13

4.2K 170 147
                                    

*YORI*

Praktycznie przez całą drogę do domu w samochodzie panowała grobowa cisza, którą nijak nie chciałem przerywać. Rozmowa z mamą pewnie by się skończyła jej głupimi pytaniami odnośnie tego jak to się super pewnie bawiłem na kolejnym spotkaniu z tym psycholem. Gdyby się tylko mogła o tym wszystkim dowiedzieć i gdyby jeszcze jakkolwiek zareagowała na to co on mi robi... ah marzenie 

W końcu jednak zatrzymaliśmy się pod domem dzięki czemu szybko mogłem uciec z samochodu i po prostu uciec do swojego pokoju, w którym się znowu zamknąłem

Wziąłem kilka głębszych wdechów chcąc jakkolwiek się uspokoić. Przecież we własnym i to jeszcze zamkniętym na klucz pokoju powinienem czuć się bezpieczny więc dlaczego.. teraz tak się nie czuje? Dlaczego wydaje mi się że ten pojeb zaraz wejdzie do mojego pokoju i znowu zacznie mnie dotykać? Znowu sprawi, że zacznę płakać, że będę chciał krzyczeć i błagać o pomoc

Wyjątkowo szybko znalazłem się w łóżku pod grubym kocem zwinięty w kulkę

-Jego tutaj nie ma - powiedziałem najciszej jak tylko mogłem

Chciałem się jakoś przekonać do faktu iż naprawdę jestem tu bezpieczny, ale moje serce w dalszym ciągu nie było w stanie zwolnić, a do moich oczu coraz mocniej cisnęły się łzy

Po co ja do niego poszedłem? Po co mi to było? Bo jakieś tam myśli samobójcze? Bo jakieś nędzne próby? CO Z TEGO?! Teraz to się dopiero zacznie

W jednej chwili mi się przypomniała jego reakcja na mój ostatni wybryk. Czy gdybym teraz sobie coś zrobił znowu bym tak skończył? A może jeśli nic nie zrobię i przyjdę do niego całkowicie szczęśliwy to da mi spokój?

Od razu zerwałem się z łóżka, podbiegłem do szafy chcąc w niej znaleźć jasne kolory. Przyjdę do niego całkowicie wyleczony z jakiejkolwiek depresji, a wtedy da mi spokój

Nawet nie wiem ile czasu wyrzucałem z szafy różne ubrania, ale w końcu dostałem się do czegoś co nijak nie było ani czarne ani szare!

-Yori? - usłyszałem nagle

Spojrzałem w stronę drzwi, które dalej były zamknięte

-Twój ojciec już wrócił, może zjedziesz do nas i zjemy razem obiad?

-Nie, nie jestem głodny. Powiedz tacie, że bardzo się cieszę, że jest

Słyszałem jak kobieta coś mamrocze cicho po czym odchodzi spod moich drzwi

Moje relacje z ojcem są beznadziejne, tego człowieka praktycznie cały czas nie ma w domu, a jak już się zjawi to jednym słowem jest w stanie zniszczyć mi cały dzień. Nie jest w stanie zrozumieć, że ludzie czasami wpadają w  problemy, które nie muszą być związane z pracą bądź z finansami 

Kiedy zaczęło się już robić ciemno postanowiłem nie robić żadnych dodatkowych głupot tylko od razu pójść spać. Zresztą jutro znowu wracam do szkoły więc powinienem się wyspać, żeby później nie zasnąć na żadnej lekcji. Wole nie mieć i tam dodatkowych problemów z nauczycielami 

Mniej więcej się ogarnąłem i jak sobie postanowiłem położyłem się spać. Co najdziwniejsze w tym wszystkim prawie natychmiast urwała mi się taśma. Czyżbym był aż tak zmęczony po tym dniu?


Rano no oczywiście jak chyba każdego zawsze obudził mnie budzik. Wstawanie nigdy nie sprawiało mi aż takiego dużego problemu więc szybko wyskoczyłem z łóżka. Ogarnięcie się do stanu, w którym nie będę wyglądać jak trup zajęło mi też wyjątkowo krótko, przynajmniej wyjść do szkoły będę mógł wcześniej

Zabrałem jakieś tam rzeczy i najciszej jak tylko potrafiłem wymknąłem się z domu, wolałem się przejść niż jechać z mamą. Zresztą i tak mam znacznie więcej czasu więc mogę sobie na to pozwolić

Droga do szkoły była w zupełności spokojna, tak samo jak moje wejście do budynku. Schody się zaczęły kiedy ludzie mnie zauważyli i ogarnęli, że powróciłem do żywych

Oczywiście pierwszą lekcją musiała być biologia, cudownie, niech jeszcze wrzucą temat o rozmnażaniu to się chyba na miejscu zabije. Szybko przekradłem się do sali i usiadłem na swoim stałym miejscu. Długo nie musiałem czekać na resztę klasy, która oczywiście musiała mi się dziwnie przyglądać. Kiedy zaczęła się lekcja starałem uważać jak nigdy, ale coś musiało mi to przerwać. Na mojej ławce nagle znikąd pojawiła się jakaś zgnieciona karteczka, od razu można się spodziewać, że w środku jest jakaś wiadomość. Odłożyłem długopis na bok, aby sprawdzić co ktoś z mojej klasy postanowił mi przekazać w ten jakże głupi sposób. To co zobaczyłem na karteczce nie wywołało u mnie uśmiechu, a bardziej obrzydzenie i jeszcze mocniejszy wstręt do mojej klasy. Wręcz od razu rzuciłem karteczkę na bok, spakowałem swoje rzeczy i bez słowa wyszedłem z klasy. Byłem w stanie przez krótką chwilę słyszeć głośny śmiech mojej klasy, który doprowadzał mnie do szału. Chciałem jak najszybciej się schować, a pierwszym miejscem, który mi wpadł do głowy to łazienka, tam się zawsze chowałem i zapewne nigdy się to nie zmieni

Wszedłem do środka jednak szybko tego pożałowałem. W momencie kiedy za mną zamknęły się drzwi zrozumiałem, że wpadłem w ogromne tarapaty. Zaraz przy parapetach stała jakże wielka trójca święta, którzy znani są dosłownie na całą szkołę ze swoich ohydnych charakterów, ale i też z tego, że nikt w całej szkole nie jest w stanie ich powstrzymać. Czyli podsumowując, sadyści, którzy nie znają czegoś takiego jak słowo "nie"

Wziąłem głęboki wdech i cicho zacząłem się cofać błagając o jakiś cud, o to żeby mnie nie zauważyli. Gdyby się jednak tak stało nie miałbym jak stąd uciec, ich jest trzech, a ja jestem sam i do tego młodszy i słabszy. Moje szanse są równe zeru

W jednej chwili kiedy tak się cofałem zauważyłem, że właśnie są w trakcie palenia czegoś co nie było papierosami. To oznaczało, że tym bardziej czeka mnie śmierć. Szybko podleciałem do drzwi i zacząłem ciągnąć za cholerną klamkę, która nie chciała otworzyć drzwi 

Nagle stało się coś czego raczej nie chciałem poczuć. Ktoś złapał mnie mocno za ramię i odciągnął od drzwi po czym wepchnął mnie w ścianę. Wręcz natychmiast zrobiło mi się aż słabo ze strachu

-Popatrzcie kto tutaj się napatoczył - zachichotał "szef" czyli po prostu gruba świnia, która wszystkich mocno zastraszyła i teraz nikt nie jest w stanie mu się postawić. Ludzie są tak przerażeni tym, że jego ojciec pomaga finansowo szkole i do tego jest dobrym przyjacielem dyrektora co świadczy o jednym, jeśli on coś powie, jego ojciec potwierdzi to zycie danego ucznia w szkole bardzo szybko się skończy. Do tego jego przyjaciele, którzy może i są od niego znacznie ładniejsi to jednak charakterem i pozycją nijak się nie różnią co tylko pogarsza moją sytuację.


W NASTĘPNYM ROZDZIALE SZYKUJCIE SIĘ NA SEGZY, MOJA PSIAPSI RAPSI UWUWUWUWU JUŻ POMAGA WIĘC BĘDZIE SUPEROWO (w następnym rozdziale ją oznaczę uwu)

Psychiatra [YAOI]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz