- Kassie! - usłyszałam krzyk i poczułam jak ktoś zrywa ze mnie kołdrę. - Wstawajże!
Chwilę mi zajęło załadowanie informacji i zrozumienie co i przez kogo się właśnie stało.
- Koria - mruknęłam dalej leżąc. - Co ty wyprawiasz? - starałam się jak najwięcej oburzenia wykazać w tym krótkim pytaniu.
- Budzę cię. Już od dobrych pięciu minut stoję nad tobą i krzyczę jak opętana.
- A nie jesteś opętana, skoro budzisz tak wcześnie?
Zerknęłam w stronę okna. Na dworze już od dawna było jasno, ale nie poprawiłam się.
- Jest już dziewiąta rano. Ominęło cię już pierwsze śniadanie, ale na drugie jeszcze zdążymy jeśli się pośpieszysz. - westchnęła teatralnie i klapnęła na swoje łóżko. - Przez ciebie będzie mnie gardło boleć.
Usiadłam powoli. Przeszedł mnie dreszcz gdy moje bose stopy dotknęły zimnej podłogi. Wzdrygnęłam się.
- No, no. Dajesz - dziewczyna pomachała ręką. - Musisz być w dobrym stanie przed rytuałem odrodzenia.
- Co ty do mnie gadasz? Miało być drugie śniadanie, a nie jakieś rytuały - zmrużyłam oczy i je przetarłam dłońmi.
- Drugie śniadanie i rytuał. Miał być dopiero jutro, ale dzisiaj jest bardziej sprzyjająca pogoda. - Przejechała wzrokiem od góry do dołu i od dołu do góry po mojej osobie. - Trzeba cię jeszcze przebrać w odpowiedni strój... Gdzie ty idziesz?
Liczyłam, że nie zauważy jak wstaję. Jej oczy, gdy mówiła o rytuale czegoś tam, wydawały się być daleko stąd.
- Potrzebuję do łazienki. Daj te ubrania. Muszę wziąć prysznic, przebiorę się i - uniosłam rękę z palcem wskazującym w górze, gdy zobaczyłam jak otwiera usta by coś powiedzieć - dopiero wtedy drugie śniadanie i jakieś tańce nago w lesie, czy co to tam się robi.
Wczoraj czułam się niepewna, przestraszona, a teraz... teraz jakbym miała góry przenosić. Czułam się jakbym mogła władać całym światem. Przestałam być tą nieśmiałą Kassie. Stałam się kimś więcej... Albo po prostu się w końcu wyspałam.
Wychodząc z pokoju dodałam tylko:
- Jak chcesz to możesz przynieść to drugie śniadanie, będę wdzięczna.
I zamknęłam drzwi zanim współlokatorka zdążyła cokolwiek odpowiedzieć.
W łazience przyjrzałam się w lustrze. Miałam wrażenie, że rysy twarzy mi się delikatnie wyostrzyły, a obwódki tęczówek lekko pojaśniały. Mogło mi też się tak wydawać przez inne światło w łazience. Pokręciłam głową. Szybko się rozebrałam i weszłam pod prysznic. Ku mojemu rozczarowaniu, woda była zaledwie ciepła. Po szybkim umyciu się, wytarłam i owinęłam się ręcznikiem. Wzięłam w ręce ubranie, w które miałam być ubrana na rytuał. Okazała się to być biała, zwiewna sukienka na ramiączkach z koronką u spodu, dekolcie oraz plecach. Leżała na mnie niemal idealnie. Czułam się trochę niezręcznie przez to, że sutki mi prześwitywały. Do sukienki dostałam też białe majtki. Spojrzałam jeszcze raz w lustro. Przypominałam teraz kobietę z moich widzeń. Światło zamigotało. Przestraszona, że zaraz wyskoczą jakieś duchy, czym prędzej wzięłam swoje rzeczy i wyszłam z łazienki. Byłam w szkole magii, różne rzeczy mogły się tu dziać.
Wchodząc do pokoju poczułam zapach przypieczonego chleba.
- Nie pytaj jakim cudem wykradłam grzanki poza stołówkę, bo sama nie wiem jakim - powiedziała Koria z pełnymi ustami.
ČTEŠ
Wilkiem Być
FantasyDwójka chłopaków z lasu odkrywa przed Kasiie Ławczeską nowy świat. Rodzice zahipnotyzowani oddają córkę do nowej, niby lepszej szkoły. Bajki dla dzieci okazały się być bardziej realne, niż dzieci mogły zakładać. (historia książki odbywa się w świe...