Załatwianie spraw
LUKE
Tego dnia nie widziałem Kate w szkole. Być może miała zajęcia w innych budynkach albo w ogóle postanowiła odpuścić. Mimo to codziennie, w głębi duszy, mam nadzieję, że w końcu uda mi się ją spotkać i wreszcie szczerze pogadać. Odkąd dowiedziała się o dziecku Jamesa, wyszła z domu bez słowa i wróciła tylko po swoje rzeczy. Ani razu nie zamieniła ze mną słowa i nie pozwoliła sobie nic wytłumaczyć. Wiem jak głupio wyszło, ale gdyby poznała tą historię, wszystko by zrozumiała.
Dziś jadę na widzenie do Jamesa. Będę musiał powiedzieć mu o wszystkim, co się wydarzyło, z czego zapewne nie będzie zadowolony, ale nie miałem wyboru i w pewnym sensie zostałem postawiony pod ścianą. Nie mogłem skłamać, ponieważ nawet gdybym to zrobił, w kolejnym liście poznałaby prawdę. Ci ludzie są nieobliczalni i mają jakiś niewyjaśniony dostęp do wszelkich możliwych danych o osobach, które mają na celowniku.
*
Czekam w sali widzeń od dobrych kilkunastu minut, aż w końcu drzwi otwierają się i strażnik wprowadza Jamesa do środka. Mężczyzna siada naprzeciw mnie i uważnie mi się przypatruje.
- Hej, James – staram się brzmieć radośnie, jak gdyby nic się nie stało, ale spojrzenie mężczyzny jasno daje mi do zrozumienia, że nie dał się nabrać.
- Co jest, Luke?Nie da się ukryć, że po tylu latach przyjaźni James potrafi czytać ze mnie jak z otwartej księgi. Nic przed nim nie ukryję.
- Mamy problem.
- Mów - poleca stanowczo.Wzdycham, nerwowo przeczesując włosy palcami lewej dłoni. Wpadnie w szał, gdy tylko pozna prawdę, jestem tego pewien. A to z kolei nie skończy się dla niego dobrze, dostanie naganę lub co gorsza, zostanie wysłany do izolatki za agresywne zachowanie.
- Kate dostała kolejny list.
- Luke, obiecałeś to załatwić!Strażnik podnosi się i krzyczy do Jamesa, żeby natychmiast się uspokoił, jeśli nie chce kolejnych problemów na swoim koncie.
- Załatwiłem – zniżam ton głosu. – Nie dostanie ani jednego słowa na papierze. Nigdy.
- No więc skąd ma ten list, co?
- Dostała go miesiąc temu...
- Czemu nie mówiłeś wcześniej?
- James, byłem pewny, że to załatwię, że z nią pogadam... Ale wszystko się posypało.James marszczy pytająco brwi. Widać, że nie do końca rozumie o co chodzi.
- W tym liście... – robię przerwę na złapanie oddechu i uspokojenie szalejącego serca.
Jestem tchórzem. Nie mam odwagi przyznać co było w tym liście i że potwierdziłem obawy Kate.
- Luke, no mów. Nie wytrzymam tego przedłużania ani minuty dłużej. Nie marnuj czasu.
- W tym liście było zdjęcie Sophie.W tym samym momencie, gdy te słowa opuszczają moje usta, dostrzegam jak James zamiera, a każdy mięsień na jego ciele wyraźnie się napina. Nic nie mówi, jednak widzę po jego twarzy, że za chwilę wybuchnie ze złości.
- Co tam napisali? – pyta ostro.
- Nic szczególnego.
- Powiedz mi.
- Czy wiedziała, że jesteś tatą.
- Kurwa, Luke! Powiedziałeś jej wszystko?
- Oczywiście, że nie, stary - bronię się. - To twoja broszka, ja nie będę wchodził z nią w szczegóły tej sprawy.James przeczesuje nerwowo ciemne, prawie czarne włosy, chwilowo spuszczając ze mnie wzrok.
- Mówisz, że załatwiłeś tą sprawę. Jak? - pyta szeptem.
- Wiesz jak się załatwia takie sprawy z tymi ludźmi.
- Luke, ja próbowałem i widzisz co z tego wyszło?
- Wyluzuj. Przecież nie zająłem się tym osobiście. Trochę mnie to kosztowało, ale wszystko jest okej. Będą milczeć.
- Mam nadzieję, że nie będziesz tego żałował... - burczy pod nosem
- Wiem co robię, stary. O to nie musisz się martwić.Nim James zdąży coś jeszcze powiedzieć, strażnik podnosi się, podchodzi do niego, skuwa nadgarstki metalowymi, błyszczącymi kajdankami i wyprowadza z sali widzeń. I to by było na tyle.
JAMES
Nie potrafię się uspokoić. Jak oni kurwa mogli wywlec tą sprawę na jaw i jeszcze powiedzieć o tym Kate?! Od zawsze wiedziałem, że ci ludzie nie mają uczuć i nie wiedzą jak zachowują się cywilizowani ludzie, ale żeby robić takie świństwa?! Mam ochotę wyjść z tego syfu i pójść prosto do nich. Nie wahałabym się ani chwili, żeby zrobić z nimi to samo, co z Bradem.
A Luke? Dlaczego powiedział mi o tym dopiero teraz? Na niego też jestem wściekły. Widzieliśmy się zaledwie dwa tygodnie temu, a list podobno dotarł miesiąc temu. Dlaczego milczał?
Siadam na łóżku, starając się pohamować swoją złość. Jeśli wybuchnę, nie wypuszczą mnie stąd po połowie wyroku. Warunkiem jest dobre sprawowanie, no i kaucja. Odsiedziałem dopiero kilkanaście tygodni, a mam wrażenie jakby minęło kilka lat. Nie wytrzymam tu całego swojego wyroku, więc muszę trzymać nerwy i język na wodzy.
Chowam twarz w dłonie i wzdycham z bezradności. Kate wie o wszystkim. Wcześniej Luke powiedział jej jak naprawdę poznaliśmy się z Bradem, teraz wie o Sophie... Miałem dwie tajemnice, których strzegłem najpilniej jak tylko potrafiłem, byle Kate się o niczym nie dowiedziała. Wiem jaka jest wrażliwa i jak wiele w życiu przeszła. Nie chciałem dokładać jej zmartwień, a jednocześnie chciałem chronić ją przed tym środowiskiem. Nie chciałem, żeby wiedziała cokolwiek, co w przyszłości powiąże ją z nieodpowiednimi ludźmi. Jak widać – nie udało mi się. Nie udało mi się o nią zadbać ani jej ochronić, a teraz jeszcze sprawiłem, że zapewne mnie nienawidzi. Zawiodłem ją, okłamałem... Wszystko zrobiłem nie tak.
***********
Jeśli spodobał Ci się ten rozdział lub jesteś ciekaw dalszych losów bohaterów - zostaw po sobie ślad w postaci komentarza lub gwiazdki!
Do następnego :)
![](https://img.wattpad.com/cover/220590958-288-k399696.jpg)
YOU ARE READING
Tajemniczy Współlokator - z dala od Ciebie | ZAKOŃCZONE
Teen Fiction*2 część opowiadania Tajemniczy Współlokator - blisko Ciebie* Kiedy Kate wyjechała na wymarzone studia, nie wszystko szło jak z płatka, jednak dzięki ludziom, którymi się otoczyła, otrzymała ogrom wsparcia i zrozumienia. Znalazła nowego przyjaciela...