🔱 61 🔱

143 18 4
                                    

Jeno nie był głupi. To prawda, że niektóre z jego pomysłów mogłyby zostać uznane za nierozważne, za wymagające modyfikacji, jednak w gruncie rzeczy wiedział, co robi. A dzięki współpracy z Kunem stał się jeszcze lepszy w planowaniu i w opracowywaniu strategii, co zawdzięczał głównie radzie, jaką od niego otrzymał niemalże na początku ich znajomości.

- Musisz zakładać najgorsze scenariusze tak, aby nic nigdy cię nie zaskoczyło - tłumaczył mu Kun szeptem, nachylając się w jego stronę przez stolik w jednej z kawiarni. - Lepiej wymyślić plan i nigdy go nie użyć, niż aby dopadła cię sytuacja, z której nie ma wyjścia.

- A więc co powinienem według ciebie zrobić? - zapytał Jeno, poprawiając maskę skrywając jego oblicze.

- Przewidzieć wszystko, nawet to, co wydaje się niemożliwe, każdy najdrobniejszy szczegół, a następnie znaleźć rozwiązanie. Zawsze musisz mieć wyjście z sytuacji. Tylko dzięki temu ty, Jaemin oraz reszta będziecie bezpieczni.

- A jeśli nie będzie rozwiązania? Jeśli przy danej sytuacji zwyczajnie nie będzie wyjścia? Wtedy co?

- Wtedy módl się do losu, by to, co wymyśliłeś, nigdy nie stało realne - odparł Kun. Jeno nie potrafił oderwać oczu od przenikliwego spojrzenia doradcy, mając wrażenie, że w ten właśnie w tej chwili rozważa wszystkie możliwe odpowiedzi, jakich mógłby mu udzielić.

Tego dnia Jeno zaczął analizować swoje położenie, by przewidzieć możliwie najwięcej rzeczy, jakie mogłyby się im przytrafić. Zaczynał od prostych, takich, w przypadku których wyjście było jedno, na przykład pojmanie jednego z jego przyjaciół czy też jego samego, a następnie przechodził do tych bardziej skomplikowanych, tych tak mało prawdopodobnych, że aż niemożliwych. Odkrycie jego powiązania z "Rafą" i "Koralowcem". Powstanie wśród ludności Perłowego. Ba, założył nawet, że pewnego dnia Jaemin mógłby wypłynąć z domu wbrew temu, co wszyscy mu mówili. Rozważał każdy szczegół, brał pod uwagę każdą osobę zaangażowaną w wydarzenie i tworzył plan, który następnie spisywał. Zebrał ich dziesiątki. Choć tych dotyczących wydostania Jaemina z Perłowego stworzył najwięcej, suma wszystkich pozostałych dorównywała ich ilości.

Gdy tylko stworzył plan na wypadek sytuacji, w której strażnicy poznają miejsce ukrycia Jaemina, przedstawił go wszystkim swoim przyjaciołom oraz mamie, każąc się im go nauczyć na pamięć. Wieczorem tego dnia on, Jaemin oraz Adelaide część swoich ubrań oraz najcenniejsze im przedmioty spakowali do toreb, by w razie czego móc w pędzie za nie chwycić podczas ewakuacji. Jeno zmodyfikował ten punkt, gdy Jaemin perfekcyjnie opanował tworzenie mechanizmów zaklęciowych z zaklęcia pomniejszającego. Pół-syren stworzył jeden z naszyjnika, który codziennie nosiła Adelaide - jedno dotknięcie wystarczyło, aby ich torby stały się niewiele większe od ich pięści, a ponowny kontakt bagażu z mechanizmem przywróci im ich pierwotny rozmiar.

Wszystkie zdjęcia Jaemina, rzeczy zabrane przez niego z lądu oraz przedmioty z nim powiązane znajdowały się w jego pokoju, by w razie potrzeby zebranie ich zajęło im minimum czasu, którego z pewnością podczas ucieczki mieliby niewiele. To nie stanowiło problemu - stanowiło go coś innego, a mianowicie fakt, że nie mogli mieć pewności, czy któraś z rzeczy, pozornie niegroźna, nie została chwycona przez Jaemina tyle razy, że stała się jego własnością. Nie mogli ryzykować, by takowa dostała się w ręce strażników. Jedno zaklęcie namierzające i wszystkie ich wysiłki poszłyby na marne, ponieważ nieważne, co by zrobili, gwardziści i tak wiedzieliby, gdzie ich szukać.

Dlatego też Jeno wprowadził dość radykalny krok, ostatni etap, do swojego planu - użycie zaklęcia ognia. Oczywiste było, że gdyby ktoś nieodpowiedni poznał miejsce kryjówki Jaemina, nikt nie mógłby powrócić do domu Jeno, ponieważ automatycznie zostałby uznany za podejrzanego, więc Jeno nie musiał nawet przejmować się tym, że po spaleniu nie będzie mógł w nim ponownie zamieszkać. Jego mama również o tym wiedziała. Tym razem nie miałaby tyle szczęścia i strażnicy nie uwierzyliby jej, że nie miała pojęcia o ukrywającym się w jej domu pół-syrenie. Zgodziła się na propozycję Jeno. I to ona była tą, która wypuściła pierwszą wstęgę ognia, który już po chwili zajął cały salon, łącznie z wiszącymi na ścianie zdjęciami i stojącymi na półkach książkami. Wszystko musiało zniknąć.

let me prove to you that i've changed || nomin ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz