3.

4 1 0
                                    

Zaczekał na nią pod bramą. Ciotka miała rozcięcie na ramieniu i była cała pokryta kurzem. W ręce niosła poharataną patelnię. Gdy zobaczyła Vala, przyspieszyła kroku. 
- Nic ci nie jest, Val?

- Nie - szepnął, gdyż głos ciągle mu się trząsł.- Tak myślę.

Podobnie jak nogi, dłonie, widok przed oczami…
- Jak długo cię gonił? - zapytała ciotka.

- O-od kapliczki na wzgórzu. Byliśmy tam z Reelise. Nagle usłyszeliśmy, że ktoś wszedł, więc odczekaliśmy chwilę i zeszliśmy z dachu - Val odetchnął. - Był w środku. I rysował coś na ziemi. Jakieś koła, nie wiem.

Ciotka zamilkła i zapatrzyła się w dal. 
- Jutro musisz opuścić nasz dom - jej głos zupełnie nie przypominał osoby, którą Val znał. Był zimny i nieugięty. Głos kogoś, kto dużo przeszedł.

- A-ale dokąd? - zająknął się. - Dlaczego?

Kobieta spojrzała na niego. 
- Bo nie pozwolę skrzywdzić tych dzieciaków - wskazała dom. - I tak miały ciężkie życie, więc nie będziesz ich narażał. 

- Na co? - Valowi bardzo nie podobało się to, co usłyszał. - Moja obecność ściągnie na nie niebezpieczeństwo?

- Ci, którzy cię szukają są niebezpieczni. To księżycowe upiory. Budzą się tylko raz w miesiącu, gdy księżyc przymyka oko do sierpu na niemal bezchmurnym niebie. I wtedy cię szukają. Ale tym razem z pozytywnym skutkiem. Musisz odejść. Dla dobra ludzi.

Val przełknął ślinę. 
- A dokąd mam pójść?

- Udaj się do stolicy. Jest tam Zamek Królewski. Na pewno do niego trafisz. Nie da się go nie zauważyć. Odnajdź nieużywane komnaty myśliwskie. Znajdź wskazówki, zrób co do ciebie należy. Wypełnij przeznaczenie.

- Ja nic nie rozumiem - jęknął Val.- Co mam zrobić i dlaczego?

Ciotka nieco złagodniała. 
- Kiedyś zrozumiesz. A teraz zmykaj i spakuj rzeczy.

SIERP KSIĘŻYCAWhere stories live. Discover now