Rozdział 24

14.1K 458 133
                                    

Poimprezowa rzeczywistość

KATE

Gdy tylko poruszam powiekami, wiem, że to będzie najgorszy dzień w moim życiu. Nie pamiętam kiedy ostatnio aż tak bolała mnie głowa.

Pewnie wtedy jak przesadziłaś z alkoholem – gromi mnie mój wewnętrzy głos.

Boże, nie chcę dziś wstawać z łóżka.

Otwieram oczy i już mam się podnieść z łóżka, gdy zauważam pomieszczenie, w którym się znajduję. Nie znam tego miejsca, to zdecydowanie nie jest mój pokój. Gdzie ja, kurwa, jestem?

Rozglądam się dookoła. To czyjaś sypialnia, a ja leżę w czyimś łóżku w dodatku... chwila. No nie!

Zerkam po sobie, a moje policzki momentalnie robią się purpurowe. Nie mam na sobie nawet cholernej koszulki. Boże, co ja narobiłam.
Za wszelką cenę próbuję sobie przypomnieć co się wczoraj stało. Ostatnie, co pamiętam, to jakiś klejący się do mnie typ. Potem po prostu urwał mi się film. Jestem na siebie taka wściekła. Złamałam wszystkie swoje zasady i skończyło się tak, że wylądowałam w czyimś łóżku. Właśnie dlatego unikam picia jak ognia. Pod wpływem alkoholu staję się nieprzewidywalna.

Rozglądam się w poszukiwaniu swoich ubrań aż wreszcie dostrzegam swoją błyszczącą sukienkę rzuconą na podłogę w przeciwnym rogu pokoju.

Wstaję niezgrabnie i szybko podbiegam do kawałka materiału, aby założyć go na siebie i okryć ciało.

Spoglądam w lustro na drzwiach szafy i doznaję niemałego szoku. Wyglądam potwornie. Poczochrana, rozmazany makijaż, pognieciona sukienka. Wyglądam jak dziwka. I dokładnie tak się teraz czuję.

Gdy odnajduję swoją torebkę, siadam na łóżku i szukam w jej otchłani telefonu. Na szczęście jest. Zerkam na wyświetlacz. Czternaście nieodebranych połączeń od Kelsey i dwadzieścia sześć smsów. Czytam wszystkie po kolei, choć ich treść jest dość podobna i większość wygląda tak:

ŻYJESZ?

Kate gdzie jesteś?

Szukam cię po całym klubie, gdzie jesteś?

Wracasz na noc?

Odezwij się.

Martwię się o ciebie.

Kate halo?!

Wybieram numer przyjaciółki. Jest już po trzynastej, więc istnieje duże prawdopodobieństwo, że zdążyła się już obudzić i zwlec z łóżka.

Odbiera po dwóch sygnałach.

- Kelsey, tylko na mnie nie krzycz – mówię zanim ona zacznie mówić.
- Boże, Kate, żyjesz – wyraźnie oddycha z ulgą. – Gdzie ty jesteś?
- Kelsey... ja... – zniżam tong głosu do szeptu. – Nie mam pojęcia gdzie ja jestem, Kels.

Oczekuję jakiejś reprymendy lub krzyku jednak Kelsey po prostu zaczyna się śmiać. Mogę wręcz powiedzieć, że śmieje się jak wariatka.

- Aż tak zabalowałaś? Widziałam, że trochę cię wzięło, ale żeby tak?
- Kels, proszę... – jęczę. – Muszę wrócić do domu.
- A gdzie ty jesteś?
- No nie wiem! – unoszę się. – W czyjejś sypialni... Kelsey, ratunku...
- Wyjdź z tego pokoju i poszukaj wyjścia.
- Wow... dzięki za radę.

Kelsey znów się śmieje.

- Jak już będziesz wiedziała gdzie jesteś, to daj znać, przyjadę.
- Super...

Tajemniczy Współlokator - z dala od Ciebie | ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now