Errorink "Wrogowie?"

2.1K 43 94
                                    

Pierwsze zamówionko od thecakelps. Mam nadzieję, że ci się spodoba ^^

Ship: Errorink

Kinks (zboczenia): ?

-----------------------------------------------------------

*Pov Ink*

- Error, zostaw mnie! - krzyknąłem, kiedy Error po raz setny w ciągu dwóch minut, chciał chwycić mnie w swoje linki.

- Nie mam najmniejszej ochoty. Poza tym, nudzi mi się i nie mam nic lepszego do roboty, więc zamknij się i po prostu daj się złapać. - odparł znudzonym tonem.

Znowu spróbował mnie złapać. Zdenerwowałem się.

Teleportowałem się za Error'a i uderzyłem go moim wspaniałym pędzlem zostawiając na nim plamy farby. Sekundę potem, Error był związany łańcuchami.

- Nie wiesz kiedy przestać, co nie?

Nie odpowiedział, tylko rozerwał łańcuchy i rzucił się na mnie.

I tak rozpoczęła się nasza walka...

*Time Skip*

Po długiej i intensywnej walce, padłem na kolana.

Całe moje ciało było w różnej wielkości nacięciach i zadrapaniach. Moją prawa ręka, w trakcie walki, została dwa razy przebita, a lewa - cztery razy. Nogi też były nieraz przeszyte na wylot, przez co ledwo się na nich trzymałem. Dodatkowo moja klatka piersiowa była rozcięta wzdłuż. Krew kapała mi z nosa, ust i każdej innej zadanej mi rany.

Wszystko mnie bolało. Oddychanie, jakikolwiek, choćby najmniejszy, ruch. To wszystko sprawiało mi niewiarygodną trudność i ból.

Usłyszałem zbliżające się do mnie kroki. Mogła to być tylko jedna osoba. Error.

Chwyciłem mój pędzel, który leżał tuż obok mnie i zacisnąłem na nim dłoń. Mimo, iż nie miałem już siły walczyć, byłem gotowy odeprzeć jego atak.

- Pfff, chcesz jeszcze walczyć w takim stanie? - zaśmiał się.

Chwycił mój podbródek i skierował mój wzrok na siebie.

- "Nie wiesz kiedy przestać, co nie"?

Chciałem się podnieść, jednak nie dałem rady. Adrenalina spadła i ból stał się jeszcze bardziej odczuwalny. Wydałem z siebie krzyk przepełniony bólem, a w moich oczach pojawiły się łzy. Spojrzałem na Error'a.

Dostrzegłem na jego twarzy chytry uśmiech. Zaniepokoiłem się.

Nagle, Error popchnął mnie tak, że upadłem na plecy. Gdy tylko dotknąłem plecami podłogi, poczułem okropną falę bólu w dłoniach. Zacząłem krzyczeć, a z oczu zaczęły mi płynąć łzy.

Spojrzałem co sprawiło mi taki ból. Jak się okazało, były to dwie, czarne kości. Przebijały moje dłonie tak, że mogłem się wogóle podnieść.

Spojrzałem ponownie na Error'a.

Stał teraz nade mną z triumfalnym uśmiechem na ustach i pogardą w oczach. W jego dłoni znajdowała się kolejna kość, którą, prawdopodobnie, miał zamiar mnie zabić.

Czyli... taki będzie koniec... tak się to wszystko skończy? Cóż, nie oszukujmy się, inaczej sobie to wyobrażałem.

Zamknąłem oczy, czekając na jego cios. Jednak on nie nastał. Zamiast tego, usłyszałem dźwięk rozrywanego materiału i poczułem chłód na klatce piersiowej.

Lemony One-shots by mua [Zawieszone?]Where stories live. Discover now