XI

232 19 1
                                    

Mike POV:

Po pewnym czasie zobaczyłem, że dziewczyna usnęła. Spojrzałem na nią z troską i delikatnie pogładziłem jej włosy. Zerknąłem na zegarek i ujrzałem godzinę 5:10. Westchnąłem i powróciłem wzrokiem do Diany. Nie wiedząc co ze sobą zrobić zacząłem nucić. Po chwili przypomniałem sobie o rodzicach przyjaciółki. Przecież oni nic nie wiedzą!
Wstałem i wcześniej upewniając się, że pod moją chwilową nieobecność nic się nie powinno wydarzyć, po cichu zszedłem na dół. Starałem się stawiać jak najdelikatniejsze kroki tym samym nie budząc dziewczyny. Będąc w kuchni szukałem numeru do państwa Davies.

- Musi gdzieś być - wyszeptałem do siebie.

Po pewnym czasie na lodowce ujrzałem przyczepioną małą karteczkę. Bez zastanowienia podeszłem do niej co okazało się dobrym pomysłem. Jak się potem okazało na kartce wypisane były potrzebne mi numery. Uśmiechnąłem się do siebie lecz po chwili zdałem sobie sprawę z jednej rzeczy.
Przecież oni mnie nie znają.
Lekko zdenerwowany podeszłem do wiszącego na ścianie telefonu. Idąc wymyślałem mniej więcej to co mam powiedzieć. Gdy byłem obok wyznaczonego miejsca podniosłem telefon. Podczas wykręcania numeru do mamy Diany zawahałem się. Stałem z telefonem w ręku rozmyślając.. w sumie to o niczym. Po dłuższej chwili opamiętałem się i dokończyłem to co już zacząłem.

- Halo? - usłyszałem głos kobiety.

- D - Dzień dobry - zająknąłem się.

- Dzień dobry. Z kim rozmawiam?

- Z tej strony Michael. Przyjaciel Diany. - wyjaśniłem czując jak moje serce bez przerwy szybko bije.

- Michael Jackson? - spytała jakby podekscytowana?

- Tak. - rzekłem nieśmiało.

- Coś się stało, że dzwonisz?

- Diana jest chora. Niedawno przyprowadziłem ją ze szkoły bo nie wiem czy doszłaby o własnych siłach. Położyłem ją do łóżka i zadzwoniłem po moją mamę bo dopiero teraz zauważyłem państwa numery wiszące na lodówce.

- Ma jakieś konkretne objawy?

- Gorączka, kaszel, katar. - zacząłem wymieniać.

- Widocznie się przeziębiła - westchnęła - Dziękuje za opiekę nad córką. Postaram się za pół godziny wrócić do domu. Do tego czasu poczuwałbyś nad Dianą?

- Oczywiście.

- Jeszcze raz dziękuję i do zobaczenia.

- Do widzenia - odłożyłem słuchawkę i odetchnąłem z ulgą.

- Naprawdę nie wiem jak Ci dziękować - powtarzała któryś już raz mama dziewczyny.

- Jestem pewien, że Diana na moim miejscu postąpiła by tak samo - uśmiechnąłem się delikatnie co kobieta odwzajemniła.
Podeszłem do łóżka na którym spała moja przyjaciółka i złożyłem na jej rozgrzanym czole nieśmiały pocałunek.

- Nadal nie mogę uwierzyć, że nie jesteście razem - pani Davies powiedziała to raczej do siebie niż do mnie ale mimo wszystko na moje policzki wstąpił rumieniec.

- Chciałbym jeszcze posiedzieć ale szkoła i inne obowiązki na to nie pozwalają - rzekłem smutno ponieważ naprawdę chciałem posiedzieć i czuwać przy dziewczynie. Wtedy miałbym pewność, że nic poważnego się z nią nie dzieje.

- Rozumiem i ostatni raz dziękuję - kobieta poklepała mnie po ramieniu i po chwili odprowadziła mnie pod drzwi.

- Do widzenia.

- Do widzenia - zdążyłem usłyszeć zanim zamknąłem za sobą drzwi.

