Rozdział 3

4.4K 170 6
                                    


Trzasnęłam drzwiami od swojego pokoju.

Mój wzrok od razu odnalazł łóżko, które stało centralne przed drzwiami pod oknem. Burknęłam pod nosem. Nie znosiłam być na widoku, a łóżko było akurat w takim miejscu, że każdy kto by wszedł do pokoju, od razu zobaczyłby niepościeloną pościel albo co gorsza – mnie śpiącą. Na prawo ode mnie stała szafa z lustrem, a naprzeciwko tego mebla, pod ścianą, znajdowało się biurko.

Małe, klaustrofobiczne miejsce dla osoby, której naturalnym środowiskiem był las.

Wykrzywiłam usta w grymasie i stanęłam na środku pomieszczenia. Moje dłonie drżały niczym u epileptyka. Miałam wrażenie, że chodzą po mnie mrówki, które próbują wgryźć się w moją skórę. Warknęłam gardłowo. Zdjęłam ubrania i syknęłam, gdy języki ognia rozprzestrzeniły się po ciele, a kiedy usłyszałam trzask kości, upadłam na szorstki w dotyku brązowy dywan. Zamknęłam oczy, aby skupić się na równych i głębokich oddechach.

Przemiana poza pełną zawsze bolała jak diabli. Była wolniejsza i wymagała większego skupienia, ponieważ nie było żadnego zewnętrznego czynnika, który by ułatwił transformację. Nie było księżyca, którego blask, powodował obudzenie się zwierzęcego instynktu. Wszystko siedziało w głowie – pragnienia stania się wilkiem. Zupełnie jak w bajce o Białym Wilku.

W myślach zobaczyłam swoją wilczą postać, która miała lśniące czarne futro. Była większa od wilków, które można byłoby spotkać w rezerwatach, lasach oraz o wiele silniejsza. Widziałam jak jej mięśnie się prężą w czasie polowanie oraz pazury, które z łatwością rozrywały skórę i ścięgna ofiary. Słyszałam warkot i wycie, którym zawsze witałam pełnię.

Otworzyłam oczy. Wszystko stało się wyraźniejsze. Kolory zyskały głębie, zapachy się wyostrzyły a emocje, które próbowałam poskromić, eksplodowały ze zdwojoną siłą. Zawarczałam, ukazując kły, które błysnęły w lustrze.

Moje myśli od razu powędrowały do tamtej piątki – Eli, Johna, Cassie, Alexa i Baltazara. Przez cały dzień gościli w moich myślach, zwiększając tym samym moje podenerwowanie. Nie mogłam znieść widoku garnących się do nich ludzi, którzy liczyli z ich strony na akceptację czy też na przygarnięcie ich samych do paczki Eli i Johna. Przeszkadzało mi również to jak Elisabeth się zachowywała w stosunku do ludzi. Była dla nich miła i uprzejma, chociaż nie pokazywała chęci się zaprzyjaźnienia. Chciała żyć z nimi po prostu w zgodzie, stworzyć pozory normalności. A wśród swoich przyjaciół? Jeśli można było ich tak nazwać, była pomiędzy nimi jakaś szczególna więź i zaufanie. Byłam ciekawa tego i być może czułam to przyciąganie, które powodowało mój strach. A strach zrodził gniew, który doprowadził mnie do mojego pokoju.

Ogonem zamiotłam kurz z dywanu, gdy nerwowymi ruchami krążyłam po pokoju. Wyszczerzyłam kły, gdy moje myśli znów uleciały do tamtych wilków, które wiedziały więcej ode mnie. Nie miałam pojęcia jak zdobędę od nich informację, nie wyjawiając wiele o sobie. Wydawało mi się to wręcz nie możliwe, ale musiałam spróbować. Co prawda istniało pewne ryzyko, że przez przypadek wyjawię coś, co nie powinno wyjść na światło dzienne,

Jednak sytuacja wymagała ode mnie podjęcia decyzji, która mogła mieć fatalne skutki. Jakie? Tego jeszcze nie wiedziałam, ale szykowałam się na najgorsze. Nie chciałam zostać zaskoczona i dać im przewagę.

Z ponurych myśli wyrwało mnie przekleństwo ojca, który potknął się w progu, wchodząc do domu. Znieruchomiałam, mając nadzieję, że nie przyjdzie do mnie, tylko od razu wejdzie do swojego pokoju i przywita się z butelką wódki albo innego trunku, który na pewno gdzieś schował. Nie byłam w nastroju, aby się z nim widzieć, zwłaszcza po jego porannym wybryku, przez który spóźniłam się na lekcję. Jednak, gdy zobaczyłam poruszenie klamki w drzwiach, nie zastanawiając się długo, warknęłam ostrzegawczo.

PragnienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz