3

12 1 0
                                    


Nawet nie zauważyłam, kiedy zasnęłam. Patrząc po pozycji słońca, jechaliśmy co najmniej kilka godzin. Przetarłam oczy i rozejrzałam się. Jechaliśmy obok pola pełnego czerwonych kwiatów. To chyba były maki, ale nie byłam tego pewna. Czułam się jakbym była w innej rzeczywistości. Lekko pomasowałam zdrętwiałe uda i rozprostowałam nogi na tyle ile mogłam. Ziewnęłam cicho, zakrywając dłonią usta. Tym samym przerwałam konwersację między chłopakami i kierowcą.

– Obudziłaś się już – ucieszył się blondyn siedzący z przodu.

– No. Hurra – udałam entuzjazm.

Czułam się swobodnie, mimo tego że (być może) zostałam uprowadzona. Jakby ktoś rzucił na mnie magiczne zaklęcie spokoju. 

– Zaraz będziemy na miejscu – oznajmił spokojnie nastolatek obok mnie.

Skupiłam się na ostatnich wydarzeniach, próbując przypomnieć sobie imiona wszystkich tutaj obecnych.

– Jak w ogóle się nazywacie? – zapytałam w końcu.

Swój wzrok skierowałam na siedzącego obok mnie złotookiego.

– Ja jestem Elonor, a ten idiota na przeciwko ciebie – kiwnął głową na współziomka – to Kazik.

– Karaziel – poprawił go "ten idiota na przeciwko".

Uśmiechnęłam się delikatnie.

– A ty? – zapytali jednocześnie.

Kierowca wybuchł niskim śmiechem, a ja siedziałam jak wryta.

– Zabieracie mnie, Bogini wie gdzie – uniosłam gwałtownie ręce w górę, przy tym lekko uderzając się o szybę prawą ręką - a nawet nie znacie mojego imienia? –dokończyłam gdy mężczyzna się już trochę uspokoił. 

Oparłam dłonie o kolana i wzięłam głęboki wdech.

– Tego można było się po nich spodziewać, panienko.

Westchnęłam cicho i potarłam czoło.

– Jeśli chcesz, możesz je zmienić na inne. I tak będą ci potrzebne nowe dokumenty – Elonor powiedział to tak szybko, że na początku nie zrozumiałam mu o co chodzi.

– Nazywam się Kasiie i jest to moje prawdziwe imię – oznajmiłam. – Po co mi nowe dokumenty? I jak to się stało, że nie patrzyliście w obecne?

Moje pytania zostały zignorowane.

– Chcesz zmienić imię? – zapytał Karaziel.

Zastanowiłam się. Imię było jedną z niewielu rzeczy pozostałych po moim domu. Raczej wolałabym zmienić nazwisko, brzmiące Ławczeska (przez które rówieśnicy nazywali mnie Ławką). 

– A mogę nazwisko i mieć dwa imiona?

– Możesz – odpowiedział Elonor.

– W takim razie... – urwałam. Naszły mnie wątpliwości. – Drugie imię Kaba, a nazwisko Rozeta.

Od zawsze chciałam pochodzić z rodu Rozet. Były one znane na całym Ezgorze. Były to wojownicze kobiety, które pomagały w potrzebie i karały złoczyńców. Mimo, że ostatnio nie cieszyły się dobrą sławą (szczególnie gdy zostały oskarżone o wszczęcie bijatyki w Bąku Wróżkowym*, która była opłakana w skutkach), wierzyłam w ich wewnętrzną siłę. Sama chciałam być tak odważna, silna i wojownicza. Spodziewałam się, że zostanę wyśmiana z tego powodu, ale spotkałam się jedynie z cichym "mhm".

– Gdzie tak właściwie jedziemy? – zapytałam chcąc przerwać ciszę.

– Do szkoły, w której się obudzisz i nauczysz kontrolować swoje moce – kierowca uśmiechnął się do mnie, patrząc w lusterko.

Wilkiem ByćWhere stories live. Discover now