1. Pierwsze spotkanie

3.1K 77 88
                                    

|Kōshi Sugawara|

Przyjechałaś właśnie pierwszy raz do Japonii by odwiedzić swojego kuzyna, bardzo się podjarałaś gdyż uwielbiałaś Daichiego jak i on ciebie. Mimo że byliście kuzynostwem to kochaliście się jak rodzeństwo, przyjechałaś razem z rodzicami. Mamą Polką i tatą Japończykiem, siedzieliście właśnie w aucie twojej cioci oczywiście od strony ojca. Miałaś dziś go odwiedzić, lecz nie spodziewałaś się całkowicie że podczas zajęć chłopaka. Dobrze wiedziałaś ze brunet ćwiczy siatkówkę, w końcu sam cię w zeszłym roku troszkę poduczał. Gdy znaleźliście się pod domen twojej ciotki twoi rodzice wysiedli i zabrali wasze bagaże gdy ty z ciotką pojechaliście pod szkołę gdzie uczył się brunet, kobieta wysadziła cię przed szkołą i kazała ci iść pierwsza ponieważ ta musi zaparkować. Przyznaje że na początku trochę się cykałaś, w końcu byłaś w nowym miejscu. Na całe szczęście jakiś tam łamany japoński umiesz wiec się dogadasz, ale sama myśl ze jesteś całkowicie sama na nowym terenie cię przerażała. Mimo tej mrocznej wizji nie zrezygnowałaś na pójście i poszukanie sali, podeszłaś do najbardziej podobnego ci wizji w twojej głowie którym mogła by być salą gimnastyczną. Gdy podeszłaś bliżej usłyszałaś dobrze ci znany pisk butów, spojrzałaś przez jedno z okien, widząc skupioną minę Daichiego byłaś już pewna na stówę że to tutaj. Podeszłaś niepewnie do drzwi, wzięłaś pare wdechów i wydechów po czym zapukałaś. Odpowiedziałaś ci cisza, otworzyłaś powoli drzwi. Wystawiłaś tylko głowę, mogłaś dokładnie zaobserwować jak mina Daichiego, ewueuluje z „człowieku skup się" na „o kurwa, co ona tutaj robi?".
Chłopak puścił aż piłkę z wrażenia widząc ciebie, czym też spowodował że spojrzenia wszystkich osób znajdujących się w sali powędrowały na ciebie, na twarzyczkę wszedł ci wredny uśmieszek. Otworzyłaś drzwi do końca i dalej patrzyłaś się na bruneta z tym o to uśmieszkiem, chłopak zaczął do ciebie powili podchodzić. Gdy był już koło ciebie mocno cię przytulił, odwzajemniłaś gest lecz po chwili zaczęłaś go od siebie odpychać.
– Daichi! Puść! Spocony jesteś! Pomocy! – krzyczałaś w stronę miejsca gdzie miała przyjść twoja ciotka, lecz nikogo tam nie zastałaś, nadal próbowałaś odepchnąć od siebie bruneta. Nie widząc swojej ciotki starałaś się wyrwać, w pewnym momencie udało ci się i wbiegłaś na hale kierując się w stronę grupki chłopaków. Ukryłaś się za jakimś jasnowłosych i ponownie się wydarłaś.
– Spierdalaj! Nie tykaj mnie już więcej! Przynajmniej dopóki się nie umyjesz! – wydarłaś się i bardziej schowałaś się za oszołomionym srebrnowłosym, spojrzałaś na nich. – nosz pomóżcie mi! – wydarłaś się ma resztę, ci tylko lekko podskoczyli wystraszeni i cofnęli się o krok do tyłu, Daichi stanął i zaczął się śmiać. Chłopcy spojrzeli na niego zdziwieni a ty wręcz przeciwnie, widziałaś w nim zwykłego głupka.
– Co się chichrasz? – zapytałaś z poważną miną nadal chowając się za chłopakiem.
– Tylko ty wiesz że wydzierasz się do nich po polsku, będąca w Japonii. – powiedział gdy się już trochę uspokoił, spojrzałaś na niego zamyślony wzrokiem, lecz gdy wiadomości zaczęły powili przechodzić do odczytywanie zrobiłaś się cała czerwona i odrazu odskoczyłaś od trzymanego przez ciebie wcześniej chłopaka. Ten sam przestraszył się twojego nagłego ruchu nie mówiąc o reszcie chłopaków, zgięłaś się w pół i wykrzyczałaś do niego.
– S..sumimasen! – krzyknęłaś czym jeszcze bardziej go zdezorientowałaś, reszta chłopaków (oprócz Daichiego) zrobiła duże oczy.
– Uh.. nic się nie stało. – powiedział drapiąc się jedną ręku po karku, podniosłaś się cała czerwona i spojrzałaś złowrogo na kuzyna.
– Ty... już nie żyjesz. – powiedziałaś pokazując na niego groźnie palcem po czym ruszyłaś w jego stronę, chłopak zaczął się powili cofać. Gdy już go przewróciłaś i miałaś zacząć go dusić wbiegła w tym momencie twoja ciotka jak i matka bruneta, widząc co się dzieje szybko do was podbiegła i złapała cię pod pachy podnosząc cię do góry, zaczęłaś się wyrywałaś.
– (imię), przestań! To twój kuzyn! – krzyczała po japońsku, lecz ty ją ignorowałaś.
– Dla mnie już nie żywy kuzyn! – odkrzyknęłam jej po polsku, kobieta zaczęła się rozglądać. Gdy zauważyła zdezorientowanych chłopców krzyknęła tylko.
– Ej pomóżcie mi! – jak to usłyszeli wszyscy jak na zawołanie podbiegli, większa część grupki podbiegła do leżącego na ziemi Daichiego, a dwójka z nich do ciebie..

ᴘʀᴇғᴇʀᴇɴᴄᴊᴇ ɪ sᴄᴇɴᴀʀɪᴜsᴢᴇ ꒷꒦ ⌇ʜᴀɪᴋʏᴜᴜWhere stories live. Discover now