5

2 0 0
                                    


- Kassie! - usłyszałam krzyk i poczułam jak ktoś zrywa ze mnie kołdrę. - Wstawajże!

Chwilę mi zajęło załadowanie informacji i zrozumienie co i przez kogo się właśnie stało.

- Koria - mruknęłam dalej leżąc. - Co ty wyprawiasz? - starałam się jak najwięcej oburzenia wykazać w tym krótkim pytaniu.

- Budzę cię. Już od dobrych pięciu minut stoję nad tobą i krzyczę jak opętana.

- A nie jesteś opętana, skoro budzisz tak wcześnie?

Zerknęłam w stronę okna. Na dworze już od dawna było jasno, ale nie poprawiłam się.

- Jest już dziewiąta rano. Ominęło cię już pierwsze śniadanie, ale na drugie jeszcze zdążymy jeśli się pośpieszysz. - westchnęła teatralnie i klapnęła na swoje łóżko. - Przez ciebie będzie mnie gardło boleć.

Usiadłam powoli. Przeszedł mnie dreszcz gdy moje bose stopy dotknęły zimnej podłogi. Wzdrygnęłam się.

- No, no. Dajesz - dziewczyna pomachała ręką. - Musisz być w dobrym stanie przed rytuałem odrodzenia.

- Co ty do  mnie gadasz? Miało być drugie śniadanie, a nie jakieś rytuały - zmrużyłam oczy i je przetarłam dłońmi.

- Drugie śniadanie i rytuał. Miał być dopiero jutro, ale dzisiaj jest bardziej sprzyjająca pogoda. - Przejechała wzrokiem od góry do dołu i od dołu do góry po mojej osobie. - Trzeba cię jeszcze przebrać w odpowiedni strój... Gdzie ty idziesz?

Liczyłam, że nie zauważy jak wstaję. Jej oczy, gdy mówiła o rytuale czegoś tam, wydawały się być daleko stąd.

- Potrzebuję do łazienki. Daj te ubrania. Muszę wziąć prysznic, przebiorę się i - uniosłam rękę z palcem wskazującym w górze, gdy zobaczyłam jak otwiera usta by coś powiedzieć - dopiero wtedy drugie śniadanie i jakieś tańce nago w lesie, czy co to tam się robi.

Wczoraj czułam się niepewna, przestraszona, a teraz... teraz jakbym miała góry przenosić. Czułam się jakbym mogła władać całym światem. Przestałam być tą nieśmiałą Kassie. Stałam się kimś więcej... Albo po prostu się w końcu wyspałam.

Wychodząc z pokoju dodałam tylko:

- Jak chcesz to możesz przynieść to drugie śniadanie, będę wdzięczna.

I zamknęłam drzwi zanim współlokatorka zdążyła cokolwiek odpowiedzieć.

W łazience przyjrzałam się w lustrze. Miałam wrażenie, że rysy twarzy mi się delikatnie wyostrzyły, a obwódki tęczówek lekko pojaśniały. Mogło mi też się tak wydawać przez inne światło w łazience. Pokręciłam głową. Szybko się rozebrałam i weszłam pod prysznic. Ku mojemu rozczarowaniu, woda była zaledwie ciepła. Po szybkim umyciu się, wytarłam i owinęłam się ręcznikiem. Wzięłam w ręce ubranie, w które miałam być ubrana na rytuał. Okazała się to być biała, zwiewna sukienka na ramiączkach z koronką u spodu, dekolcie oraz plecach. Leżała na mnie niemal idealnie. Czułam się trochę niezręcznie przez to, że sutki mi prześwitywały. Do sukienki dostałam też białe majtki. Spojrzałam jeszcze raz w lustro. Przypominałam teraz kobietę z moich widzeń. Światło zamigotało. Przestraszona, że zaraz wyskoczą jakieś duchy, czym prędzej wzięłam swoje rzeczy i wyszłam z łazienki. Byłam w szkole magii, różne rzeczy mogły się tu dziać.

Wchodząc do pokoju poczułam zapach przypieczonego chleba.

- Nie pytaj jakim cudem wykradłam grzanki poza stołówkę, bo sama nie wiem jakim - powiedziała Koria z pełnymi ustami.

Dostali jste se na konec publikovaných kapitol.

⏰ Poslední aktualizace: Apr 06, 2021 ⏰

Přidej si tento příběh do své knihovny, abys byl/a informován/a o nových kapitolách!

Wilkiem ByćKde žijí příběhy. Začni objevovat