dwanaście

1.5K 114 7
                                    

- Pokaż ręce.

Choć był poniedziałkowy poranek a my przebywaliśmy w szkole Lucas zaciąnął mnie do toalety tak, by nikt nie nabrał jakichkolwiek podejrzeń i od razu zaczął oględziny moich rąk. Minął zaledwie jeden dzień od kiedy dowiedział się o moim ponownym okaleczeniu się i prawdopodobnie przez najbliższe kilka tygodni codziennie będzie sprawdzał, czy tego nie powtórzyłem. Nie dziwiłem mu się, był moim przyjacielem i martwił się o mnie, podobnie jak Wendy, która także będzie sprawdzałam, czy nic sobie nie zrobiłem. Michael nie miał takiej potrzeby. Nie wiem jak, ale mon potrafił wyczuć, gdy ktoś kłamał, a gdy nie.

Niechętnie podciągnąłem obydwa rękawy bluzy i pokazałem ręce mojemu przyjacielowi. Ten zaś uważnie zaczął przyglądać się ranom, marszcząc co chwilę brwi. Nie mogłem patrzeć na to, jak przyglądał się moim ranom, dlatego odwróciłem wzrok w stronę jednej z umywalek. Sam sobie to zrobiłem, a teraz mnie to obrzydza. Nieźle, co?

Dla pewności, że nie chcę oszukać Luke'a blondyn sprawdzał moje obydwie ręce. Jedna była gładka, bez żadnych blizn, drugą zaś zdobiło wiele ran, po których zostanie ślad, mnóstwo śladów. Przełknąłem ciężko ślinę, gdy chłopak spuścił rękawy i lekko poklepał okaleczoną rękę. Nie bolało aż tak, jak w dniu, w którym to zrobiłem, jednak nie było to przyjemne uczucie.

- Oj Ashton, Ashton - mój przyjaciel głośno westchnął, spoglądając w moje oczy. - Jak ty teraz będziesz się pokazywał innym? Wybrałeś sobie idealną porę na cięcie się - powiedział to żartobliwie, lecz tak naprawdę nie chciał, bym w ogóle do tegp wracał.

- Z miesiąc pochodzę w bluzach, potem będzie dobrze - powiedziałem, wzruszając ramionami.

- Mamy połowę września, a wiesz, że za niedługo lato, prawda?*

- Dopiero w listopadzie, nie musisz się tak gorączkować - odparłem, wychodząc z toalety.

Tak, jak się tego spodziewałem, blondyn pobiegł za mną.

- Co teraz masz?

- Fizykę.

- A to możesz się spóźnić - odparł blondyn, na co spojrzałem na niego zaskoczony.

- Co masz na myśli?

- Mamy zastępstwo na hiszpańskim i nie mam pojęcia, gdzie jest sala numer trzysta dwa.

Głośno wzdychając ruszyłem w zupełnie innym kierunku, na co wywołałem cichy okrzyk radości Lucasa. Wspiąłem się po schodach, kierując się na ostatnie piętro, choć lekcje miałem na parterze. Prawie wszyscy ludzie, których mijałem posyłali mi uśmiechy bądź witali się krótkim cześć i spieszyli się na lekcje, które miały się rozpocząć za jakieś pięć minut. Podobnie było w przypadku mojego przyjaciela. Z tego, co się dowiedziałem, pomimo interwencji policji imprezę wspominano naprawdę przyjemnie i niektórzy wołali z zapytaniem w jego stronę, kiedy powtórka. Odkrzykiwał wtedy, że wkrótce, choć to na pewno się nie zdarzy szybko, ponieważ rodzice Luke'a nie zamierzali nigdzie wyjeżdżać przez najbliższy miesiąc.

Nareszcie wdrapaliśmy się na ostatnie piętro i skierowaliśmy w stronę klasy chłopaka. Pokazując na drzwi Luke uśmiechnął się i podziękował, wchodząc do klasy. Nie zostało mi nic innego jak wrócić na parter, choć nie miałem takiej ochoty.

Będąc na drugim piętrze mój wzrok przykuła para wyróżniająca się z tłumu na wiele możliwych sposobów. Przystanąłem zszokowany. Nie. To nie mogła być prawda. Zacisnąłem dłoń na poręczy, by nie upaść. W środku czułem złość, smutek, zdradę. Obserwowałem ich ze spokojem, choć w środku wiele uczuć toczyło ze sobą zaciętą wojnę, której w żaden sposób nie mogłem powstrzymać. Na szczęście zadzwonił dzwonek, a ja od razu ucieszyłem się, że mogę iść na lekcję. Zbiegłem ze schodów, biegnąc w stronę sali, w której miałem zajęcia.

little secret; mashton ✔Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon