#30 - Thanos

1.2K 63 1
                                    

Pov. Avery
Potrzebowałam czasu, którego nie miałam. Uspokajała mnie jedynie cisza panująca dokoła, która niekiedy zdawała się być wręcz irytująca. To dla mnie nowe klimaty. Wakanda bardzo różniła się od zatłoczonego Nowego Jorku, w którym codziennie coś się działo. Żałuję, że przybyłam tu w takich okolicznościach. Tak bardzo chciałabym się wyciszyć... Oparłam się o poręcz i zamknęłam oczy.
Wtedy z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk telewizora, dochodzący ze środka. Zajrzałam zza rogu na ekran urządzenia.

- "Zaginął miliarder Tony Stark - mówiły media. - Poszukiwani, byli członkowie Avengers powracają po dwóch latach. Wśród zbrodniarzy wojennych między innymi Kapitan Ameryka i Czarna Wdowa."

Nie wytrzymałam. Za pomocą swojej mocy, rozerwałam telewizor na strzępy. Byłam tak wściekła, a jednocześnie bezsilna mimo, że byłam dorosła. Miałam w końcu dziewiętnaście lat, a nadal czułam się jak ta zagubiona nastolatka.

- Coś się stało? - Spytała Natasha, wchodząc do środka.

- Poniosło mnie - westchnęłam ciężko. - Telewizja trąbi o waszym powrocie. Zwłaszcza o tej akcji w Szkocji.

- Dlatego zniszczyłaś ten...

- Powiedzieli, że tata zaginął - uprzedziłam ją. - Nie chcę o tym myśleć...

- Rozmawiałaś z matką? - Zapytała niepewnie.

- Nie... - Założyłam ręce na krzyż. - Ojciec na pewno jej wszystko wyjaśnił za nim odleciał w nieznane. Poza tym nie chcę, żeby martwiła się jeszcze o mnie.

- Młoda Avery?

Obie się odwróciłyśmy. Do sali wszedł War Machine.

- Pułkowniku Rhodes - uśmiechnęłam się lekko, podając mu rękę. - Miło pana widzieć.

- Ciebie też - odwzajemnił gest, również się do mnie szczerze uśmiechając.

- Czas ruszać - przerwał nam Steve. - Dokoła królestwa wzniesiono pole siłowe. Wróg powoli się dobija. Potrzebują naszej pomocy.

- Kto zostanie na warcie? - Spoważniałam. - Vision potrzebuje ochrony.

- Świetnie, ty zostajesz - stwierdził Ameryka.

- Nie ma mowy Kapitanie - stanęłam przed nim pewnie, z kamienną miną. - Nie po to tu przybyłam. Nie wiecie co robiłam przez te dwa lata. Przestańcie traktować mnie jak dziecko.

Wtedy wyszłam z pomieszczenia, dosyć mocno trzaskając za sobą drzwiami. Liczyłam, że jako moi najlepsi przyjaciele mnie poprą. Przez ten cały czas, kiedy walczyliśmy ramię w ramię, pomagali mi udowodnić ojcu, że się nadaję. Gdy on mi uwierzył, oni nagle zwątpili. Koniec tego. Od dziś działam tylko i wyłącznie na własną rękę. Żadnej współpracy.
●●●
Zaczęło się. Bez żadnej broni, zbroi, tylko zdana na swoją moc, walczyłam. Nie był to prosty i najprzyjemniejszy pojedynek. Przyszło nam bowiem, walczyć z najochydniejszymi poczwarami, jakie kiedykolwiek do tej pory widziałam.
Powoli nie dawaliśmy sobie rady, chociaż każdy był bardzo dzielny i był gotów poświęcić się dla dobra sprawy. Jednak nawet dobry duch nie był nam w stanie pomóc. To była chwila. Na pole bitwy, zostały wypuszczone cztery ogromne walce, które w każdym momencie mogły rozerwać nas na strzępy. Widziałam jak Wakanda się wycofuje. To moja chwila. Stanęłam w miejscu, skupiając w sobie całą swoją moc. Jeszcze nigdy wcześniej nie czułam przypływu tak wielkiej energii. Przeszyło mnie dziwne uczucie. Wiedziałam, że to teraz...
Stanęłam w lekkim rozkroku, krzyżując jednocześnie zaciśnięte pięści, a mordercze maszyny zamieniły się tylko w złom, którym po chwili cisnęłam w wojsko wroga. Gdy się otrząsnęłam, byłam w szoku. Rozkojarzyłam się. Rozbłysły się pioruny, a kiedy miałam zginąć od ostrza jednej z poczwar, uratował mnie... Thor?!

💠Daughter of Iron Man💠Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz