VIII

252 20 0
                                    

Idąc do szkoły myślałam o tym, jak te dwa miesiące będą wyglądać. Prawdopodobnie moje życie powróci do tamtego przed poznaniem Mike'a. Przewróciłam oczami i weszłam do budynku szkoły.

- Diana - ciekawe co Michael teraz porabia. - Diana - może mają próbę? - Davies!! - podniosłam wystraszona głowę i spojrzałam na nauczycielkę. - Do tablicy! - walnęła ręką o biurko. Skarciłam się w myślach za moje zachowanie. Po chwili wstałam i podeszłam do tablicy. - Ręce.

- Ale...

- Chciało ci się marzyć to teraz masz. Ręce! - wyciągnęłam dłonie w jej stronę. - To cię oduczy myślenia o niewiadomo czym - to mówiąc walnęła moje dłonie linijką. Na mojej twarzy pojawił się grymas bólu.

- Proszę pani ona myślała o Jacksonie - zaśmiała się jedna z dziewczyn. Klasa przez chwile siedziała cicho lecz po chwili śmiech udzielił się także im. Zawstydzona spuściłam wzrok i wpatrywałam się w swoje buty.

- Ah tak? - spojrzała mnie mnie surowo - Siadaj - niewiele myśląc usiadłam na miejscu i kiedy przestała wbijać we mnie spojrzenie zaczęłam pocierać dłonie o spodnie mając nadzieje, że ból sfolguję. Gdy lekcja dobiegła końca jak najszybciej wstałam i chciałam wyjść z klasy.

- Diano - usłyszałam głos wychowawczyni. Odwróciłam się w jej stronę - Po lekcjach przyjdź do mojego gabinetu - spojrzenia uczniów wylądowały na mnie i mojej zdziwionej minie.

- Uuu - usłyszałam cichy szept oraz śmiech Mary. Dziewczyny, która w każdej możliwej okazji dokuczy komu się da.

- Oczywiście - posłałam nauczycielce sztuczny uśmiech i pospiesznie wyszłam z klasy.

- Taka zdolna uczennica ląduje na dywaniku? Nie dobrze - prychnęłam na słowa Mary idącej za mną.

Chciałam się odezwać lecz nim zdążyłam wydobyć z siebie słowo odeszła. Przewróciłam oczami i zaczęłam nucić coś pod nosem. Po paru minutach usłyszałam dzwonek rozpoczynający kolejną lekcję.

- Dzień dobry - przywitałam wychowawczynie stając w progu jej gabinetu.

- Witaj. Siadaj - wskazała krzesło przed biurkiem. Bez dłuższego namysłu usiadłam na wskazane miejsce.

- Chciałam przeprosić za mo... - machnęła ręką. Zdziwiona spojrzałam na nią.

- Było minęło - coraz bardziej czułam się zakłopotana.

- A więc..nie po to pani mnie wzywała?

- Nie - kamień z serca. - Mam do ciebie prośbę - zmarszczyłam brwi.

- Tak?

- Widzę, że przyjaźnisz się z Michaelem dlatego gdy wróci pomożesz mu z zaległościami - to chyba raczej rozkaz niż prośba ale pomińmy.

- Oczywiście - nie wiedząc co dalej powiedzieć patrzyłam wyczekująco na nauczycielkę.

- To wszystko. Możesz iść. - wstałam i podeszłam do drzwi

- Do widzenia - posłałam kobiecie sztuczny uśmiech i wyszłam z sali.

Tak szczerze to nawet nie musiała mnie o to prosić. Sama z własnej woli pomogłabym przyjacielowi. Spojrzałam na swoje dłonie. Ślad linijki powoli znikał natomiast delikatny ból nadal pozostał. Westchnęłam i spojrzałam przez siebie. Zauważyłam miejsce, w którym wpadłam na Mike'a. Uśmiechałam się pod nosem i kontynuowałam drogę powrotną do domu.

Odrabiając lekcje przypomniałam sobie o czymś. Momentalnie odłożyłam długopis i spojrzałam z nadzieją na zegarek. Odetchnęłam z ulgą widząc godzinę 5. Ponownie spojrzałam w zeszyt i dopisałam ostatnie zdanie w wypracowaniu. Spojrzałam na nie i szybko przyleciałam wzrokiem.

- Jest okej - odparłam do samej siebie i zamknęłam zeszyt. Schowałam książki oraz zeszyty do torby i odeszłam od biurka. Popatrzyłam na plakat Jacksonów i uśmiechnęłam się. Dokładnie za dwie godziny będzie transmitowany na żywo ich koncert. Nie mogłam się doczekać dlatego aby zająć się czymś odpaliłam muzykę i jak to ja zaczęłam tańczyć.
Po godzinie tańczenia padnięta opadłam na łóżko. Zaczęłam głęboko oddychać wpatrując się w sufit. Wyobrażałam sobie powrót Michela. Zostały dwa miesiące a ja już to sobie wyobrażam. Zaśmiałam się cicho i wyrównałam oddech. Leżąc tak bez celu przypomniałam sobie zachowanie ciemnoskórego dzień przed jego wyjazdem. Momentalnie spoważniałam i wstałam. Zaczęłam chodzić po pokoju wymyślając przyczynę jego zachowania. A co jeśli Joseph go pobił? Nieeee. Przecież nie był by do tego zdolny. Chyba.

Gdy na zegarze wybiła godzina 6:45 zeszłam na dół i włączyłam telewizor. Przy okazji zrobiłam sobie kanapki z serem i sałatą. Gdy wszystko było gotowe chwyciłam  talerz z kanapkami i postawiłam go na stoliku znajdującym się obok kanapy. Wzięłam jedną kanapkę do ręki i powoli zaczęłam ją konsumować.
W pewnym momencie w telewizji pokazała się nazwa zespołu mojego przyjaciela. Poprawiłam się na kanapie i z wyczekiwaniem czekałam aż zaczną śpiewać. Kiedy weszli na scenę na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech.

Przed sceną znajdowała się widownia wykrzykującą imiona chłopaków. Zaśmiałam się cicho i dalej podziwiałam scenę. Jak mam być szczera nie wiem czy odważyłabym się wystąpić na tak wielkiej scenie. Czy wogule odważyłabym się gdziekolwiek wystąpić..tak to lepsze pytanie.
Piątka chłopców ustała obok siebie w kolejności od lewej Tito grający na gitarze, tańczący i śpiewający Marlon, Jackie oraz Michael a na końcu także trzymający w rękach gitarę Jermaine. Zaczęli koncert od piosenki I Want You Back. Jakby zaczarowana wpatrywałam się w zespół.

Podczas gdy Mike śpiewał jego bracia Marlon i Jackie tańczyli jakiś fajny układ. Michael chodził po całej scenie również tańcząc lecz i tak większość uwagi poświęcał śpiewie.
Zamknęłam oczy i wyobrażałam sobie Michela śpiewającego tę piosenkę siedzącego  obok mnie.

Reszta występu Jacksonów minęła mi tak szybko, że nim się zorientowałam koncert się skończył. Z uśmiechem na twarzy wyłączyłam telewizor i wzięłam się za sprzątanie. Wzięłam do ręki talerz i podeszłam z nim do zlewu. Zaczęłam go myć i gdy poczułam delikatne pieczenie przypomniałam sobie o sytuacji w szkole. Zarumieniłam się i wytarłam czysty talerz. Ostatni raz sprawdziłam czy napewno wszystko sprzątnęłam i weszłam na górę. Chciałam teraz zadzwonić do Mike'a ale nie mam jak. Przecież nie wziął by ze sobą telefonu wiszącego na ścianie. A jakby napisać list? Przecież nie wiem gdzie się znajduje a jak to z listami bywa zanim by doszedł mój przyjaciel dawno by był w innym miejscu. Westchnęłam zrezygnowana i poszłam do toalety. Przejrzałam się w lustrze i stwierdziłam, że z pewnością nie przypominam siebie sprzed paru miesięcy. Pod moimi oczami przestały widnieć wory a włosy wyglądały na zdrowsze. Delikatnie podwinęłam bluzkę do góry i zdziwiona zauważyłam brak wystających kości. Podsumowując: wyglądałam nawet nieźle.

Po szybkim prysznicu wyszłam z łazienki i zaczęłam rozczesywać mokre włosy. Gdy skończyłam chciałam położyć się do łóżka lecz usłyszałam dźwięk przekręcanego zamka w drzwiach. Zmarszczyłam brwi i zeszłam na dół.

- Wy nie w pracy? - zdziwiona zdałam sobie sprawę, że było krótko po 9.

- Co taka zdziwiona? To my raczej powinnismy być zdziwieni.

- Nie rozumiem.

- Dlaczego nie powiedziałaś nam, że zadajesz się z Jacksonami? - otworzyłam szerzej oczy i przez chwile analizowałam słowa wypowiedziane przed rodzicielkę.

- Skąd wiecie? - nerwowo podrapałam się po nosie.

- Nasza szefowa widziała cię z jednym z nich - po prostu super..

- I co w związku z tym? - starałam się udawać niewzruszoną tym tematem.

- Jestem zaskoczona. Moja córka w końcu znalazła sobie kogoś przyzwoitego.

- Co? - nie rozumiejąc matki spojrzałam pytająco na ojca. Ten tylko wzruszył ramionami.

- Jak to co? Jestem z ciebie dumna i tyle. Już myślałam, że nigdy nikogo nie znajdziesz a tu proszę. Sam Michael Jackson - myślałam, że się przesłyszałam.

- Ale my się tylko przyjaźnimy. - odparłam zszokowana jej postawą.

- Jeszcze - wyszła z pokoju zostawiając mnie zdesperowaną. Ojciec chwile później poszedł w ślady mamy i wyszedł z pomieszczenia. Jeszcze tego mi brakowało by rodzice dowiedzieli się o mojej znajomosci z Mike'em.

𝑩𝒆𝒂𝒕 𝒊𝒕 - Michael Jackson Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz