Zima ustąpiła swoje miejsce wiośnie. Było za połową marca, śniegu od kilku tygodni nie było widać. Wręcz przeciwnie. Było bardzo ciepło jak na wczesną wiosnę.
Mimo wszystko zarówno Janek jak i Tadek uznawali ostatni czas za dobry. Ich rozkwitająca miłość dawała im siłę i pomagała pogodzić się ze stratą przyjaciela. Asekurowali siebie nawzajem przed upadkiem. Stali się też jeszcze bardziej nierozłączni. Gdzie był Zośka tam też był Rudy i na odwrót. Z czasem zauważyli to ich koledzy i koleżanki, Hala cieszyła się, że jej przyjaciel widocznie czuje się lepiej. Znacznie odżył, uśmiechał się szczerzej niż poprzednio. W skrócie, łaził cały w przysłowiowych skowronkach. Chciała z nim koniecznie porozmawiać, podejrzewała najlepsze.Pokonał drogę przez schody w górę. Stanął przed drzwiami i energicznie zapukał w nie kilka razy. Poprawił krawat, taki był z niego elegancik. Co z tego, że nie szuka panny?! Przy kobietach należy się jakoś prezentować. Za nim otworzono mu drzwi, przypomniał sobie, że matka Haliny jest pewnie w domu. Skrzywił się. Nie lubił owej damy. Od samego początku wydawała mu się nieprzyjemna. Oczywiście jej tego nie okazywał. Kolec herbacianej róży ukłuł go dotkliwie w palec. Syknął siarczyście. Po chwili stanęła przed nim kobieta, o której przed chwilą rozmyślał. Kaprys na twarzy zamienił się w udawany uśmiech.
- Dzień dobry.- przywitał się chłopak.
-Dzień dobry, panie Tadeuszu. Dzień dobry.- rozpromieniła się pani Wanda, radując się na widok Zośki. Ona w przeciwieństwie do harcerza lubiła go. Dla niej to był miły, elegancki i porządny chłopak. Liczyła, że może on i jej córka mają się ku sobie i może coś z tego będzie. W końcu harcerz był w jej opinii idealnym zięciem. Mocno się myliła. - Wejdź, Hala jest u siebie.- Tadeusz kiwnął głową i wkroczył w głąb bagatelijskiego mieszkania. Eleganckie meble, tekstylia, ozdoby i pełno kwiatów, przy nich jego róża wyglądała śmiesznie. Wiedział jednak, że Glińska lubi dostawać te kwiatki od swojego przyjaciela. Zapukał do pokoju Haliny i gdy usłyszał proszę, wszedł do pomieszczenia równie eleganckiego, co reszta mieszkania. Uścisnęli się, po czym brunetka włożyła otrzymaną roślinkę do wazonu.
- Wyjdziemy na balkon?- zapytała uśmiechając się dziewczęco. Zośka pokiwał głową i podreptał za Haliną. Usiadł na ławce, oczekując aż Hala zrobi to samo. Ona zatrzymała się w progu i wypaliła, czy może by tak nie zrobić herbaty. Szatyn przytaknął, a dziewczyna zniknęła w głębi domu i wróciła po paru minutach z porcelanowymi filiżankami na metalowej tacce. Zajęła miejsce obok swojego gościa. - Jak tam u ciebie, dużo lepiej ostatnio wyglądasz. Coś się zmieniło?- Tadeusz wyszczerzył się szeroko.
-Powiedzieliśmy sobie o wszystkim i jesteśmy tak jakby parą. Nikt o prócz ciebie nie wie i tak ma pozostać, jasne?
-Oczywiście! Ale się cieszę! Trzymałam za was kciuki i dalej trzymam.- zachichotała radośnie, biorąc łyk gorącego napoju. - Oboje promieniejecie.
-Aż tak to widać?
-Yhym. Ale nie sądzę, żeby ktokolwiek coś podejrzewał.
-Mam taką nadzieję. Tak czy inaczej jest wspaniale. Kocham go. On mnie chyba też. Gdyby nie Paweł i ta cała wojna to było by idealnie. - jego twarz odrobinę posmutniała. Halina położyła drobną dłoń na jego ramieniu.
-Wojna się skończy i jeszcze będzie pięknie i idealnie. Zobaczysz. - Tadeusz wzruszył ramionami.
-Kiedy ma być reszta?
- Za jakieeeeś- spojrzała na srebrną bransoletkę z zegarkiem. - 10 minut. Jeśli będą punktualnie. - porozmawiali jeszcze chwilę nim do śródmiejskiego mieszkania zaczęli schadzać się ludzie. Pierwszy Alek z Jankiem i Baśką, kilka minut po nich Hania, Dusia i rzecz jasna Maryna. Ta tak nielubiana przez Zośkę dziewczyna. Blondynka o nieco wrednawym uśmiechu, denerwującym, piskliwym głosie i ogólnie nieprzyjemnym usposobieniu.
Zaprzyjaźniony z
rodziną Glińskich nauczyciel był na miejscu już przed tym jak pojawił się tam Zawadzki, dlatego od razu zaczął lekcje. Tajne nauczanie na ogół odbywało się raz u Zośki, raz u Hali. Tym razem padło na mieszkanie harcerki.
YOU ARE READING
Zanim zaśniemy na zawsze |Rośka|Zakończone
Fanfiction-Wygląda jak aniołek kiedy śpi. Tylko czy można być aniołem i jednocześnie zabijać ludzi? W przypadku samoobrony jest to chyba możliwe...Jest taki piękny. Kocham go. Kocham? Zaraz, co? Jesteśmy przecież jak bracia. Prawda?- Zośka przetarł zmęczone...