49. Powrót

2.6K 87 2
                                    

Gotując niezbyt wyszukany obiad dla samej siebie, zerknęłaś przez okno. Głęboko w sercu miałaś nadzieję, że Bucky jednak wróci, z drugiej jednak strony czułaś, że tak się nie stanie. Dopiero co właściwie dobiegła kolejna bitwa z szalonym tytanem. Wróciłaś do życia po pięciu latach nieobecności w tym czasie. On również. Ale powiedział, że potrzebuje czasu. Myślałaś, że zmieniły się jego uczucia względem ciebie...

Z obiadem w piekarniku zakryłaś śliwki na tarcie kruszonką. Nostalgiczne uczucie ciepła rozlewało się w twojej piersi, gdy szykowałaś ulubioną słodycz Buckiego. Ponownie rzuciłaś okiem w widok za oknem i zamarłaś. Zauważyłaś szczupłego mężczyznę z rękami w kieszeniach bluzy, stojącego kilka metrów od domu. To był on...

Wyjęłaś obiad z piekarnika i umieściłaś tam tartę. Myjąc ręce, usłyszałaś dzwonek do drzwi. Wzięłaś głęboki oddech, zanim je otworzyłaś.

- Cześć, Bucky - powitałaś go lekko. W jego oczach pojawił się smutek.

- T.I., ja... - mruknął. - Przepraszam cię.

Poczułaś, jak ogromny ciężar opada ci w żołądku.

- Przepraszam, że odszedłem, zostawiając cię z tym wszystkim samą... Przepraszam - wyszeptał.

- Oh, Bucky! - jęknęłaś, robiąc krok, by go objąć.

- Możemy... Możemy zacząć jeszcze raz? Od nowa? - poprosił. Jego głos drżał.

- Wejdź, jest obiad i zrobiłam twoją ulubioną tartę ze śliwkami - zaprosiłaś go.

- Czy to znaczy tak? - zapytał.

Przytaknęłaś. - To znaczy tak.

Słodki uśmiech rozkwitł na jego ustach. Byłaś zadowolona, że pomimo wszystko wciąż potraficie tworzyć wspólny dom.

Marvel one shots |ZakończoneWhere stories live. Discover now