Wracając do domu błagałem w myślach o to by Diana jak najszybciej wyzdrowiała. Obiecałem sobie, że codziennie chociaż na godzinę przyjdę do niej i dotrzymam towarzystwa. Przy okazji będę mógł opowiedzieć jej o tym co działo się podczas trasy. Zaczynajac od prób kończąc na tym jak jakaś fanka o mało co mnie nie pocałowała. Zaśmiałem się na te wspomnienie wyobrażając sobie reakcje przyjaciółki jak jej o tym powiem. Lecz mino tych dobrych wspomnień musiały być i te gorsze. Pare razy podczas prób dostałem od Josepha w twarz ale na szczęście nie tak mocno by było to jakoś szczególnie widać. Po raz kolejny tego dnia westchnąłem i widząc swój dom sprawnym krokiem podszedłem pod drzwi.


Od samego rana w szkole czułem się nieswojo. Tak szczerze mówiąc to pierwszy raz od mojego przybycia tutaj siedzę sam. Diana starała się nie opuszczać lekcji dlatego zawsze gdy ja byłem w szkole ona także.

- Cześć Mike - usłyszałem nad swoim uchem przesłodzony głos jakieś dziewczyny. Spojrzałem na nią leniwie.

- Hej - odparłem bez emocji.

- Dlaczego taki przystojny chłopak spędza samotnie przerwę?- nadal ciągnęła rozmowę.

- Jakoś wyszło - nie mając ochoty na rozmowę z tą dziewczyną, wzruszyłem ramionami.

- Nawet nie próbuj. Jest zajęty - nagle znikąd pojawiła się najprawdopodniej jej koleżanka. Zmarszczyłem brwi słysząc wypowiedziane przez nią zdanie.

- Niby przez kogo? Ja tu nikogo nie widzę - uśmiechnęła się zalotnie w moją stronę na co przewróciłem oczami.

- Ta idiotka jak jej było? Diana?

- Nawet jeśli to co wam do tego? - już lekko wkurzony wstałem i jako iż byłem od nich wyższy spojrzałem na nie z góry.

- Oj nie denerwuj się. Poza tym złość piękności szkodzi. - dotknęła mojego ramienia na co zmarszczyłem brwi.

- To ja już lepiej pójdę - zacząłem powoli się wycofywać.

- W czym ona jest ode mnie lepsza?! - usłyszałem za plecami jej łamiący się głos. Zdziwiony odwróciłem się i spojrzałem na nią.

- Słucham?

- Przecież jestem od niej o wiele lepsza. - to mówiąc podeszła do mnie zdecydowanie za blisko. Odruchowo cofnąłem się do tyłu jednak dziewczyna nie odpuszczała i dalej się do mnie przybliżała.

- Co ty ro... - po chwili na swoich ustach poczułem jej usta. Stanąłem jak wryty i stałem tak nie mogąc się poruszyć. Gdy dziewczyna zaczęła pogłębiać pocałunek zorientowałem się co tu się dzieje i odepchnąłem ją od siebie. - Co to miało być?!

- Oj nie udawaj, że ci się nie spodobało - posłała mi zalotne spojrzenie.

- Nie, nie podobało i nie życzę sobie byś tak więcej robiła! - zdenerwowany by nie uderzyć blondynki szybko odszedłem. Po chwili szybki krok zamienił się w bieg. Wbiegłem do toalety i przemyłem wodą twarz mając nadzieje, że wspomnienie spłynie wraz z tą cieczą. To jednak nic nie dało i już po chwili miałem przed oczami tamtą scenkę. Odruchowo na mojej twarzy pojawił się grymas. Nie wiele myśląc dłonią przetarłem usta chcąc zapomnieć o ustach tej dziewczyny na moich.
Posiedziałem w łazience pare dobrych minut lecz słysząc dzwonek na lekcje byłem zmuszony opuścić to miejsce. Z niechęcią wszedłem do klasy i usiadłem w mojej a raczej mojej i Diany ławce. Westchnąłem i starałem się ignorować natrętne spojrzenie tamtej blondynki. Cieszę się że przynajmniej Diana nie widziała tego pocałunku. Szczerze bałbym się jej reakcji. Niby jest moją najlepszą przyjaciółką ale i tak bym się bał.
A co jeśli by się na mnie obraziła? Niee. Przecież nie jesteśmy razem. Zresztą nie ważne. Nie było jej przy tej sytuacji więc czym się przejmuje?
Wziąłem głęboki oddech i postanowiłem skupić się na lekcji by w razie potrzeby pomóc Dianie nadrobić opuszczone przez nią tematy.

𝑩𝒆𝒂𝒕 𝒊𝒕 - Michael Jackson Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz