hej

Dzisiaj zdecydowanie krócej niż wczoraj (wena mi dopisuje hehe) no i wiem, że nic się tutaj zbyt nie działo (jescze w następnym też będzie prawdopodobnie mało się działo), ale później będzie więcej akcji, poważnie xD

No
Także
Idę pisać dalej, jebać lekcje online, rozwijanie moich umiejętności pisarskich jest ważniejsze XD

Bajooo<3

Always together | Danger Force/Henry DangerWhere stories live. Discover now